R. 40

8.5K 375 41
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



            Po jakiś 30 minutach brunet zauważył, że sieć Fiuu się uaktywnia, więc ruszył w stronę kominka, aby powitać gości. Jako pierwsza z kominka wyszła pani Malfoy.

- Witaj, Cyziu. Miło cię widzieć. Wyglądasz oszałamiająco – Powiedział na powitanie avadooki.

- Oj, Harry, jesteś jak zwykle czarujący. Nieprawdaż, Lucjuszu? – Zwróciła się Narcyza do swego małżonka, gdy ten opuścił kominek.

- W rzeczy samej, moja droga. W rzeczy samej – Odparł Lucjusz. Zaraz po rodzicach w kominku pojawiła się osoba, na którą Gryfon czekał najbardziej.

- Draco – Powiedział brunet, podchodząc do Ślizgona z zamiarem wyjaśnienia spraw między nimi, ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć, odezwał się blondyn.

- Ciiiiiiś, mój sexiaku. Dziś jest twój dzień. Nie psujmy go. Po prostu zapomnijmy, o tym, co się stało w Piekle.

- Skoro tego chcesz – Powiedział brunet, odwracając twarz, aby Draco nie miał szans zobaczyć, jaką mu przykrość sprawił tymi słowami i zwrócił się do Narcyzy – Jeśli łowisz wzrokiem moją mamę Cyziu, to jest z ciotunią Bellą na tarasie – Narcyza w podziękowaniu kiwnęła mu głową i udała się na taras.

- Panie Riddle, czy możemy zamienić słowo na osobności? – Spytał Lucjusz.

- W takim razie zapraszam do gabinetu ojca – Odparł Harry i ruszył w stronę rzeczonego gabinetu, a Draco został sam, lecz za chwile dołącz do niego Bill.

- Hej, Draco – Przywitał się wesoło Weasley – Możemy zamienić słówko?

- Jasne. Bill, tak? – Wolał się upewnić.

- Tak, to ja, Bill – Zaśmiał się rudzielec – Aż tak trudno nas poznać? – Spytał.

- Trochę – Mruknął blondyn – Ale, o czym chcesz ze mną rozmawiać? – Zainteresował się Smok.

- O piłce nożnej – Zażartował Weasley.

- O czym, na Merlina? – zdziwił się Draco – A co to jest ta piłka, jak ją tam zwą?

- Piłka nożna – Powtórzył Bill – To coś w podobnego naszego quidditcha, tylko bez mioteł i z użyciem tylko nóg – Wyjaśnił pobieżnie Weasley – Ale serio, to coś ty znowu powiedział Harry'emu, że miał minę jakby wszystko, co się od wakacji pozmieniało, było tylko snem?

- Co?! – Wykrzyknął blondyn, tak, że kilka osób spojrzało w ich stronę – Na brodę Merlina, on chciał porozmawiać, a ja go zignorowałem i kazałem zapomnieć o wydarzeniach w Piekle, a on najwyraźniej chciał o tym pomówić! – Podczas całej przemowy blondyna, Bill tylko kiwał głową.


//Gabinet Toma//

         - To, o czym chciał pan rozmawiać, panie Malfoy?

- Chodzi o zebranie Wizengamotu, Harry. Do tej pory głosy Potterów, jak i Blacków należały do Albusa, ale skoro już nie jesteś pod jego kuratelą, ktoś powinien je przejąć.

- Lucjuszu, wybacz, ale czy może do nas dołączyć mój ojciec? – spytał zakłopotany Harry.

- Ależ naturalnie – Odparł Lucjusz, a, że Harry by tak zamyślony, że dyrektor nie może nadal mieć jego głosów, nie myśląc, co robi, wezwał pierwszego skrzata jaki mu przyszedł do głowy.

- Zgredku!

- Pan wołał Zgredka. Co Zgredek może zrobić dla panicza, sir? – Zapiszczał skrzacik, uporczywie zasłaniając prawą dłoń.

