Za chwile będzie kontynuowany mecz. Wiem, że musimy wygrać i muszę się postarać nie ważne co... Muszę jestem jedną z ich ostatnich szans.
Wszyscy ustawili się na swoich pozycjach. A kapitan naszej drużyny miał zawalczyć o piłkę z jakimś chłopakiem, którego oczu nie dostrzegałam przez fioletowe włosy.... I się zaczęło... Spoko mamy piłkę... piłka dla Kioto i... Dla mnie, tak. Czas na przejście... Dobra okej tego się spodziewałam blokada i... tak Atsushi pod koszem... Łap braciszku.
Piłka przeleciała przez pół boiska i trawiła prosto do rąk brata. Wsad i mamy 2 punkty.
O tak o to chodziło.
Dobra jeżeli uda mi się odebrać piłkę dla tego Makoto to będziemy w domu.
Okej... Biegnę, biegnę... Podał do jakiegoś rudego z numerem 8. Dobra Kioto stara się go blokować. Wszyscy blokują każdego tylko ja biegam po boisku i ten z 5.
Już miałam podbiec kiedy Makoto mnie kopnął w piszczel. Prawię się wywruciłam... Ale czemu nikt tego nie zauważył?Dobra widzę, że 8 poda dla 5 za tak 3 sekundy, powinnam zdążyć z przechwytem.
3...2...1... Mam cie piłeczko. Tylko gdzie teraz jest Atsushi? Blokują go dobra nie ma tak daleko do kosza może zrobię wsad... Z tego co wiedzę powinno się udać. No to działamy... O ja nadchodzi blokada jakiś z 7. Dobra jeżeli spręże ruchy zdąże.
Skok i wsad... Brawo ja!
*10 minut później*
Dobra odzyskaliśmy część punktów. Hanamija fauluje każdego kogo popadnie, ale się trzymamy. Mimo, że nogi mi pulsują z bólu tak samo jak głowa daje radę. Mam piłkę jeżeli podbiegnę trochę do przodu to podam do Atsushiego.... Co?! Ale moja piłka jak... Czemu Makoto on mi ją zabrał?! Jakim cholernym cudem?! Dobra oleje to trzeba zatrzymać Makoto przed strzałem. Dobra... nie muszę Wei Liu go blokuje... Jak on strzelił?! Przecież nie... W mordę... Podobnie rzuca Daiki, ale on robił to zawsze bardziej agresywnie. Kurwa! Wszyscy są niżsi a ja nie mogę tego wykorzystać.... Kurde! Moja głowa!
Dam radę muszę robić szybkie ruchy! Uda nam się to... Ze mną jest coraz gorzej ból głowy się nasila a nogi przestają powoli odmawiać posłuszeństwa podobnie jak reszta ciała.
Dam radę nie dam mu się. NIE PRZEGRAM!
Okej piłka dla mnie i lecimy. Szybko! Skok, Atsushi i kosz. Brawo 2 punkty. Dalej!... Łapię, biegnę widzę Makoto uciekam przejmuje kolejne uderzenie tym razem pięścią w głowe. Ale się nie poddaje... podaje do brata. Kolejne 2 punkty. Próbujecie dobiec do kosza? Nie ma mowy. Blokuje 10 i kiedy nie patrzy zabieram mu piłkę. HAHAHA! Tak głupie leszcze! Piłka do Kioto później do Wei i do brata. Kolejny kosz 3 punkty!
- HAHAHAHA!- nie mogę powstrzymać śmiechu to wszystko spływa po mnie- Wy na serio myśliliście, że z nami wygracie?! Nie ma tak prosto.
Zabieram piłkę i biegnę, robię wsad. Zaraz? Koniec za 2 minuty! Cholera! Nie przegram. Co najmniej 4 wsady i wygramy. Nie poddam się!
Nikt mnie nie zatrzyma! Gdy tylko otrzymuje piłkę strzelam sposobem Shintaro nie zbytnio o tym myśląc. Kosz i 3 punkty. Jeszcze do zdobycia jebane 5 punktów. Szybko nie poddam się! Nie przegram z kimś takim! Podanie do brata... wsad. BUM! 2 punkty. 10 sekund kiedy to przeszło?! Podbiegam zabieram piłkę wsad.
Chwile później rozbrzmiewa sygnał końca meczu.
My... wygraliśmy. Nie mam już sił... nogi... moje ciało odmawia posłuszeństwa. Powieki opadają. Padam na ziemie widzę ciemność... Słyszę głos brata, trener, kolegów z drużyny... Nic już nie słyszę nic nie widzę co się stało?Koniec 14 rozdziału
CZYTASZ
Kuroko no basket: Co dalej?
FanfictionMinęło kilka miesięcy od wielkiego zwycięstwa Serin w turnieju zimowym. Od tego czasu Atsushi ciągle chodzi przygnębiony. Pewnego dnia postanawia raz na zawsze skończyć z koszykówką. Lecz w tym momencie nadchodzi ktoś... Ktoś przez którego Murasakib...