R. 10

12.3K 463 134
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



Najpierw Tom zastosował czar uciszający, potem łamiący kości, palący wnętrzności od wewnątrz. Na koniec czar tnący i Avada.

- Wybacz, Tuniu, ale na nic innego nie zasługiwał. Lucjuszu, zabierz to ścierwo. Może Nagini będzie miała ochotę na kolacje. My z Syriuszem załatwimy tu sprawy i wracamy – Po usłyszeniu polecenia Malfoy się aportował.

- Tom?

- Tak, Łapo?

- Nie możemy młodego zaraz z dworca zabrać, to by był dla niego zbyt duży szok i poza tym, wolałbym, aby nikt nas nie widział razem – Zasugerował Syriusz.

- Co proponujesz w takim razie? – Spytał Riddle.

- Petunia po niego pojedzie, a my zjawimy się tu chwile przed ich powrotem. Zgadzasz się na to Tuniu? – Spytał kobiety.

- Tak, Tom. Nie ma problemu – Zgodziła się.

- To zjawimy się tu jutro koło osiemnastej. Muszę spytać Severusa, kto ma jutro wartę. Dyrektor uprzedzał Vernona, aby uważał, bo pierwszą wartę ma nie, jaki Henri Wesnei, czy jakoś tak — Zamyślił się Tom.

- A czasem nie Charlie Weasley?

- A wiesz Syri, że tak, poznałeś go? – Spytał czarnoksiężnik.

- Tak, i jest on zupełnie po stronie Harry'ego, jak i jego najstarszy brat Bill. W ich umysłach Drops już od dawna nie może grzebać, bo Bill ma ochronę z banku Gringota. Pracuje tam na stanowisku łamacza klątw, a Charlie jest opiekunem i poskramiaczem smoków. Pamiętam, że słyszałem w święta, jak Drops nad tym ubolewał do młodego, że sama księżniczka smoczej koloni dała mu nauki oklumencji. Nie tylko dla ludzi, więc legimencja, oklumencja i obrona umysłu ma najwyższym poziomie. Gadałem z nimi i bliźniakami przed wpadnięciem za Zasłonę. Próbowali mi pokazać, że coś jest nie tak, ale ja byłem głupi i otumaniony przez Dropsa – Mówił Syriusz nieco zawiedziony.

- W porządku, Syriuszu. Myślę, że porozmawiamy z rodzeństwem Weasley, ale to nie teraz. Wracajmy już do Czarnego Dworu, a jutro będziemy tu około 18:00. Petunio, nie mów Harry'emu, że Syriusz żyje, ani nic na mój temat – Poprosił starszy mężczyzna.

- Dobrze, Tom.


//Wielka Sala Hogwartu; Uczta Pożegnalna//

         - Harry, stary, co nic nie jesz? – 'Ta, uważaj, bo uwierzę, że cię to interesuje' – Pomyślał, a na głos powiedział.

- W nocy byłem w kuchni pożegnać się ze Zgredkiem, a wiesz, jakie są skrzaty – Skłamał gładko. Dalszą dyskusję przerwał dyrektor, który wstał, aby wygłosić mowę pożegnalną.

- Moi drodzy, minął kolejny rok w szkole. Dla niektórych z was do ostatni rok edukacji w tej placówce. Zresztą z was spotkamy się po wakacjach, a teraz wcinajcie, bo powozy już czekają – Poinformował ich.

- Harry, chodź do nas! – Zawołała panna Granger. Harry się skrzywił, bo nie był pewien, czy da radę udawać przez całą podróż, że nie wie jacy oni są naprawdę. Spuścił głowę i już miał iści w stronę Gryfonów, lecz uniemożliwiły mu to dłonie, które w tej chwili spoczęły na jego ramionach.



***********************************

Na dzisiaj to tyle. W następnym rozdziale malusie mrrrrrrrrrrrr. A jeśli podoba ci się moja twórczość zapraszam na „Hej Potter" i nie możesz zabić

pozdrawiam

MAŁA

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz