R. 39

8.1K 356 93
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84







//Czarny Dwór//

        - Wężyku, wężyku, gdzie jesteś? – Syczała Nagini, szukając Harry'ego po Czarnym Dworze.

- Nagini, szukałaś mnie? – Wychylił się brunet z biblioteki.

- O, jesteś, mój wężyku – ucieszyła się pupilka Lorda – Tak, szukałam cię. Mam dla ciebie pewien dar, jeśli byś zechciał go przyjąć, mój drogi.

- A mogłabyś trochę jaśniej? – Spytał zakłopotany, że nie za bardzo wie o, co chodzi wężycy.

- Chcę ci ofiarować moją zwinność, szybkość i możliwość wstrzykiwania jadu bez konieczności zmiany w twą formę animagiczną – Wyjaśniła cierpliwie wężyca.

- No, a jakby to miało, by się odbyć? – Dopytywał brunet.

- Muszę cię ugryź, i wstrzyknąć nieco jadu.

- Że co? – Spytał Harry.

- Oj, no, wężyku przecież cię nie zjem – Odparła wesoło Nagini – No wyciągaj łapkę – I Harry wciągnął dłoń w stronę węża. Ta wgryzła mu się w nadgarstek. Po chwili poczuł się dziwnie.

- Nagini, czy ja powinienem czuć zawroty głowy? – Spytał.

- Tak, wężyku. To chwilowe. Lepiej? – Spytała po jakieś chwili.

- Tak – Odparł brunet, nadal siedząc pod ścianą, po której się osunął przy ugryzieniu.

- To teraz słuchaj, mój drogi wężyku, możesz tym darem podzielić się ze swoim partnerem, ale aby to zrobić, to musisz zrobić to podczas stosunku.

- COOOO!?! – Wydarł się.

- Nie krzycz. Ja mam dobry słuch i może jestem tylko wężem, ale widzę, jak między wami iskrzy. A teraz wszystkiego najlepszego. Ja uciekam na polowanie – I popełzła w stronę drzwi od tarasu.


//Po chwili//

- Harry, co ty tu robisz, siedząc na podłodze – Zdziwiła się Lily, jak zobaczyła swego syna, gdy zmierzała po prezent dla niego do swego pokoju.

- Wybacz, mamo, ale Nagini dała mi dar, jak ona to nazwała, i trochę było mi słabo – Wyjaśnił Gryfon.

- TOMIE MARVOLO RIDDLE!!!! – Zagrzmiał głos wściekłej rudowłosej kobiety w całej rezydencji Riddle'a.

- Tak? – Spytał Tom, wchodząc na korytarz.

- Czemu twój wąż ugryzł mego syna, do jasnej cholery? Bo widzę ślady zębów na jego nadgarstku, a on coś bredzi o jakimś darze! – Wściekała się pani Riddle.

- Naprawdę dostałeś dar? – Zdziwił się Tom – A to skubana – Pochwycił nadgarstek syna w swoje dłonie i na ich oczach ślady po kłach przeistaczały się w mały tatuaż węża – No, synu, jak będzie na ciebie czyhać jakieś niebezpieczeństwo, to tatuaż cię uprzedzi. A teraz chodźmy się przygotować, bo za dwie godziny twoje przyjęcie się zaczyna – Oświadczył. I Harry ruszył w stronę swego pokoju, lecz poczuł, że ma zrobić unik, bo coś leciało w jego plecy. Padł na ziemię, a w ścianę uderzyło zaklęcie. Spojrzał z wyrzutem w stronę ojca. Tom z niewinnym uśmieszkiem stwierdził – No co? Sprawdzałem – I odszedł w stronę swej sypialni.


//Dwie godziny później//

        - Hej, Harry – Przywitała się Ginny, całując przyjaciela w policzek.

- Witaj, Ginny. Panowie – Przywitał się brunet z rodzeństwem Weasley.

- No, Harruś, powiedz tu zaraz wujkowi Fredowi, co tam u ciebie? Dużo się pozmieniało? – Spytał rudzielec.

- No, zasadniczo, to tylko dwie kwestie. Mam pełną rodzinę i straciłem Draco. A co u was?

- Ty nam tu nie zadaj głupich pytań, tylko mów, o co chodzi z blondynem? – Zażądała panna Weasley. Więc brunet wziął ich na taras, gdzie było w miarę cicho i wyjaśnił wszystko.

- A ty chciałeś go przeprosić chociaż przez chwilę? – Dopytał Bill.

- A niby za co? Za najlepszy pocałunek w moim życiu? Czy za to, że chciałem więcej? Dużo więcej – Ni to spytał, ni to stwierdził brunet.

- To musisz mu wyjaśnić jego pomyłkę – Stwierdził Charlie – I odradzam metodę Blacka, bo Draco, to nie nasz spokojny Lunatyk. I dla zasady: Za zamknięcie go, gdziekolwiek wbrew jego woli oberwałbyś jakąś mało przyjemną klątwą, tak po prostu.

- Harry – Zwróciła się Ginny do zielonookiego z pytaniem – Czemu książę wampirów patrzy na ciebie, jakby na ciebie leciał?

- Bo z tego, co słyszałem, z różnych źródeł, to na mnie leci – Odparł mało zainteresowany wampirem brunet – A teraz wybaczycie, panowie, ale pragnę zatańczyć. Ginny, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? – Spytał się rudowłosej.

- Z wielką przyjemnością, Harry – Odparła ruda, i Harry porwał dziewczynę na parkiet – Harry, gdzie ty się nauczyłeś tak tańczyć? – Spytała panna Weasley po drugim tańcu z avadookim.

- Draco mnie nauczył, bo powiedział, że taniec, to jak szermierka, tylko bez szpady i przeciwnika, za to z partnerem – Stwierdził brunet, w duchu się zastanawiając czy blondyn, o którym mowa się pokaże.




*************************************

Dziękuję za te słowa zachęty pod ostatnim rozdziałem. Miło wiedzieć, że komuś się to podoba.

Pozdrawiam cieplutko.

Mania

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz