Rozdział betowany przez Cessidy84
//Dziurawy Kocioł//
Bliźniacy, którzy pod eliksirem wielosokowym przysłuchiwali się rozmowie Albusa z Alastorem, i gdyby nie słyszeli tej rozmowy na własne uszy w życiu, by nie uwierzyli, że dyrektor potrafi być takim manipulatorem.
- Mówiłem ci, Albusie, że trzeba było mu napisać coś innego, bo on tu się nie pojawi ze względu na swojego kuzyna – Denerwował się Szalonooki.
- Alastorze, ja byłem pewny, że się tu pojawi. W co ty dzieciaku z nami pogrywasz? – Denerwował się siwobrody – Powinien się tu pojawić. List na pewno do niego dotarł, bo inaczej bym dostał ten list z powrotem.
- Albusie, on nie przyjdzie. Nie ma, co się łudzić. Chłopak albo ma bardzo wpływowych znajomych, którzy go przekonali, albo wcale nie jest taki głupi, jak myślałeś – Wyraził swoje zdanie Moody – Dyrektor był bardzo niepocieszony myślą, że ktoś inny, poza nim, ma wpływ na Harry'ego. I, gdy dyrektor oraz były auror, opuścili bar, bliźniacy teleportowali się do Riddle Manor, zdać raport z podsłuchanej rozmowy.
//Parę dni później w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa//
- Moody zrób coś w końcu z tymi klątwami! – Wrzeszczała rudowłosa kobieta, po czym spojrzała na swojego najstarszego syna – Bill, czy ty nie mógłbyś czegoś z tym zrobić? – Tu pokazała na piec kuchenny, który akurat tańczył kankana.
- Wybacz, mamo, ale auror Moody i dyrektor nie dają mi się tym zająć, a zamiast sami coś zrobić, to się uganiają za tym zdziczałym skrzatem i próbują z nim rozmów. Na co, on im stwierdza, że jego pana nie ma, a on musi bronić domu Blacków przed szlamami, mętami i szumowinami, takimi jak cały Zakon – Zakończył z uśmiechem Bill. Molly już miała coś powiedzieć swemu synowi, gdy na korytarzu rozległ się krzyk Rona i chichot bliźniaków. Molly i Bill szybko wyszli na korytarz i nie wiedzieli, czy się śmiać, czy płakać. Zasłony, które zwykle zasłaniał portret pani Black, teraz były ciasno owinięte wokół młodych mężczyzn.
- Wiesz, o czym myślę, Gred?
- Tak, Feorge?
- Że dawno nie byliśmy tak blisko? – Odparł jego bliźniak.
- Ostatnio chyba wtedy jak próbowaliśmy zmieścić się do kufra szkolnego Charliego, aby być już w Hogwarcie – Stwierdzili razem, szczerząc się.
- Możecie mi wyjaśnić, czemu wy wyglądacie, jakby wam było, co najwyżej ciasno? A wasz brat wije się po podłodze, jakby miał zaraz stracić oddech? – Spytała ich matka.
- To całkiem możliwe, że może mu brakować oddechu – mówili bliźniacy – Gdyż wydaje nam się, że te zasłony mają działać jak diabelskie sidła i wystarczyło, by Lumos Maxima, ale niestety jedyne, co mogę w tej chwili chwycić, w żaden sposób nie nadaje się do czarowania, choć niektórzy mogą, to nazwać różdżką – Zakończyli ze śmiechem bracia. Bill rzucił wymienione zaklęcie i cała trójka Weasley'ów była wolna. Gdy kierowali się do kuchni, minął ich Stworek, który mamrotał pod nosem:
- Biedny Stworek... Pan zostawił Stworka, aby Stworek służył paniczowi Potter Black, a panicz kazał pilnować Stworkowi domu. Jak Stworek teraz spojrzy paniczowi w oczy? Stworek powinien umrzeć z panem Blackiem.
- Od kiedy on się tak dobrze wyraża, o tym zawszonym kundlu? – Spytał Ron.
- Ronaldzie Weasley! TROCHĘ WIĘCEJ SZACUNKU DLA ZMARŁYCH!!! – Wykrzyknęła jego rodzicielka, a Bill zdzielił go w potylice.
- Szacunku? Jakiego szacunku? On umarł, wpadając za cholerną firankę – Zakpił najmłodszy syn państwa Weasley.
- RONALDZIE BILIUSIE WEASLEY!!!! CZY MI SIĘ ZDAWAŁO, CZY TY WŁAŚNIE OBRAZIŁEŚ HONOR RODZINY, DO KTÓREJ NALEŻY TEN DOM?!? – Spytała zimno jedyna córka Weasley'ów.
- Jaki honor, Ginny? Ta rodzina cała jest popaprana! Jak nie poplecznicy Sama, Wiesz, Kogo, to zboczeni animadzy. A Potter nie lepszy pierdolona dziwka Malfoy'a! – Ciągnął swoją tyradę Ron. Ginny nie mogąc go słuchać, posłała w niego swojego słynnego upiorogacka, po czym stwierdziła, że chce się udać do koleżanki z roku i czy bliźniacy mogliby ją tam teleportować. Po wyjściu z Kwatery Głównej poprosiła ich o teleportację do Riddle Manor.
CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.