Rozdział betowany przez Cessidy84
//Czarny Dwór//- Wężyku, wężyku, gdzie jesteś? – Syczała Nagini, szukając Harry'ego po Czarnym Dworze.
- Nagini, szukałaś mnie? – Wychylił się brunet z biblioteki.
- O, jesteś, mój wężyku – ucieszyła się pupilka Lorda – Tak, szukałam cię. Mam dla ciebie pewien dar, jeśli byś zechciał go przyjąć, mój drogi.
- A mogłabyś trochę jaśniej? – Spytał zakłopotany, że nie za bardzo wie o, co chodzi wężycy.
- Chcę ci ofiarować moją zwinność, szybkość i możliwość wstrzykiwania jadu bez konieczności zmiany w twą formę animagiczną – Wyjaśniła cierpliwie wężyca.
- No, a jakby to miało, by się odbyć? – Dopytywał brunet.
- Muszę cię ugryź, i wstrzyknąć nieco jadu.
- Że co? – Spytał Harry.
- Oj, no, wężyku przecież cię nie zjem – Odparła wesoło Nagini – No wyciągaj łapkę – I Harry wciągnął dłoń w stronę węża. Ta wgryzła mu się w nadgarstek. Po chwili poczuł się dziwnie.
- Nagini, czy ja powinienem czuć zawroty głowy? – Spytał.
- Tak, wężyku. To chwilowe. Lepiej? – Spytała po jakieś chwili.
- Tak – Odparł brunet, nadal siedząc pod ścianą, po której się osunął przy ugryzieniu.
- To teraz słuchaj, mój drogi wężyku, możesz tym darem podzielić się ze swoim partnerem, ale aby to zrobić, to musisz zrobić to podczas stosunku.
- COOOO!?! – Wydarł się.
- Nie krzycz. Ja mam dobry słuch i może jestem tylko wężem, ale widzę, jak między wami iskrzy. A teraz wszystkiego najlepszego. Ja uciekam na polowanie – I popełzła w stronę drzwi od tarasu.
//Po chwili//
- Harry, co ty tu robisz, siedząc na podłodze – Zdziwiła się Lily, jak zobaczyła swego syna, gdy zmierzała po prezent dla niego do swego pokoju.
- Wybacz, mamo, ale Nagini dała mi dar, jak ona to nazwała, i trochę było mi słabo – Wyjaśnił Gryfon.
- TOMIE MARVOLO RIDDLE!!!! – Zagrzmiał głos wściekłej rudowłosej kobiety w całej rezydencji Riddle'a.
- Tak? – Spytał Tom, wchodząc na korytarz.
- Czemu twój wąż ugryzł mego syna, do jasnej cholery? Bo widzę ślady zębów na jego nadgarstku, a on coś bredzi o jakimś darze! – Wściekała się pani Riddle.
- Naprawdę dostałeś dar? – Zdziwił się Tom – A to skubana – Pochwycił nadgarstek syna w swoje dłonie i na ich oczach ślady po kłach przeistaczały się w mały tatuaż węża – No, synu, jak będzie na ciebie czyhać jakieś niebezpieczeństwo, to tatuaż cię uprzedzi. A teraz chodźmy się przygotować, bo za dwie godziny twoje przyjęcie się zaczyna – Oświadczył. I Harry ruszył w stronę swego pokoju, lecz poczuł, że ma zrobić unik, bo coś leciało w jego plecy. Padł na ziemię, a w ścianę uderzyło zaklęcie. Spojrzał z wyrzutem w stronę ojca. Tom z niewinnym uśmieszkiem stwierdził – No co? Sprawdzałem – I odszedł w stronę swej sypialni.
//Dwie godziny później//
- Hej, Harry – Przywitała się Ginny, całując przyjaciela w policzek.
- Witaj, Ginny. Panowie – Przywitał się brunet z rodzeństwem Weasley.
- No, Harruś, powiedz tu zaraz wujkowi Fredowi, co tam u ciebie? Dużo się pozmieniało? – Spytał rudzielec.
- No, zasadniczo, to tylko dwie kwestie. Mam pełną rodzinę i straciłem Draco. A co u was?
- Ty nam tu nie zadaj głupich pytań, tylko mów, o co chodzi z blondynem? – Zażądała panna Weasley. Więc brunet wziął ich na taras, gdzie było w miarę cicho i wyjaśnił wszystko.
- A ty chciałeś go przeprosić chociaż przez chwilę? – Dopytał Bill.
- A niby za co? Za najlepszy pocałunek w moim życiu? Czy za to, że chciałem więcej? Dużo więcej – Ni to spytał, ni to stwierdził brunet.
- To musisz mu wyjaśnić jego pomyłkę – Stwierdził Charlie – I odradzam metodę Blacka, bo Draco, to nie nasz spokojny Lunatyk. I dla zasady: Za zamknięcie go, gdziekolwiek wbrew jego woli oberwałbyś jakąś mało przyjemną klątwą, tak po prostu.
- Harry – Zwróciła się Ginny do zielonookiego z pytaniem – Czemu książę wampirów patrzy na ciebie, jakby na ciebie leciał?
- Bo z tego, co słyszałem, z różnych źródeł, to na mnie leci – Odparł mało zainteresowany wampirem brunet – A teraz wybaczycie, panowie, ale pragnę zatańczyć. Ginny, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? – Spytał się rudowłosej.
- Z wielką przyjemnością, Harry – Odparła ruda, i Harry porwał dziewczynę na parkiet – Harry, gdzie ty się nauczyłeś tak tańczyć? – Spytała panna Weasley po drugim tańcu z avadookim.
- Draco mnie nauczył, bo powiedział, że taniec, to jak szermierka, tylko bez szpady i przeciwnika, za to z partnerem – Stwierdził brunet, w duchu się zastanawiając czy blondyn, o którym mowa się pokaże.
*************************************
Dziękuję za te słowa zachęty pod ostatnim rozdziałem. Miło wiedzieć, że komuś się to podoba.
Pozdrawiam cieplutko.
Mania
CZYTASZ
Tom, jak to
أدب الهواةJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.