R. 63

7.6K 330 122
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




       W Norze, aż wrzało od samego rana. Albus Dumbledore i Alastor Moody próbowali się przebić przez bariery ochronne, a po drugiej stronie barier stali i patrzyli na nich z politowaniem w oczach Alex i Lukas w towarzystwie Charliego i Severusa.

- Severus, mój chłopcze, wyjdź do nas. Porozmawiajmy jak dorośli ludzie.

- Wybacz, Albusie, ale zrezygnuje, gdyż mam pełne ręce roboty i całkowicie brak mi czasu na towarzyskie pogawędki. Nie wiem, czy wiesz... – dodał chłodno Mistrz Eliksirów – Ale pewien starzec wypowiedział moim dobrym przyjaciołom wojnę i musimy zadbać o, to, aby osoby niewalczące nie stały się jego celem – Po czym objął władczym uściskiem Charliego i ruszyli w stronę domu, gdzie z salonu całą scenę oglądali Harry i Draco.

- No nie powiem – przemówił blondyn – Ale czy ta cała dyskusja była potrzebna?

- Wybacz, Draco, ale jestem już dość starym człowiekiem i mam swoje dziwactwa – odparł uśmiechnięty Snape.

- No, cóż, skoro tak twierdzisz, wuju, to kim, że ja jestem, aby się sprzeczać? – odparł Draco i skupił swą uwagę na swoim narzeczonym, który siedział podejrzanie cicho – Sexiaku, o czym myślisz? – zagadnął go.

- Co powiesz na małe przedstawienie dla dyrektora? – spytał brunet.

- Nie, Harry. Mieliśmy się nie wychylać – odparł blondyn.

- Oj, Smoku, nie zachowuj się jak Hermiona – droczył się z nim brunet, nie zauważając, że Charlie zniknął, i po chwili pojawił się z czwórką najbliższych mu osób, czyli państwem Riddle oraz Huncwotami.

- Harry, nie ładnie tak planować przedstawienie bez najlepszych aktorów, jakich wiedział Hogwart! – wykrzyknął Łapa.

- Ktoś nas wołał? – spytali bliźniacy, wchodząc do salonu.

- No, nie. Miałem na myśli nas – powiedział Łapa, wskazując na siebie i Remusa.

- Phi! – powiedział, któryś z bliźniaków.

- Co, masz jakieś wątpliwości? – spytał Syriusz nadąsany, jak małe dziecko.

- Czy możemy uznać, że jesteście równi? – spytała pojednawczo Lily – Huncwoci i Huncwoci 2:0, jak zwykli się nazywać bliźniacy zgodzili się na ten kompromis – i po patrzyli na avadookiego.

- To, co chcesz zrobić? – spytał Tom syna.

- Chcę, aby starzec poznał kilka naszych sekretów, i tak już nam nie zaszkodzi, bo wojna za dwie doby, więc co mi szkodzi? Tato, mamo, co wy na to? – Riddle'owie tylko kiwnęli mu głowami. Harry wstał, chwycił swego narzeczonego za dłoń i wyszedł z nim na podwórze. Albus i Alastor na ich widok zaprzestali bombardowania bariery.

- Harry – przemówił.

- Dyrektorze Dumbledore i aurorze Moody wasze starania tu nic nie dadzą. Bariery są postawione przez Billa, jako przez głowę Rodu Weasley, a wzmocnione przez książęta Wampirów i Nekromantów, więc na nic wasze starania – stwierdził Gryfon.

- Harry, mój drogi chłopcze, co oni ci zrobili? – spróbował swoich gierek dobrodusznego staruszka dyrektor.

- Odpuść sobie, starcze. Nikt tu się na to nie nabierze, ale mam dla ciebie kilka wyjaśnień – powiedział zimno Riddle Jr – Po pierwsze, to w Ministerstwie usłyszałem treść prawdziwej przepowiedni, więc bądź pewny Biały Magu, że cię pokonam, a oto moja własna mała armia, która jest i zawsze będzie przy mym boku – Z domu zaczęli po kolei wychodzić. Najpierw rodzeństwo Weasley – Chyba nie muszę ich dyrektorowi przedstawiać, ale niech będzie. Rodzeństwo Weasley, z małymi wyjątkami, jesteśmy związani przysięgą bronienia się nawzajem za cenę własnego życia – stwierdził swobodnym tonem. Potem wyszli Huncwoci – To, profesorze Dumbledore są Remus i Syriusz. Mój ojciec chrzestny i jego życiowy partner. Jak wiadomo, Syriusz już raz oddał za mnie życie, a Remus zrobił, by to samo bez chwili wahania – powiedział, posyłając w stronę wilkołaka ciepły uśmiech. Następnie dom opuścił Severus – Nasz mistrz eliksirów. Jest cennym nabytkiem i ciekawi mnie kto zadba o wasze zaplecze lecznicze? – Zastanawiał się na głos Gryfon – Skoro to wy nam wypowiedzieliście wojnę? – Przyszła pora na państwo Riddle, którzy ku zdziwieniu bruneta opuścili dom Weasley'ów w towarzystwie Szatana, jak i państwa Malfoy – A oto i moi przyszli teściowie – Zaczął przedstawienie od Malfoy'ów – Którzy już oddali mi to, co mają najcenniejsze. Swego jedynego syna – Tu spojrzał przelotnie na blondyna – I którzy też bez zmrużenia oka stanął do walki u mego boku – dodał z uśmiechem – Oczywiście, ten wysoki mężczyzna obok nich, to Szatan, do którego ja zwykłem mawiać per dziadku, gdyż tym właśnie dla mnie jest – wyjaśnił – I jest za mną całym swoim, jak on to mawia, czarnym sercem. A gdzie siłą mu się coś nie uda, tam demona pośle. No i, oczywiście moi rodzice. Piękna i wpływowa Lily Riddle-Evans i Tom Marvolo Riddle, najstraszniejszy Czarny Pan, jakiego stworzył twój chory umysł, Dumbledore – Powiedział zimno, po czym dodał już neutralnym tonem – Ale on był inteligentniejszy od ciebie i cię przejrzał. Dlatego z każdej niby jego śmierciożerczej misji kolekcjonował wspomnienia, które teraz są w rękach niewymownych, więc bez względu na wynik wojny i tak jesteś skończony, dyrektorze – Oznajmił Riddle Jr – A wracając do tematu, to moja osobista armia, którą ja nazywam rodziną – Dodał ciepło – A kto z własnej woli odda życie za ciebie, starcze? – Spytał zimno Harry, a nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, teleportował się wraz ze swoim narzeczonym do swojego pokoju.


