R. 61

7.7K 338 118
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




- I co teraz powiesz, Albusie? – spytała Molly Weasley, patrząc na dyrektora – Próbowałeś przekupić moich synów!? Gdyby nie to, że pan Ronald już nie jest członkiem naszej rodziny, to właśnie by stracił ten przywilej, a z was, chłopcy jestem dumna – zwróciła się z tymi słowami do bliźniaków. Ci tylko kiwnęli jej głowami i czując, że coś się święci stanęli za krzesłami rodziców, a Ginny między nimi, a najstarsi bracia Weasley za nimi. Bliźniacy położyli swe dłonie na ramionach swych rodziców oraz siostry. Bill i Charlie położyli swe dłonie na ramionach bliźniaków, a drugie na dziwnym medalionie, po czym przemówił Bill.

- Wie pan, dyrektorze, my jednak wybieramy Harry'ego – po czym mruknął hasło aktywacji świstoklika i Weasley'owie rozpłynęli się w czarnej mgle, by po chwili zmaterializować w salonie Riddle Manor.

- Co? Jak oni to zrobili? – spytał Moody.

- Jak się nie mylę, to była czarna magia, a dokładniej magia ofiarowana przez Pana Ciemności – stwierdził przestraszony dyrektor.

- Albusie, czyli to prawda? Szatan jest po stronie Toma i Harry'ego? – spytała Tonk, po czym usiadła na swoim miejscu.

- Obawiam się, że będzie ciężka wojna, moja droga, bo co do tego, że ona się odbędzie, to nie ma wątpliwości i to już nie długo – stwierdził siwobrody – Czy wy, w tej wojnie opowiadacie się po Jasnej Stronie? – spytał dyrektor. Wszyscy się zgodzili, ale gdy starzec kazał im złożyć Wieczystą Przysięgę, Kingsley wraz z McGonagall użyli świstoklików, które otrzymali od Mrocznego Księcia. Tonks opuściła biuro, a Moody rzucił w Albusa klątwą.


//Tymczasem Riddle Manor//

         - Witamy w naszych skromnych progach, profesor McGonagall i aurorze Kingsley – takie powitanie usłyszeli Shacklebolt i Minerwa, gdy tylko wylądowali w salonie Riddle'ów, gdzie niecałe 15 minut wcześniej w ten sam sposób znalazła się familia Weasley'ów.

- Co znów wymyślił ten głupiec, że was gościmy? – spytała Lily.

- Wieczystą – odparł auror – I jestem bardzo ciekaw, kto mu na to przystał?

- A ja jestem ciekaw, jak na to Moody zareagował? – odezwał się Snape, wchodząc do salonu – Bo ten człowiek mimo swojego oddania względem Albusa ma też swoją małą paranoję i wątpię, by kiedykolwiek i komukolwiek złożył Wieczystą – uzasadnił swoją wypowiedź Mistrz Eliksirów.

- Skoro jesteśmy tu w tak licznym gronie, to proponuję zwołać zebranie – zaproponował Harry, po czym wypowiedział w przestrzeń – Arus, Nathaniel, Alex, Michael, Lucas, Belzebub, Remus. I zebranie wszystkich za 20 minut, sala główna powiadomcie resztę.

- Czemu poinformowałeś też Nathaniela – spytał go jego narzeczony.

- Dlatego skarbie, bo przeczuwam, że za nie długo zaczną przybywać sowy od ludzi, którzy nie chcą brać udział w tej wojnie i trzeba ich ukryć tam, gdzie macki i manipulacja starucha nie sięgają – odparł mu Harry – Poza tym, to będzie najszybciej, jak się da... – Harry nie zdążył dokończyć swojego zdania, a gdy w salonie pojawił się feniks – Faweks? Co ty tu robisz? – spytał, po chwilowym szoku, przemieniając się w swego animagicznego feniksa, by móc bez problemu porozmawiać z ptakiem.

- #Witaj, Harry Syriusz Riddle# – przemówił feniks.

- #Witaj, Faweks.# - odparł chłopak – #Co cię tu sprowadza?#

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz