Rozdział betowany przez Cessidy84
- TOMIE MARVOLO RIDDLE, MASZ SIĘ W TEJ CHWILI DO CHOLERY USPOKOIĆ!!!! CHYBA ŻE PRAGNIESZ WALCZYĆ Z CAŁYM PIEPRZONYM ZAKONEM FENIKSA I GRUPĄ UDERZENIOWĄ Z MINISTERSTWA!!! BO TĘ WYŁADOWANIA TO PEWNIE NAWET DUMBLEDORE POCZUŁ!!!! – Wydarł się na ojca Riddle Jr.
- Harry, takim tonem do ojca? – Spytał szokowany, ale już spokojniejszy Tom.
- Wybacz, ojcze – Powiedział uprzejmie brunet – Ale musiałem cię w jakiś sposób uspokoić – Wyjaśnił przepraszająco Harry.
- Dobre posunięcie, mój chłopcze – Zaśmiał się szatan – A teraz chodźmy, moi mili, nim nam się portal zamknie. A ty Tom – Tu szatan spojrzał z rozbawieniem na starszego Riddle'a – Jeśli sądzisz, że przez godzinę twej nie obecności nic tu się nie stanie, to zapraszam.
Po chwili wylądowali całą czwórką u bram piekieł.
- Harry.
- Tak, dziadku?
- Teraz chcesz iść do Lily? – Spytał z błyskiem w oku.
- A możemy? – Spytał podekscytowany Gryfon.
- Ależ oczywiście – Odparł Lucyfer z nie odgadnionym wyrazem twarzy. Po czym wprowadził ich do Sali Tronowej. Na lewo od czarnego wielkiego tronu z ornamentami winorośli stał mniejszy srebrny w zielone węże, na którym siedziała płomienno włosa kobieta o szmaragdowych oczach, głaszcząc w zamyśleniu jednego z węży, jakby był żywy. Harry uśmiechnął się na ten widok.
- Lily, skarbie wróciłem, a na miesięcznym szkol...
- Czemu miesięcznym? – Przerwała mu ruda.
- Bo mamy dwóch wyjątkowych...
- Ojcze, ja wiem, że masz coś około 300 lat, ale ich jest trzech.
- Lily Riddle, czy ty możesz mi dać dokończyć zdanie, abym mógł ci wyjaśnić i dokończyć prezentację? – Westchnął diabeł. Pani Riddle kiwnęła tylko głową, a pod nosem burknęła:
- Po co, na Salazara im te kaptury?
- Tak więc, moja droga Lily – Kontynuował Lucyfer, jakby nie usłyszał jej komentarza – Na miesięcznym szkoleniu będziemy gościć pana Dracona Lucjusza Malfoy'a oraz pana Harry'ego Syriusza Riddle'a.
- Harry, mój mały chłopiec. Tu jest mój Harry – I ruszyła w stronę trójki przybyszów, lecz zwolniła, bo nadal nie wiedziała, który to jej syn. Draco widząc jej dezorientację, ściągnął z Harry'ego kaptur i lekko pchnął w stronę jego matki. Ta porwała go w ramiona, płacząc ze szczęścia. Odsunęła go na chwilę, dokładnie mu się przyglądając – Harry, na miłość Salazara, wyglądasz jak Tom z czasów szkolnych – I znów go mocno przytuliła.
- Mamo, dusisz mnie – Powiedział ze szczerym śmiechem młodszy avadooki.
- Wybacz, skarbie. Tak się cieszę, że cię mogę widzieć, że chyba nie mogłabym być szczęśliwsza – Stwierdziła z uśmiechem.
- A założymy się? – Spytał z błyskiem w oku Harry – Jestem pewny, że w ciągu najbliższych dziesięciu minut sprawię, że będziesz jeszcze szczęśliwsza – Powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Czyżby mój syn trafił do Slytherinu, jak jego ojciec? – Spytała ze śmiechem Lily.
- Miałem – Stwierdził – Ale były pewne powody, dla których uprosiłem Tiarę wszędzie, ale nie węże i tak to jestem Gryfem. Wyjaśnię ci, to kiedy indziej – Stwierdził brunet – To, co z tym moim zakładem?

CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.