Rozdział betowany przez Cessidy84
Z jednej strony stał Blaise Zabini, a drugiej nie, kto inny, jak Draco Malfoy.
- Przykro mi, Granger, ale pan Potter jest dziś gościem węży, aż do Londynu – Oświadczył Malfoy.
- Weź te łapy od Harry'ego – Warknął Ron.
- To jak, Potter? Przyjmujesz zaproszenie do jaskini węży? – spytał Zabini.
- No, oki – Mruknął brunet i ruszył do powozu razem z blondynem i mulatem, zostawiając zszokowanych swoich byłych przyjaciół. Jeśli kiedykolwiek nimi byli.
- To teraz mów, co się popsuło w Złotym Trio, że miałeś minę, jakbyś miał ich zaraz zaavadować? – Spytał Draco.
- Po pierwsze: To dzięki, że nie muszę z nimi siedzieć. A po drugie: To może zaczniemy od nowa? Jestem Harry. Harry Potter – I wyciągnął dłoń w stronę Smoka.
- Draco. Draco Malfoy – odparł blondyn. To samo powtórzył z resztą Ślizgonów i nim dojechali do stacji na przesiadkę, to już gadali jak starzy przyjaciele. Gdy Ron zobaczył, jak Złoty Chłopiec idzie w towarzystwie dwóch węży, i to w tak dobrym humorze, to aż stanął z wrażenia. Chłopcy, przechodząc koło niego, postanowili trochę po wnerwiać pannę Granger i Weasley'a.
- To, co Gryfiaku? Na przyszły rok puchar znowu zdobędziesz dla Domu Lwa? – Spytał Zabini.
- No, nie wiem, Diable. Może węże mnie przygarną?
- Słyszałeś, Smoku? Lwiątko ma dość swych braci lwów.
- Słyszałem. Ciekawe, co na to inni?
- Chodźcie. Trzeba to przedyskutować z resztą ludzi – I weszli do pociągu, po drodze mijając szokowanych Gryfonów.
//W przedziale Slytherinu//
- To, co porobimy? – Spytał Teo.
- No może sprawdzimy, głowę naszego gościa? – Zaproponował Blaise.
- O nie! Nie dam sobie grzebać w umyśle! – Wszyscy Ślizgoni wybuchli śmiechem.
- Harry, Gryfiaku. Diabłowi chodziło o Ognistą – Wytłumaczył usłużnie Draco.
- A jak tak, to dla mnie luz. To może, aby nie pić tak na sucho, to zagrajmy w "NIGDY"? Wszyscy wiedzą o, co chodzi? – Draco zerknął na Pottera i już wiedział, że musi wytłumaczyć zabawę.
- Gra polega na tym, że siedzimy i polewamy. Każdy po kolei mówi nigdy i coś, czego nie robił. Nie robiłeś – nie pijesz, a robiłeś – pijesz. To zaczyna Teo – Objaśnił Smok Potterowi.
- Nigdy nie spałem z facetem – Pili Pansy, Blaise i Smok – Pansy.
- Nigdy nie miałam dziewczyny – Pili Pansy i Draco – Crabbe.
- Nigdy nie podobał mi się mój wróg – Pił tylko Draco – Goyle teraz ty.
- Nigdy nie spałem z nauczycielem z Hogwartu – Nikt nie pił – Draco.
- Nigdy nie miałem być w innym Domu – Pił sam Harry.
- Potter, tłumacz się – Powiedział Smok.
- Tiara chciała mnie przydzielić do Slytherinu, ale ją ubłagałem, że wszędzie, ale nie do węży.
- Ale dlaczego? – Spytała Parkinson.
- Bo widzisz Pansy, na pierwszym roku poznałem Wieprzleja, który mi nagadał głupot. Potem Draco obraził go i nie chciałem być w tym samym domu, co ten niemiły bufon, jak wtedy o nim myślałem – Wyjaśnił.
- Widzisz, Dracuś? Potter nawet domu z tobą nie chciał dzielić, a co dopiero się z tobą zadawać – I znów wybuch śmiechu. Gdy się uspokoili wrócili do gry.
Po jakiś 15 minutach uruchomił się cichy alarm, który założył Draco.
- Wszyscy chować szkło, bo to już ktoś tu lezie – Po chwili w drzwiach pojawiła się prefekt naczelna Hermiona Granger i perfekt Gryffindoru Ronald Weasley.
- Harry Jamesie Potter, jako główny perfekt popierany przez perfekta Gryffindoru nakazuje ci, abyś opuścił ten przedział i wrócił tam, gdzie osoby mają na ciebie dobry wpływ i gdzie jesteś bezpieczny – Oświadczyła.
- Po pierwsze Granger: Ja też jestem prefektem naczelnym a Blaise i Pansy są perfektami Slytherinu, więc jesteś przegłosowana. A po drugie: Harry jest tu całkiem bezpieczny, czego nie mogę powiedzieć o was, więc spadaj stąd, szlamo. I nie zapomnij zabrać tego zdrajcy krwi.
- Malfoy, licz się ze słowami, albo gorzko tego pożałujesz.
- Weasley, czy ty grozisz prefektowi w jego własnym przedziale?

CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.