R. 60

7.3K 351 64
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84



        Po przeczytaniu artykułu Albus Dumbledore był, delikatnie rzecz ujmując, wkurwiony do granic możliwości. Postanowił zwołać zebranie Zakonu, aby zobaczyć, ilu wiernych członków mu zostało i sprawdzić, czy uda mu się im wmówić, że Harry zwariował. Pierwszą wezwał do siebie swoją zastępczynię, profesorkę transmutacji Minerwę.

- Albusie, co ma znaczyć ten artykuł? – udawała w pełni mu poddaną podwładną.

- Nie wiem co, moja droga. Omamił, go lub trzyma pod Imperiusem, lub coś w tym stylu.

- A te zdjęcia pod artykułem? Przecież tam była Lily, Remus i Syriusz, a oni powinni nie żyć – nie dawała za łatwo za wygraną profesorka.

- Minerwo, moja droga nie zapominaj, kto jest autorem tego artykułu, a obydwoje wiemy, że Ritę nie raz ponosi wyobraźnia, lecz tak czy inaczej jestem zmuszony działać i wypowiem Tomowi i Harry'emu wojnę, jak ich uwolnię od Czarnego Pana. To może uda nam się ocalić naszego wybrańca i sprawdzimy, czy, to uzurpatorzy kryją się pod postaci Huncwotów i Lily oraz, gdzie się podział pan Drusley – powiedział dyrektor, przypominając sobie, że nie miał wiadomości od tego człowieka od początku wakacji.


//Riddle Manor; Pokój Harry'ego//

         - Mam dość ukrywania się tutaj. Chciałbym się przejść, gdzieś z tobą, nawet po Pokątnej robiąc zakupy do szkoły – narzekał Gryfon do swojego narzeczonego, do którego się przytulał – A mówiłem ci już, że jestem Prefektem Naczelnym i kapitanem drużyny Quidditcha? – spytał Gryfon.

- Nie. Nie mówiłeś, a to oznacza, że mamy wspólny pokój, gdyż ja jestem drugim prefektem naczelnym i powiem ci, że mi ulżyło, że ty jesteś prefektem z Gryffindoru, bo, pomimo że Rose jest teraz moją kuzynką, to nie chciałbym z nią w jednym pokoju wspólnym przebywać – odparł blondyn i pocałował swojego partnera, na co ten odpowiedział z pełnym zapałem.


//Spotkanie ZF//

       - Albusie, możesz nam wyjaśnić ten artykuł? – spytał Artur Weasley.

- Drogi Arturze, obawiam się, że nasz Harry jest pod Imperiusem, lub zrobili mu pranie mózgu – powiedział z fałszywym smutkiem w głosie starzec – Po drugie, znając Ritę, to połowa tego artykułu jest nie prawdą. Przecież mnie znacie. Czy ja mógłbym wymyślić tak pokręconą intrygę? I czy to ja zabijam niewinnych czarodziei lub mugoli – spytał Albus. Bliźniacy za to zastanawiali się co, by zrobił ten starzec, gdyby mu naprawdę powiedzieli, co o nim myślą. Ich rozmyślania przerwał łopot skrzydeł. Do gabinetu wleciał trzy śliczne czarne jak noc sokoły z Żonglerami w pazurach, które upuściły na biurko dyrektora i odleciały. Wszyscy chwycili po egzemplarzu kolorowej gazety. Na pierwszej stronie było duże zdjęcie Dracona i Harry'ego. Tytuł głosił:


Cała prawda o ich 5 latach w Hogwarcie

"Wspaniały dyrektor czy nie udolny starzec"


LUN: Witajcie, Harry i Draco.

DRA: Witaj.

HAR: Cześć.

LUN: To może zaczniemy od 1 roku?

HAR: Pierwszy rok, byłem wtedy taki naiwny. Przecież dyrektor po prostu musiał wiedzieć, że on ma coś mrocznego w sobie. Nie ma innego wytłumaczenia, poza tym wysyłają trójkę 11-latków z gajowym do lasu, w którym są akromantule, wilkołaki i inne niebezpieczne stworzenia.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz