R. 11

12.4K 571 282
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



        Z jednej strony stał Blaise Zabini, a drugiej nie, kto inny, jak Draco Malfoy.

- Przykro mi, Granger, ale pan Potter jest dziś gościem węży, aż do Londynu – Oświadczył Malfoy.

- Weź te łapy od Harry'ego – Warknął Ron.

- To jak, Potter? Przyjmujesz zaproszenie do jaskini węży? – spytał Zabini.

- No, oki – Mruknął brunet i ruszył do powozu razem z blondynem i mulatem, zostawiając zszokowanych swoich byłych przyjaciół. Jeśli kiedykolwiek nimi byli.

- To teraz mów, co się popsuło w Złotym Trio, że miałeś minę, jakbyś miał ich zaraz zaavadować? – Spytał Draco.

- Po pierwsze: To dzięki, że nie muszę z nimi siedzieć. A po drugie: To może zaczniemy od nowa? Jestem Harry. Harry Potter – I wyciągnął dłoń w stronę Smoka.

- Draco. Draco Malfoy – odparł blondyn. To samo powtórzył z resztą Ślizgonów i nim dojechali do stacji na przesiadkę, to już gadali jak starzy przyjaciele. Gdy Ron zobaczył, jak Złoty Chłopiec idzie w towarzystwie dwóch węży, i to w tak dobrym humorze, to aż stanął z wrażenia. Chłopcy, przechodząc koło niego, postanowili trochę po wnerwiać pannę Granger i Weasley'a.

- To, co Gryfiaku? Na przyszły rok puchar znowu zdobędziesz dla Domu Lwa? – Spytał Zabini.

- No, nie wiem, Diable. Może węże mnie przygarną?

- Słyszałeś, Smoku? Lwiątko ma dość swych braci lwów.

- Słyszałem. Ciekawe, co na to inni?

- Chodźcie. Trzeba to przedyskutować z resztą ludzi – I weszli do pociągu, po drodze mijając szokowanych Gryfonów.


//W przedziale Slytherinu//

           - To, co porobimy? – Spytał Teo.

- No może sprawdzimy, głowę naszego gościa? – Zaproponował Blaise.

- O nie! Nie dam sobie grzebać w umyśle! – Wszyscy Ślizgoni wybuchli śmiechem.

- Harry, Gryfiaku. Diabłowi chodziło o Ognistą – Wytłumaczył usłużnie Draco.

- A jak tak, to dla mnie luz. To może, aby nie pić tak na sucho, to zagrajmy w "NIGDY"? Wszyscy wiedzą o, co chodzi? – Draco zerknął na Pottera i już wiedział, że musi wytłumaczyć zabawę.

- Gra polega na tym, że siedzimy i polewamy. Każdy po kolei mówi nigdy i coś, czego nie robił. Nie robiłeś – nie pijesz, a robiłeś – pijesz. To zaczyna Teo – Objaśnił Smok Potterowi.

- Nigdy nie spałem z facetem – Pili Pansy, Blaise i Smok – Pansy.

- Nigdy nie miałam dziewczyny – Pili Pansy i Draco – Crabbe.

- Nigdy nie podobał mi się mój wróg – Pił tylko Draco – Goyle teraz ty.

- Nigdy nie spałem z nauczycielem z Hogwartu – Nikt nie pił – Draco.

- Nigdy nie miałem być w innym Domu – Pił sam Harry.

- Potter, tłumacz się – Powiedział Smok.

- Tiara chciała mnie przydzielić do Slytherinu, ale ją ubłagałem, że wszędzie, ale nie do węży.

- Ale dlaczego? – Spytała Parkinson.

- Bo widzisz Pansy, na pierwszym roku poznałem Wieprzleja, który mi nagadał głupot. Potem Draco obraził go i nie chciałem być w tym samym domu, co ten niemiły bufon, jak wtedy o nim myślałem – Wyjaśnił.

- Widzisz, Dracuś? Potter nawet domu z tobą nie chciał dzielić, a co dopiero się z tobą zadawać – I znów wybuch śmiechu. Gdy się uspokoili wrócili do gry.


           Po jakiś 15 minutach uruchomił się cichy alarm, który założył Draco.

- Wszyscy chować szkło, bo to już ktoś tu lezie – Po chwili w drzwiach pojawiła się prefekt naczelna Hermiona Granger i perfekt Gryffindoru Ronald Weasley.

- Harry Jamesie Potter, jako główny perfekt popierany przez perfekta Gryffindoru nakazuje ci, abyś opuścił ten przedział i wrócił tam, gdzie osoby mają na ciebie dobry wpływ i gdzie jesteś bezpieczny – Oświadczyła.

- Po pierwsze Granger: Ja też jestem prefektem naczelnym a Blaise i Pansy są perfektami Slytherinu, więc jesteś przegłosowana. A po drugie: Harry jest tu całkiem bezpieczny, czego nie mogę powiedzieć o was, więc spadaj stąd, szlamo. I nie zapomnij zabrać tego zdrajcy krwi.

- Malfoy, licz się ze słowami, albo gorzko tego pożałujesz.

- Weasley, czy ty grozisz prefektowi w jego własnym przedziale?

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz