Rozdział betowany przez Cessidy84
- Ja przepraszam, że przeszkadzam. Chciałem się tylko z bratem zobaczyć, ale Grzybek mnie tu skierował – Wyjaśnił Bill Weasley.
- Tato, kocham tego skrzata – Wysyczał Harry.
- Nie ciesz się zawczasu – Stwierdził Tom – Pan Weasley, aby nam móc pomóc, musi mieć status głowy rodu.
- Ale on go ma od roku. Sam byłem przy tym, jak mu Artur oddał tytuł głowy rodu – syczał szczęśliwy Harry. Gdy tylko pani Riddle mu wyjaśniła o, co chodzi, Bill bez chwili zastanowienia, podniósł swoją różdżkę i wyrecytował:
- Ja, Wiliam Artur Weasley, głowa czysto krwistego rodu Weasley popieram sprzeciw – Po czym zwrócił się z nienawistnym spojrzeniem w stronę króla will – Zabrałeś mi kiedyś moją miłość Nathanielu, ale tych chłopców – Tu wskazał na Draco i Harry'ego, którzy aktualnie byli zajęci badaniem stanu uzębienia swego partnera – Nie rozdzielisz ich. Jestem dumny, że mogę ci w tym przeszkodzić – Prawie że syczał Weasley. Nathaniel z wściekłością wymalowaną na twarzy zwrócił się do blondyna:
- Ma pan bardzo potężnych i wpływowych znajomych, panie Malfoy.
- To nie są zwykli znajomi, lecz rodzina mego partnera – Odparł Draco z kpiącym uśmieszkiem.
- Tak, Nathanielu – Powiedział Harry, widząc szok i niedowierzanie na twarzy króla – A skoro nadal nie zbyt rozumiesz tę koligację rodzinne, to już wyjaśniam. Diabeł zwany Belzebubem Szatanem itp. to mój dziadek. Liliana Evans-Riddle i Tom Marvolo Riddle, moi rodzice. Severus Tobiasz Snape, przyjaciel moich rodziców, jest dla mnie jak wuj. Syriusz Orion Black i Remus John Lupin, czyli mój ojciec chrzestny i jego życiowy towarzysz. Oraz William Arthur Weasley jest dla mnie jak brat, choć nie łączą nas więzy krwi, ale po tym, co tu się stało, chyba nie masz wątpliwości, że każda z tych osób bez wahania jest w stanie wiele dla nas zrobić – Nathaniel wściekły bez słowa pożegnania deportował się z Riddle Manor.
- Dzięki, Weasley. Uratowałeś mi skórę – Powiedział Draco – Ściskając rękę rudzielca.
- Nie ma za co, ale jestem Bill, zapamiętaj – Powiedział z uśmiechem.
- Wujek? – Spytał zaskoczony Severus.
- A no jak ktoś, by mnie o, to spytał w maju, to bym cię pewnie obdarzył takimi inwektywami jak: TŁUSTO WŁOSY DUPEK, NIETOPERZ lub PIESEK VOLDIEGO, ale od tego czasu dużo się zmieniło i jesteś dla mnie jak wuj. Jeśli ci to przeszkadza, to powiedz, a coś z tym zrobimy – Zakończył swoje wyjaśnienia brunet.
- Nie, Harry. Nie przeszkadza mi. To fakt, jestem zaskoczony, ale jak najbardziej pozytywnie zaskoczony – Stwierdził Mistrz Eliksirów i przyciągnął zaskoczonego Harry'ego do silnego męskiego uścisku, po czym udał się z Billem do Charliego. Harry za to złapał Dracona za dłoń, tłumacząc mu, że muszą się udać w pewne miejsce, gdyż dostał od Dudley'a dziwny list, w którym ten go prosił o spotkanie w barze, który jest przejściem na Pokątną. Blondynowi coś nie pasowało, więc spytał młodego Riddle'a:
- Sexiaku, ale skąd twój kuzyn wie, gdzie się znajduje Dziurawy Kocioł?
- Nie wie – Odparł avadooki, po czym dodał – Dlatego my się tam nie wybieramy. Wysłałem tam bliźniaków pod wielosokowym, by udawali mugolaka z ojcem, którzy po zrobieniu zakupów na Pokątnej zatrzymali się w barze na obiad. A, że Tom jest po naszej stronie, to usadzi ich tak, aby mieli, jak najlepsze miejsca do obserwacji – Wyjaśnił – A my udajemy się na Privet Drive sprawdzić, czy tam jest wszystko ok – Po tych wyjaśnieniach obaj chłopcy się deportowali, lądując w salonie Petunii.
- Harry, Draco, czy to wy? – Spytała zaskoczona pani domu na ich widok.
- Tak, ciociu – Odparł Gryfon – Ale było, by głupotą z twojej strony, gdybyś nas nie sprawdziła.
- Tak, masz racje, mój drogi – Odparła – Kim nie... Nie to... O, już wiem... – Zastanawiała się na głos Petunia – Jak kazałam ci się do siebie zwracać, jak w te wakacje odebrałam cię z dworca i czego dowiedział się Tom, gdy mieliście z Draco udać się na szkolenie do Piekła? – Brunet tylko się uśmiechnął i rzekł:
- Ciociu Tuniu. Czy chodzi ci o moment, w którym tata, prawie że rozpieprzył Riddle Manor, bo dowiedział się, że mama żyje, a dziadek mu o tym nie powiedział?
- Tak. Właśnie o ten moment mi chodziło – Zaśmiała się kobieta – Co was tu sprowadza? Czy coś się stało? – Zaniepokoiła się.
- Nie, ciociu – Uspokoił ją siostrzeniec, po czym zapytał – A tak w ogóle, to, gdzie jest Dudley?
- Ktoś o mnie pytał? – Zainteresował się wyżej wymieniony, wchodząc do salonu – O, cześć chłopaki. Co was sprowadza? – Spytał jeszcze otyły chłopak, ale Harry zauważył, że sporo schudł.
- Widzę, że ćwiczysz? – Zapytał.
- Tak, i jestem na diecie. Same jarzyny. No po prostu mam już do nich wstręt, ale dziadek powiedział, że jak schudnę, to będę mógł przejść trening w Piekle, bo po śmierci ojca obudziły się we mnie cechy demona. Mama podejrzewa, że to sprawka waszego dyrektora, że tak było. Prawdopodobnie założył na mnie jakąś barierę, że puki ojciec żył, moje moce były uśpione – Wyjaśnił.
- No, widzę, że ci zależy na tym szkoleniu. Jeśli do końca przyszłego roku uda ci się schudnąć do 80 kg, to ci załatwię szkolenie u nekromantów – Powiedział Harry.
- Serio? – Ucieszył się młody Dursley – Harry tylko z uśmiechem pokiwał głową, opowiedział im o liście, jaki dostał rzekomo od syna Petunii i po wspólnych dyskusjach ustalili, że zabierają Drusley'ów ze sobą do Czarnego Dworu.
=======================================
Dziękuje za komentarze. Są motywujące i dziękuje mojej niezastąpionej becie Ces. Jesteś wielka!

CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.