//W Riddle Manor//

       Od razu wpił się w jego usta, na, co Draco zaraz odpowiedział, jak i przejął kontrolę nad pocałunkiem, lekko zagryzając i ssąc dolną wargę swojego kochanka. Ręce bruneta w powolnej torturze błądziły po rozgrzanym ciele Draco. Usta blondyna znalazły się na szyi bruneta, z którego gardła wydobył się cichy jęk. Harry popchnął blondyna na swoje łóżko, po czym powoli zaczął pozbywać się ich ubrań. Blondyn pozwolił mu na chwilę przejąć prowadzenie w tym ich miłosnym tańcu, gdy młodzi mężczyźni byli już całkiem pozbawieni ubrań, Harry usiadł na wysokości kostek partnera i rozpoczął swym językiem powolną podróż po nogach swego partnera, całując i smakując każdy milimetr skóry partnera. Gdy dotarł do ud, przeniósł swe usta na drugą nogę. Gdy znów się znalazł przy udach swego kochanka, zaczął całować ich wewnętrzną część. Z ust blondyna słychać było na przemian jęknięcia lub wciąganie powietrza. Gdy Gryfon stwierdził, że już starczy tej słodkiej tortury, skupił swą uwagę na dumnie sterczącym członku Dracona. Wziął do ust najpierw samą główkę i drażnił ją, jeżdżąc językiem naokoło niej, a dłonią pocierając po całej długości penisa, co jakiś czas lekko zasysając główkę. Po czym wziął w usta całego penisa i poruszając głową w tył i przód, a dłonią pieszcząc mosznę blondyna, doprowadził go do wytrysku, który cały przełknął, nie uroniwszy ani kropelki, po czym znów wypił się w usta swego partnera, tak, że ten mógł posmakować samego siebie. Draco przewrócił go na łóżku, tak, że Gryfon teraz leżał na brzuchu, po czym przywołał do siebie słoiczek z lubrykantem. Nabrał trochę na palce i zaczął nimi krążyć wokoło dziurki Harry'ego, co jakiś czas naciskając lekko na wejście, cały czas całując szyję i plecy bruneta. Po chwili włożył w niego pierwszy palec, na co Harry się spiął.

- Mam wyjąć? – spytał Ślizgon, na co usłyszał, prawie że wysyczaną odpowiedzi.

- Tylko spróbuj – Więc powoli zaczął poruszać palcem. Gdy Gryfon już się rozluźnił, Draco dodał drugi palec, a po chwili trzeci. Brunet wił się i jęczał pod blondynem, gdy ten wyjął z niego palce, już miał zaprotestować, lecz partner przewrócił go na plecy i zarzucił sobie jego nogi na ramionach. Po uprzednim nasmarowaniu lubrykantem swego penisa wszedł w Harry'ego jednym płynnym ruchem tłumiąc jego jęki swymi ustami. Odczekał chwilę, po czym zaczął się w nim poruszać, gdy po chwili usłyszał słodkie słowa, na które tylko czekał Draco – Mocniej – Więc już się nie hamując, wchodził w Gryfona coraz mocniej, aż trafił w prostatę swego partnera, który po kilku uderzeniach w ten punkt szczytował, krzycząc jego imię, a on doszedł chwilę po nim z imieniem partnera na ustach. Ostatkiem sił wyszedł z Harry'ego i położył się obok, przytulając się do swego kochanka. Młodzi mężczyźni odpłynęli w ramiona Morfeusza, by zregenerować swe siły.

      Tymczasem na dole w salonie Remus i Syriusz rozmawiali z państwem Malfoy i Riddle.

- Gdzie młodym urządzić wesele?



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Jak rozdział jest do bani, to sorka. Piszę z gorączką.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz