Rozdział betowany przez Cessidy84
//Hogwart; Gabinet dyrektora//
- Albusie, moje wewnętrzne oko kazało mi do ciebie wpaść na szklaneczkę sherry – Stwierdziła wieszczka.
- Och, miło mi, Sybillo, że mnie odwiedziłaś. Siadaj – Zaprosił ją gestem ręki dyrektor. Nim zdążyła usiąść, jej oczy stały się wielkie jak galeony, a ona sama opadła na fotel. Albus już wiedział, że nadchodzi kolejna przepowiednia starej wieszczki.
Syn z ojcem się połączył, czas kłamstw zakończy... Wielka bitwa zostanie przez nich wygrana, wróg z wrogiem się połączył, a era Jasnego Pana się kończy... Ze swym partnerem Hogwart Syn Ciemności złączy, skończą się domów podziały i chodź do wojny Jasny Pan stanie, to na nic jego staranie... Jego oddziały istnieć przestały... O jego kłamstwach dowie się świat cały... Jego kłamstwa ujrzały światła blask, a rodziny, które rozdzielił, znów się połączą... Chodź minęło wiele lat, Syna Ciemności z jego wrogiem czysta miłość połączyła, wszelka ich waśń się zakończyła... Rodzina i przyjaciele za nimi stoją... Wszelkie ciemne moce przysięgły im służbę swą... Hogwart, to będzie ich dom, a ty Biały Magu znikniesz stąd!
Skończyła swoją monotonię, a potem spytała.
- To, co z tą sherry? – spytała kobieta jakby nigdy nic. Zszokowany dyrektor dał jej całą butelkę i po prostu dosłownie ją wypchnął z gabinetu, po czym wezwał swojego Mistrza Eliksirów.
- Severusie, mój drogi chłopcze, czy jesteś pewien, że... – Zaczął mówić dyrektor, próbując odwrócić uwagę swojego szpiega od faktu, że próbuję mu się włamać do umysłu, a, że naczelny postrach był mistrzem nie tylko w eliksirach, od razu wyczuł, co ten stary manipulator chce zrobić i wypchnął go ze swojego umysłu z taką siłą, że starzec prawie że się przewrócił – Severusie nie wygłupiaj się. Wiesz, że muszę wiedzieć, co przede mną zataiłeś – Mówił Albus, próbując sięgnąć po swoją różdżkę, lecz nim zdążył po nią sięgnąć, ta należąca do Snape'a już dość boleśnie wbijała się mu w szyję.
- A teraz mnie posłuchaj, stary głupcze, bo z tego, co widzę, to te twoje cukiereczki już ci całkiem mózg wyżarły i masz tam jednego wielkiego dropsa. Ale zważ na jedną sprawę, że ja, jako jeden z niewielu pobierałem nauki oklumencji u Oriona Blacka i jestem tylko troszeczkę gorszy od sióstr z rodu Black, a poza tym to... Levicorpus! Możesz to potraktować jako moje wymówienie – I zniknął za pomocą jednego z wynalazków bliźniaków, który Huncwoci pomogli im dopracować, że nawet z miejsc zasadniczo niemożliwych do teleportacji przenosiło cię wprost do salonu w Czarnym Dworze. Dlatego te gadżety mieli tylko ludzie z Wewnętrznego Kręgu.
//Riddle Manor//
- No, i musiałem mu... – I tu Remus urwał, bo o cal od niego znikąd pojawił się Mistrz Eliksirów.
- Severus, na brodę Merlina! Co ty tu robisz? – Spytała Lily, która rozmawiała z Huncwotami i swym synem w salonie – Mówiłeś, że cię dzisiaj nie będzie, bo masz uwarzyć eliksiry do skrzydła w szkole.
- Można powiedzieć, że złożyłem wymówienie – Rzekł czarnooki – Ale opowiem dokładniej, jakby ktoś zawołał Toma i Lucjusza z rodziną.
- To ja idę po tatę – Stwierdził brunet.
- A ja fiuknę do Cyzi – Odparła ruda.
Parę minut później, gdy wszyscy już byli w salonie, Severus streścił im wszystko, co się wydarzyło w gabinecie dyrektora.
- Mam nadzieje, Tom, że nie masz mi za złe tej rezygnacji z posady? – Spytał na koniec.
- Ależ w żadnym wypadku. Ważne, że ten stary dziadyga nie zrobił ci żadnej krzywdy.
- Więc Sev zostaje z nami – Wtrącił się Gryfon – No bo do siebie nie może wrócić. To zbyt niebezpieczne. Ten szalony starzec zna położenie Snape Manor – dodał tytułem wyjaśnienia.
- No cóż, Severusie obawiam się, że Harry ma rację – Stwierdził Tom – Więc do wojny jesteś na nas skazany – Dodał z rozbawieniem w oczach.
Jakiś czas później Draco wracając z toalety, gdy jeszcze był w korytarzu, zobaczył księcia wampirów.
- Lucas, co tu robisz? – Zapytał.
- Szukam Harry'ego. Nie wiesz przypadkiem, gdzie mogę go znaleźć? – odpowiedział wampir.
- Harry jest w salonie z rodziną i przyjaciółmi – Odpowiedział ze złośliwym uśmieszkiem stalowooki.
- A mógłbyś mu przekazać, że czekam na niego?
- Jasne – Odparł blondyn i skierował się do salonu.
//W salonie//
- Riddle – Zwrócił się blondyn do Harry'ego – Gość na ciebie czeka w korytarzu do kuchni w północnym skrzydle.
- Czyli gdzie? – Spytał mało inteligentnie brunet.
- Chodź, ofiaro. Zaprowadzę cię – Mruknął blondyn, po czym dodał – I pomyśleć, że miałeś ocalić świat przed Czarnym Panem.
- Ależ, Dracusiu – Zapiszczał avadooki, udając Pansy – Ja przecież ocalę świat czarodziei, tylko że przed jakimś przeterminowanym Dropsem. I ten dzień nazwą dniem Harry'ego Riddle'a. Zobaczysz – I wyszli z salonu, zostawiając za sobą rozbawione towarzystwo.
*****************Dziękuję za poprawki mojej becie.
CZYTASZ
Tom, jak to
FanficJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.