Jest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły.
Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania.
Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.
- Nathaniel, Alex, co wy tu robicie? – Spytał podejrzliwie Czarny Pan.
- Przyszliśmy do Dracona i Harry'ego – odparł wampir.
- Tak? A można wiedzieć, po co? – Spytał wchodzący do salonu blondyn.
- Draco, ja chciałem cię serdecznie przeprosić, że mimo widocznych uczuć, jakimi darzycie się z paniczem Riddle, próbowałem go uwieść, używając przy tym mojej całej wampirzej magii.
- Że czego kurwa używałeś??? – Dało się słyszeć od strony drzwi wejściowych głos wściekłego Harry'ego.
- Ups! - powiedział Malfoy Jr – Zapomniałem wam powiedzieć, że Harry za chwile będzie.
- Co tu się w ogóle dzieje? – To pytanie młody Riddle skierował do swego ojca. Ten tylko wzruszył ramionami i opuścił salon – Co tu robicie? – Spytał tym razem gości.
- Przyszliśmy przeprosić i złożyć ci obietnicę, że ci pomożemy – Odparł Nathaniel – Lecz moi ludzie do walki nie staną, gdyż wybacz mi, paniczu Riddle, ale my nie mieszamy się do spraw czarodziejskiej społeczności i pragnę też przeprosić cię i panicza Malfoy'a za mój ostatni wyskok oraz ofiarować wam to – Tu machnął dłoniom i przed chłopcami zawisły miecze. Ten wiszący przed Harrym wyglądał następująco. Ostrze było grawerowane w podobiznę kobry, a rękojeść wysadzana diamentami. Ten wiszący przed Draco miał na klindze grawer smoka, a rękojeść była wysadzana szmaragdami, tak podobnymi barwą do oczu jego ukochanego.
- Co się stanie, jak je chwycimy? – Spytał podejrzliwie blondyn.
- Nic – Odparł król Will. Młodzi mężczyźni nadal nieufni w stosunku do przybyszy. Popatrzyli po sobie, po czym jednocześnie zawołali:
- Zgredek! – krzyknął Harry.
- Mrużka! – Zawołał Draco. Po chwili z cichym 'pop' zjawiły się skrzaciki, pytając:
- Czym mogą służyć? – Chłopcy poprosili o wezwanie ich ojców, co skrzaciki uczyniły. Po krótkim czasie oczekiwania do salonu wkroczyli Tom i Lucjusz. Harry wyjaśnił, że wezwał ich, aby sprawdzić, czy miecze nie są obłożone jakąś klątwą, której on lub Draco mogliby nie wyczuć. Po zbadaniu przez mężczyzn i stwierdzeniu braku uroków, chłopcy chwycili za miecze. W jednej chwili miecze rozbłysły, a Nathaniel zbladł. Tom i Lucjusz skierowali swoje różdżki w jego kierunku, ale patrzyli na swoich synów, których oplotły złoto-srebrne wstęgi, a w salonie rozległ się głos:
WITAJCIE DZIECI PRZEZNACZENIA, KTÓRYCH SPLOTŁEM LOS. JAM JEST OJCIEC CZAS. DOPROWADZICIE DO POŁĄCZENIA WSZELKICH MAGICZNYCH RAS, A MA BROŃ ZOSTANIE Z WAMI PO WSZE CZAS!
I Wszystko zniknęło.
- Co to było? – spytał Harry.
- Legenda tych mieczy głosi, że miecz, który ofiarowałem Draco, należał do Losu, a Twój do Czasu – wyjaśnił król – Ale ja myślałem, że to tylko legenda – Dodał i umilkł, zastanawiając się, czy mu uwierzą i czy wyjdzie stąd cało. Bał się. Cholernie się bał, jak jeszcze nigdy dotąd. Gdyby tylko choć pomyślał, że ta legenda może mieć w sobie, chociaż ziarenko prawdy.
- Nathanielu – Odezwał się avadooki – Dziękujemy za tak hojny dar, ale na przyszłość niech to będzie jaki alkohol, czy cokolwiek byłe żadne artefakty.
- Tak, paniczu Riddle.
- Mów mi Harry i wcale nie wymagam od was uczestnictwa w wojnie, ale proszę o schronienie dla osób, które nie będą chciały walczyć – Odparł Mroczny Książę.
- A będą takie? – spytał kpiąco blondyn, za co zarobił kuksańca od swojego partnera.
- Harrisonie Syriuszu Riddle, jeszcze nie jesteśmy nawet po zaręczynach, że o ślubie nie wspomnę, a ty już stosujesz na mnie przemoc domową? – spytał Smok, a reszta zachichotała, na co brunet mu odparł.
- To już nie moja wina, że mi się nie oświadczyłeś, Draco – Uśmiechnął się krótko z diabolicznym błyskiem w oku, co zauważył tylko Tom, który podejrzewał, co to oznacza.
Po krótkiej wymianie grzeczności z gośćmi i zapewnieniu o niechowaniu do nich urazy chłopcy się pożegnali z gośćmi. Harry udał się do Huncwotów, a Draco stwierdził, że ma coś do załatwienia i spotkają się na kolacji.
//Kolacja//
Pod koniec kolacji, na której zdaniem gryfona było zdecydowanie za dużo ludzi, wstał Draco i klęknął przed Harrym, wyjmując aksamitne pudełeczko, na którym spoczywał jego rodowy pierścień zaręczynowy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Harrisonie Syriuszu Riddle, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moi mężem? – Harry'ego zamurowało. Nie mógł wykrztusić z siebie słowa, więc tylko kiwnął głową. Po chwili podszedł do niego Tom. Podał mu pudełko z ich rodowym sygnetem zaręczynowym i wytłumaczył, że ten musi teraz poprosić Draco o rękę, więc Harry zrobił, jak mu kazano i klęknął na kolano,a wyjmując sygnet.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Draconie Lucjuszu Malfoy, czy zechcesz zostać moim mężem?
- TAK!!! – Wykrzyknął blondyn, pozwalając założyć sobie sygnet, potem była impreza zaręczynowa.
***************************************
A ja tam byłam whisky piłam, a co widziałam to zapomniałam do następnego rozdziału.