R. 57

7.4K 357 45
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



- Czyli jestem czysto krwista, skoro jestem Lestrange – Powiedziała dziewczyna, a potem spojrzała na Bellę – Jak ja się w ogóle nazywam? – Spytała.

- My cię nazwaliśmy Rose Bellatriks Lestrange – Odparła Bella. Dziewczyna lekko skinęła głową. Harry popatrzył po nich, po czym strzelił swoją przyjaciółkę w potylicę.

- Ała! Harry, za co? – Spytała panna Lestrange.

- Ty mnie jeszcze pytasz? Za co, to? Moim ojcem jest sam Voldzio, a dziadek to Szatan we własnej osobie, a ja nie mam żadnych obiekcji, by ich przytulać.

- Kogo przytulać? – spytał Tom, stojąc w otwartych drzwiach. Harry poderwał się z fotela i rzucił się ojcu w ramiona.

- Ciebie – odparł, na co Tom przytulając, syna stwierdził.

- Wybacz, ale chyba coś nie rozumiem – powiedział Lord.

- Popatrz na tę trójkę – odparł Gryfon, patrząc na rodzinę Lestrange – Siedzą sztywno, jakby im kije w tyłki powsadzano, a widać, że jedyne, o czym marzą to przytulić się do siebie i cieszyć swoim towarzystwem – Na te słowa Rudolfus wstał i porwał w ramiona córkę i żonę – No nareszcie – Westchnął Harry. Tom położył mu dłoń na ramieniu i szepnął.

- Chodź, synu. Dajmy im trochę prywatności, na co młody Riddle tylko kiwnął głową i pozwolił ojcu się wyprowadzić.


//Gdzieś daleko w nie znanej lokalizacji; DIAMENTOWY PAŁAC//

        - Może nie powinienem próbować go przymuszać, a przekonać czy nawet skusić, ale to nie możliwe, skoro szkoliły ich same wampiry, to będzie trudne. Jeszcze zostaje pytanie: kto z wampirów ich szkolił? - rozmyślał na głos Nathaniel.

- Ja – usłyszał nagle odpowiedź, której się nie spodziewał.

- Witaj, książę? Co ciebie sprowadza w moje skromne progi? – spytał Nat.

- Zwykle tego nie robię, ale wiszę ci przysługę. Więc słuchaj, co mi wytłumaczył mój ojciec, gdy zachowywałem się jak ty. Tylko ja miałem chęć na mrocznego księcia i przyznam, że użyłem na nim całej mojej wampirzej magii.

- Jak to całej. Ja sam poddałem się po połowie twej mocy.

- No właśnie, a czuję się w obowiązku przypomnieć ci, że to było 10 lat temu, a ja w dalszym ciągu się szkole i ma moc. Od tamtego czasu znacznie wzrosła.

- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że zrobiłem sobie potężnych wrogów? I jakim cudem ty tu stoisz w jednym kawałku, skoro naraziłeś się samemu synowi mrocznego lorda, a wnukowi samego władcy piekieł? – Dopytywał z niedowierzaniem Nathaniel.

- Bo Harry nie jest swoim ojcem ani dziadkiem i potrafi panować nad swymi emocjami, a z tego, co mój ojciec mówił, to wampiry, upadłe Anioły, Anioły, Nekromanci, Druidzi, elfy, mroczne elfy, a także wilkołaki i ich nad Alfa, nie umarli, Demony i wiele innych, raz po zwykłych czarodziei przyrzekli mu dobrowolnie swoją służbę. Mój własny ojciec na czas wojny oddał mu dowodzenie nad swymi oddziałami. Z tego, co mi dał do zrozumienia, to nie tylko on tak postąpił. Więc moja rada brzmi: idź i przeproś, i licz na łaskę mrocznego księcia. Pójdę z tobą i będę liczył na łaskę panicza Malfoy'a – Zakończył swój monolog wampir.


//Kwatera Główna Zakonu Feniksa//

       - Moody, do cholery! Zrób coś z tym przeklętym skrzatem! Mam dość sprawdzania wszystkiego na każdym kroku! – krzyczał pan Weasley.

- Arturze, uspokój się – Próbował łagodzić sytuacje dyrektor.

- Uspokój się? Z całym szacunkiem, Albusie, ale my z moją rodziną wracamy do Nory i jak znajdziecie sposób na tego skrzata, to wyślijcie sowę. Chodź, osobiście proponuje zmienić kwaterę, bo widać, że Harry, gdziekolwiek jest, nie chce nas tu – Po tych słowach Artur zebrał rodzinę i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał go głos jego najmłodszego syna.

- Przecież już nie jesteś już głową naszego rodu, więc czemu chcesz nami rządzić? – Artur nic nie odpowiedział. Molly zaszlochała, a w Billu aż krew zawrzała i przemówił głosem, tak zimnym i ostrym, że mógłby ciąć stal.

- Przegiąłeś, mój panie. Ja, William Weasley, głowa rodu Weasley wyrzekam się więzi rodzinnych z nie jakim Ronaldem Weasley'em usuwając go z czysto krwistego rodu Weasley. Nie odbiorę ci magii ani różdżki, ale spróbuj jeszcze raz skrzywdzić słowem lub czynem kogokolwiek z moich bliskich, to porozmawiamy inaczej – Ronald już miał coś odpowiedzieć, lecz nie zauważenie dyrektor trafił go zaklęciem Silencio. Bill obrócił się do swej rodzinny i zwrócił się do swego ojca.

- Może i ja jestem głową rodu, ale ty zawsze byłeś i będziesz głową naszej rodziny – Po czym Weasley'e opuścili Grimmauld Place 12.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz