R. 12

11.7K 518 215
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



- Malfoy, nie wiem, co zrobiłeś Harry'emu, ale się dowiem.

- Nie wątpię, Granger, bo w końcu jesteś Panną-Wiem-To-Ja-Wszystko, ale znaj moją litość. Nic nie zrobiłem temu Gryfiakowi, a teraz żegnam szanownych Gryfonów z naszego przedziału – Harry też się zaczął podnosić, więc Smok nie wiele myśląc, wpakował mu się na kolana – A ty gdzie? Chodziło o nieproszonych Gryfonów.

- To ty jesteś honorowy Ślizgonem – Stwierdził Draco. Wąż pokiwał twierdząco głową.

- Malfoy, czy ty się przystawiasz do Pottera?

- To nie twój interes, a nawet gdyby, to mam lepszy gust, niż ty, wiewióro. Prawda, Potti? – Spytał, siadając przodem do Gryfona, ale nadal nie schodząc z jego kolan. Harry chcąc się odegrać na eks-przyjacielu, wpadł na szatański pomysł. Wiedział, że Ron jest strasznym homofobem.

- Ok, Draco. Nie ma, co ściemniać – Skoro już na to wpadli, objął blondyna w pasie i złożył na jego policzku całusa.

- I co niby ma to nam uświadomić, Potter? – Spytała Granger – Tak to możesz całować każdą osobę w zamku.

- Nie. Chciałem gorszyć Weasley'a, bo każdy wie, jaki to homofob, ale skoro tak bardzo chcecie znów z buciorami wejść w kolejną strefę mojego życia, to bardzo proszę – Złapał Draco za kark, modląc się, aby Smok z nim współpracował. A, że Draco słyszał, co mówi do swoich, już chyba, byłych przyjaciół w mig pojął o, co chodzi brunetowi. Nim Harry zdążył go przyciągnąć do siebie, wczepił dłonie we włosy avadookiego i delikatnie go pocałował. Gryfon niemal od razu rozchylił usta, z czego blondyn skorzystał i pogłębił pocałunek, drażniąc swoim językiem język należący do Gryfona, zachęcając do wspólnego badania swych ust. Harry przyciągnął blondyna tak, że między ich ciałami nie było nawet milimetra wolnej przestrzeni. Jego ręce nie wiadomo, czemu wylądowały na pośladkach dziedzica Malfoy'ów lekko je ściskając. Ich języki nie walczyły o dominacje, lecz pieściły się nawzajem, wyrywając z gardeł nastolatków jęki. Wszyscy byli w totalnym szoku, ale po Ślizgonach tego nie było widać, jak na węże przystało. Pierwszy ocknął się z szoku Blaise. Spojrzał po wszystkich w wagonie.

- No, no, no. Weasley, jeśli nie chcesz zobaczyć, jak panowie Potter i Malfoy przechodzą do czegoś więcej, to radzę ci opuścić przedział – Ron wyszedł, a wraz za nim wyszła Hermiona. Po jakieś chwili chłopcy w końcu się od siebie oderwali.

- Wow. To było gorące – powiedziała Pansy.

- Dzięki za pomoc – Wymamrotał Potter.

- Przyjemność po mojej stronie, słodki Gryfiaku. Gdzie ukrywałeś te usta? – spytał blondyn.

- Jak to gdzie? W wierzy Gryffindoru – Powiedział Teo.

- Acha – Przytaknął Gryfon.

- Draco, uspokój się, bo pomyśle, że wolisz chłopców.

- Oj, Harry, ale ja wole chłopców, i wie o tym cały Hogwart od naszego trzeciego roku, ale już nie rób takiej miny. Twoja cnota jest przy mnie bezpieczna – powiedział, a w myślach dodał: 'Ale nie wiem jak długo.' W atmosferze ogólnej wesołości dojechali do Londynu.




^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Kolejny rozdział dziś, bo jutro prawdo podobnie nie będę miała czasu.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz