Uwaga! Rozdział jest tylko rozdziałem specjalny oznacza to, że w kolejnym rozdziale akcja będzie działa się jak dotychczas.
Zapraszam do czytania.
Dzień przed bożym narodzeniem. A rodzice jeszcze nie wrócili... Jak zwykle pewnie wrócą równo na samą kolacje. W tym roku pociesza mnie fakt, że moje kochane rodzeństwo postanowiło zająć się kolacja. Dzięki czemu mam wolne tak samo jak Atsushi.
Lecz siedzenie w domu nas nie zadowalało, więc pierwszy raz od dłużego czasu wyszliśmy razem z domu na zakupy.
Po dotarciu na miejsce standardowo... Zgubiliśmy siebie nawzajem. Ale całe szczęście oboje mieliśmy naładowane telefony. Więc ustaliliśmy, że spotkamy się przy wyjściu za 2 godziny.
Zaczęło się prawdziwe zakupowe szaleństwo.
Łaziłam po sklepach szukając odpowiedniego prezentu dla Daiki, Ryoty i...Tagi... Miałam mu nie kupować, ale jak kupuje dal Tetsuyi to bywało by aby truskawka też otrzyamał prezent. Praktycznie dla reszty już dawno kupiłam prezenty zostali mi tylko oni.
Najpierw Ryota, bo to mój przyjaciel. Ryota jest modelem... Lubi się stroić, więc myślę, że najlepszym prezentem będzie jakieś ubranie.
- Mhmm... Myślę, że wezmę czarny golf.- wyszeptałam do siebieKupiłam prezent i wyszłam ze sklepu.
Jezu Daiki i Taiga... Co im kupić? To się nazywa przekleństwo świąt. Którym nie ważne jaki prezent kupisz to i tak się obrazi!
Dobra Aya... Myśl! Myśl!
Przez chwile stałam i gapiłam się na wielką choinkę w centrum handlowym... Aż olśniło mnie!
Wiem Daiki uwielbia buty z Air Jordan tak samo jak Taiga... Kurwa one są strasznie drogie... Jezu! Dobra olać to kupie im jakąś interaktywną figurkę koszykarza niech się cieszą!
Jak myślałam tak zrobiłam. Kupiłam im figurki z koszykarzem.
Miałam jeszcze godzinę a nie miałam co robić, więc spacerowałam między tłumem ludzi aż nagle ktoś na mnie wpadł... Ta osoba jechała na tej elektronicznej desce. ELEKTRONICZNEJ DESCE! Kogo na to stać?!***
Otworzyłam powoli oczy i od razu przywitała mnie gromadka ludzi patrzących w moją stronę...
Chwila... gdzie ja jestem? Kim jestem? Nic nie pamiętam!
Zobaczyłam wokół siebie torby... Które najpewniej należały do mnie. Nie wiem... JA NIC NIE WIEM!
- Aya Jezu całe szczęście się ocknęłaś.-powiedział do mnie jakiś fioleto włosy wielkolud, którego kojarzyłam, ale jednocześnie był dla mnie zupełnie nieznajomy
- Kim ty jesteś? Kim jest Aya?-Zapytałam na co fioleto włosy zrobił ,dziwną minę
- Aya nie żartuj.
- Ale kim ty jesteś? I kim jest Aya?!
- Aya?
Szybko podniosłam torby i pobiegłam przed siebie ignorując ludzi wokół. Nic nie pamiętałam... Nic a nic! Nie rozumiałam co to za człowiek! I gdzie ja jestem!
- Aya hej!- tym razem kto znowu?
Błagam nie podchodź do mnie!
Tym razem podszedł do mnie jakiś blondyn, którego też ani trochę nie kojarzyłam i jakiś ziomek, który miał granatowe włosy.
- Kim jesteście?- zapytałam
- Aya jestem twoim chłopakiem.- odparł granatowłosy
- Nie przypominam sobie.
- Co ty odwalasz Aomine!?- krzyknął na niego blondyn
Ja uciekam.
Chciałam biec, ale ktoś mnie zatrzymał. Był to jakiś krzaczasto brewy o czerwonych włosach.
- Stój i się nie ruszaj.- wysyczał na mnie
- Aya nie pamiętasz mnie- MATKO BOSKA co to za mały krasnal?
- Co jej się stało?- zapytał jakiś kolejny czerwono włosy ziomek do zielono włosego
- Aya jest wagą. A mają one dzisiaj zły horoskop.- WTF jaka waga? Jaki horoskop?
- Aya!- ktoś mnie złapał za barki był to znowu ten fioletowłosy- Błagam przypomnij sobie! Jak mnie z domu wyrzuciłaś, bo ci słodyczy nie kupiłem! Jak Akashi cię uczył grać w kosza. Jak dałaś dla Daiki kosza. Jak Tetsuya ciebie wystraszył. Jak Midorima czytał ci horoskop. I kiedy Ryota ci zabrał słodyczę.
Wszystko mi się przypomniało...
- Atsushi?- zapytałam i jakieś dziecko wjechało we mnie deską elektroniczną
***
Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam całe pokolenie cudów.
- Atsushi co się stało, bo jedyne co pamiętam to to, że jakiś dzieciak wjechał we mnie de...-nagle brat rzucił mi się na szyje.- A ci to co? Przecież żyje.
Spojrzałam na ludzi z pokolenia wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha.
Nie pytałam o nic więcej. Całą zwartą grupą poszliśmy do nas do domu. Aby... Ubrać choinkę, lecz tak naprawdę chciałam dać prezenty chłopakom.
Wszyscy zostali w salonie i zaczęli ubierać choinkę A ja w tym czasie zaczęłam szukać wszystkich prezentów. I znalazłam jak się okazało żadnych z nich nie spakowałam. Więc szybko zaczęłam je pakować do różnych torebek jakie miałam. Atsushi dostanie prezent wieczorem.Weszłam do salonu.
- Wesołych świąt chłopaki- odparłam wyciągając prezenty
- Aya!- Ryota rzucił mi się na szyję reszta stała i się śmiała.- Wesołych świąt Shintaro- podałam mu prezent
- To jest...- nic nie mówił- Horospo na cały przyszły rok ze szczęśliwymi przedmiotami! Dziękuje!
- Wesołych świąt Akashi
- Shogi! Dzięki ostatnio swoje gdzieś zgubiłem.
- Wesołych świąt Tetsuya.- Dzięki. Od dawna chciałem mieć te książki.
Na reszcie Ryota.
- Wesołych świąt Ryota- odparłam podając prezent
- Golf! Dzięki Aya!- powiedział przytulając mnie
- Cieszę się, że się cieszysz.
- Teraz dwaj ostatni delikwenci.- odparłam biorąc dwa pudełka- Wesołych świąt
Oboje się wpatrywali w swoje figurki... i się dopiero wtedy skapnęłam, że kupiłam im figurki siebie nawzajem.
- Oszalałaś!?- krzyknęli nawzajem
- Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi.
- Co...- Daiki chciał dokończyć kiedy kliknął przycisk na figurce przez co wydała z siebie dźwięk.- "To jest nasze show jesteśmy tymi, którzy piszą scenarjurz"- ON MÓWI!
- A moja- kiedy Taiga nacisnął przycisk- "Jedynym, który może mnie pokonać jestem ja sam"- ZABIERZ TO!
Koniec rozdziału specjalnego
O to prezent świąteczny ode mnie dla was. Jeszcze raz życzę wam wesołych świąt. Do następnego.
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...