- Zgredku, co ukrywasz? – Zapytał Harry. Skrzacik niepewnie wciągnął prawą dłoń, na której od dłoni do łokcia lśniła złota bransoleta – Co to jest? – Spytał brunet.

- Bransoleta Oddania I Uległości – Udzielił mu odpowiedzi Lucjusz.

- Zgredku, kto ci to zrobił? – Wściekł się Gryfon.

- Sir, niech się panicz uspokoi. Zgredek nikomu nie powiedział, gdzie był, jak go nie było w Hogwarcie, więc dyrektor go spróbował związać ze sobą, ale Zgredek był dobrym skrzatem i nie opuści Harry'ego.

- Ale, Zgredku, ty cierpisz. Czy można cię jakoś uwolnić?

- Tu by pomógł tylko jad bazyliszka i łzy feniksa, ale Zgredek nie posiada takich składników.

- Zgredku, pomogę ci, tylko sprowadź moich rodziców i panią Malfoy. Ktoś musi mi w tym pomóc.

- Ale Harry, to skrzat... – Spróbował coś powiedzieć Lucjusz, lecz Harry mu nie dał na to szansy.

- Lucjuszu Abraxasie Malfoy, nawet tego nie kończ. Zgredek nie jest zwykłym skrzatem. To mój przyjaciel – Oburzył się Riddle Jr.

- Miałem powiedzieć, że skrzat ci sam pomoże swoją magią i wiedzą.

- A to przepraszam za mój wybuch – Powiedział zakłopotany brunet. Lucjusz postanowił trochę wybadać grunt.

- Oczywiście, że wybaczam. Może w niedługim czasie zostaniemy rodziną, więc jakbym miał ci nie wybaczyć?

- Oj, to będzie pan zarywał do Łapy i Lupina, czy do moich rodziców? – Spytał niewinnie Gryfon.

- Co? Nie. Skąd ci to do głowy przyszło? – Spytał zszokowany Lucjusz.

- Oj, żartowałem. Niech się pan tak nie denerwuję, bo nie wiem, czy Draco, by mi wybaczył, jak bym mu ojca na zawał wykończył – I w takiej atmosferze wspólnych docinków czekali na Narcyzę i państwo Riddle.


//W tym czasie Hogwart. Biuro wicedyrektorki//

          - Nie, Albusie. Kategorycznie się nie zgadzam – Oznajmiła Minerwa.

- Ależ, Minerwo, to dla jego dobra.

- Nie, Albusie. Czy ci te twoje dropsy już na mózg padły?? Nie zaczaruje wyników jego SUMów na świstoklik, który go tu przeniesie. To jest niezgodne z prawem i nieetyczne – Powiedziała twardo McGonagall – I jeszcze dziś wyśle mu jego wyniki, abyś nie mógł ich tknąć Albusie. I ciesz się, że jest nas tutaj tylko troje. Mam też cichą nadzieję, że listy od panny Granger i pana Weasley'a się zgubią. Jak oni mogli mu wysłać świstokliki. Oj, dom Godryka upada. Oj upada – Narzekała Minerwa. Dyrektor, nie zwracając uwagi na swoją zastępczynię, zwrócił się do Snape'a.

- Severusie, czy Tom ma jakieś wieści o Potterze?

- Podobno widziano go w pobliżu King's Cross w mugolskim Londynie, ale nikt go nie próbował łapać, gdyż był podobno w towarzystwie księcia wampirów i braci żywiołów. Obawiam się, dyrektorze, że Potter zaczął swoje szkolenia, i nie daj Merlinie, zdobył potężnych przyjaciół, a ja nie chcę sobie nawet wyobrażać jakie dary otrzymał ten bachor.

- Spokojnie, Severusie. Znajdziemy go, a on się poświęci za nas. A teraz kończmy to spotkanie, bo twoje spóźnienie będzie za długie i Tom będzie coś podejrzewał.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz