R. 51

7.9K 342 44
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




//Pokój dwójki z czterech Huncwotów//

         Syriusz właśnie parzył herbatę, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Możemy? – Spytał kruczowłosy Gryfon, wsadzając głowę do pokoju.

- Oczywiście. Wchodźcie – Zaprosił ich wilkołak.

- Jak się czujesz, Remusie? – Spytał Draco.

- Całkiem nieźle fizycznie, a psychicznie nieco gorzej.

- Ale wiesz, że Charlie zawdzięcza ci życie? – Strącił się Harry.

- Nic mi wcale nie zawdzięcza. Nie mam pewności czy, gdybym się nie wtrącił i go nie zdezorientował, to by nie wyszedł z tej potyczki bez szwanku – odparł wilkołak.

- Tsssa – Sarknął Black – I ciągle, by musiał uważać, czy za plecami nie czai mu się ten napalony zwierz – sarknął jego towarzysz. Black w międzyczasie podał herbatę i ciastka, a Draco skanował ciało wilkołaka.

- Powiedz mi, Remusie czy on zdążył cię choćby palcem tknąć? – Zainteresował się blondyn.

- Nie mam pojęcia. Jak zobaczyłem, co próbuje zrobić Weasley'owi, to bez zastanowienia się na niego rzuciłem, nie dbając o, to czy zdążę się przemienić, czy nie – Odparł Lupin, po czym – Spytał – A co z Charliem?

- Nic mu nie jest. Sev z nim został, więc jest w dobrych rękach – Udzielił mu odpowiedzi avadooki, podając Draco jego ulubioną herbatę z mlekiem pół łyżeczki cukru i dwoma kroplami cytryny.

- Dziękuję, sexiaku, ale skąd wiedziałeś jaką herbatę lubię? – Zaciekawił się arystokrata. Na co Harry się roześmiał, pocałował go i zaśpiewał do ucha.

- "Zaczaruje twój świat, jestem czarodziejem" – Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Powiedz mi, mój sexiaku ile ty jeszcze znasz tych mugolskich piosenek? – Spytał szarooki.

- No, trochę, by się znalazło, nie powiem – zaśmiał się Gryfon. Jeszcze chwile porozmawiali z mężczyznami, po czym podziękowali za gościnę i udali się, każdy w swoją stronę, uprzednio namiętnie się całując przed pokojem Huncwotów.


//Parę dni później//

       Chłopcy, udając się do salonu, aby poinformować swoje rodzicielki o tym, iż muszą na trochę wyjść. Wpadli w sam środek awantury między Lily i Narcyzą, a królem will.

- To była ich decyzja. Nigdzie nie jest zapisane, że chłopcy muszą poddać się szkoleniom. Poddają się tylko i wyłącznie z własnej woli! – Krzyczała płomienno włosa.

- Ależ to jest dziedzictwo pana Malfoy'a i gdyby tylko zechciał, mógłby zostać w diamentowym pałacu, z dala od tej waszej nienormalnej wojny czarodziejów.

- Nie, Nathanielu – Powiedziała spokojnie, jakby ze znudzeniem Narcyza – Mój syn sam zdecydował, że nie ma zamiaru być willą. Zaraz, jak on to ujął... – Zastanowiła się Cyzia i właśnie ten moment wybrał sobie blondyn, aby wkroczyć.

- Powiedziałem, że nie mam zamiaru być żadną Willą, która nie ma za grosz etyki, aby kusić swymi czarami wszystkich, co nie są na nie uodpornieni, i może wasza wysokość już wyłączyć swój urok, bo jak widać na żadne z nas, to nie działa – Powiedział z politowaniem Draco – A poza tym, to ja nigdy nie chciałem być Willą, i od wojny, też nie będę uciekał. Wręcz przeciwnie. Pójdę na nią w pierwszym szeregu – Ostatnie słowa, prawie że wysyczał.

- Draco! Och, jak miło cię poznać – Powiedział Nathaniel, odwracając się w stronę chłopców i skupiając cały swój Czar Will na Mrocznym Księciu, na co avadooki wybuchnął niepohamowanym śmiechem.

- Wybacz, panie, ale jestem po szkoleniu u wampirów, nekromantów i jeszcze kilku ras, więc z całym szacunkiem, ale takie tanie sztuczki na mnie nie działają – Oświadczył Harry.

- Jak śmiałeś próbować na moim chłopaku swoich sztuczek. Teraz tym bardziej nie ma mowy, abym się udał do ciebie na szkolenie! – Wrzeszczał rozwścieczony Ślizgon.

- Jak mi przykro, Draco – Powiedział król z wrednym uśmieszkiem – Ale będziesz musiał udać się do mnie na szkolenie. Chyba że... jest jeden sposób... Musi się za tobą opowiedzieć siedem Magicznych Rodów. Nie muszą być czystej krwi, ale mają być Czarodziejami. Wśród tej siódemki mają się znaleźć dwa rody innej rasy, ale głowa rodu musi umieć czarować – Na ostatnie słowa Draco zbladł – A, i bym zapomniał nie mogą to być rody, którymi pan zarządza – Widząc stan blondyna, Lily postanowiła działać. Machnęła ręką, a w salonie zaczęli po kolei się pojawiać: Tom, Syriusz z Remusem, Severus i Lucyfer.

- Co się dzieje? – Spytał Tom, podchodząc do żony i widząc strasznie zadowolonego z siebie Nathaniela i przerażonego Dracona wtulonego w Harry'ego, który z kolei mordował wzrokiem króla Will. Po krótkim streszczeniu przez rody, co się dzieje, Lucyfer jako najstarszy z nich wszystkich, wyciągnął dłoń, z której wystrzelił złoty promień i rzekł:

- Ja, Odyseusz Evans znany także jako Lucyfer, szatan i pod wieloma podobnymi określeniami, zgłaszam oficjalny sprzeciw, co do dołączenia Dracona Lucjusza Malfoy'a do Diamentowego Królestwa, choć by tylko na szkolenie – Po chwili w jego ślady poszli inni.

- Ja, Tom Marvolo Riddle, znany jako Lord Voldemort, aka Czarny Pan i pod wieloma innymi podobnymi pseudonimami, potomek Salazara Slytherina, dziedzic rodu Riddle, jak i Gaunt popieram sprzeciw – Wyrecytował.

- Ja, Severus Tobiasz Snape, potomek Rodów Snape, jak i Prince, popieram sprzeciw.

- Ja, Syriusz Orion Black, który jest jedynym czysto krwistym dziedzicem tego Rodu, swą decyzję zostawiam Mrocznemu Księciu, znanemu jako Harry Syriusz Riddle.

- Ja, Remus John Lupin, dziedzic Lupinów, jak i jedyna nad Alfa wilkołacza oddałem moc życie, a także śmierć pod rządy Mrocznego Księcia. Także mój głos jest jego głosem – Po instruowaniu przez matkę, Harry niepewnie podniósł różdżkę.

- Ja, Harry Tom Syriusz Remus James Riddle Black Potter, na mocy mi powierzonych głosów, popieram sprzeciw w imieniu takich Rodów jak: Black, Lupin, czyli główna nad Alfa oraz Potter.

- No wszystko fajnie pięknie, ale jest was sześcioro, a ja mówiłem o siódemce – zaśmiał się Nathaniel.

- Może ja bym mógł pomóc? – Usłyszeli głos od strony drzwi.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz