Rozdział betowany przez Cessidy84
- No dobra, Gryfiaku, mów, co cię do mnie sprowadza? – Spytał zaciekawiony blondyn.
- Otóż, Smoku, potrzebuję twojej pomocy.
- Mojej? – Zdziwił się Draco – To mów, bo to się robi ciekawe – I młody Riddle opowiedział mu o liście od eks przyjaciółki.
– Jeśli to, co napisała, jest prawdą, to znaczy, że tak naprawdę Hermiona Granger wcale nie jest tym, za kogo się uważa. Tylko czarodzieje czystej krwi mają naturalne dary magów umysłu – Myślał na głos Draco – I w czym mam ci pomóc, mój słodki Gryfiaku? – Spytał uwodzicielsko.
- Draco, przestań. To wcale nie jest śmieszne – Zapeszył się Gryfon.
- Ale Gryfiaku, ja korzystam z okazji, że skoro już tu jesteś, to mogę cię napastować do woli – Uśmiechnął się do Harry'ego.
- I tu się mylisz – Odrzekł brunet – ZGREDKU!!!!! – wydarł się.
- Harry Potter wzywał Zgredka. Czym Zgredek może służyć Harry'emu Potterowi, sir?
- Po pierwsze, Zgredku, czy mógłbyś trzymać tego blond-napaleńca z daleka ode mnie, nim nie zdecyduję inaczej? – Skrzacik tylko kiwnął potakująco, wpatrując się swoimi wyłupiastymi oczami w młodego Riddle'a – Po drugie, czy to ci zrobi wielką różnicę, że nie jestem Potter, tylko Riddle? – Spytał, kucając przed swoim małym przyjacielem.
- Nie, nie robi to Zgredkowi żadnej różnicy, bo to czarodziej się liczy, a nie jego szata.
- Dziękuje, Zgredku – Uśmiechnął się Harry.
- Harry, czy ja mogę się w końcu dowiedzieć, w czym mam ci pomóc? – Spytał zniecierpliwiony arystokrata.
- Otóż drogi, Draconie chcę, abyś został moim spadkobiercą – Oznajmił brunet.
- Że, co ja mam zrobić?! Pojebało cię już doszczętnie?! – Wydarł się zszokowany blondyn – Dlaczego, nie któryś z Weasley'ów? – Spytał już spokojniej.
- Bo, mimo wszystko są słabi i kiedyś ufali dyrektorowi, a ty nienawidzisz tego skurwysyna tak, jak ja. I chyba mnie nie zabijesz dla kilku majątków rodowych? – Spytał ze śmiechem Gryfon.
- Harry, Harry, Harry. Pomogę ci – Stwierdził Ślizgon – Ale coś za coś. Ja zostanę twoim spadkobiercą, a ty moim. To by były takie rody jak: Malfoy, Lestrange, Crabbe, Goyle – Widząc zaskoczenie na twarzy bruneta, powiedział: – No Harry, przecież ich znasz. To tępe osiłki, które mają pół mózgu na dwoje. A wracając, to jeszcze: Rosier, Phoenix i Dedallius.
- Wow. Chyba się z tobą ożenię – Zaśmiał się avadooki.
- No nie wiem, mój drogi. Najpierw się ode mnie wężem i skrzatem domowym odganiasz, a teraz na mój skromny majątek lecisz. Nie ładnie, nie ładnie – I obaj wybuchli śmiechem.

CZYTASZ
Tom, jak to
Hayran KurguJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.