Rozdział betowany przez Cessidy84
//Później//
- Broń mnie przed tym napaleńcem, bo on próbuje się do mojej cnoty dobrać. Lunatyku, broń mnie, swego przyjaciela.
- Ok, Harry. Spróbuje bronić twej niewinności i zginę marnie, bo z tego, co mi wiadomo, w porównaniu do waszych mocy, to ja jestem tylko salonowym pieskiem i to, gdy jest pełnia, Harry, stanę do walki o twą niewinność – Oświadczył.
- Co tu się dzieje? – Spytał Tom, wchodząc z Lucjuszem do salonu. Odpowiedzi udzielił mu jego syn.
- Lunio, broni mojej cnoty przed Draco.
- Ok. Powiedzmy, że nasz biedny wilczek ma jakieś szanse z mocami Draco, lecz czy mógłbyś mi, synu wyjaśnić, o, co poszło?
- No, sexiaku, powiedz, o co poszło – Dodał swoje parę knutów Draco.
- No poszło o, to... – i tu się Harry zaciął.
- No dalej, Gryfiaku. O, co nam poszło? – Spytał blondyn z ironicznym uśmiechem.
- No, bo ja... Bo on... No, bo... – zaczął się plątać brunet.
- Ok. To ja wyjaśnię. Tak, więc Harry nazwał mnie blondynką i jak się skapnął, że przesadził, to zatkał moje usta swoimi. Ja posunąłem się trochę dalej i chyba za daleko, a ten tu obecny sexiak – To mówiąc, wskazał głową na Gryfona – Zamiast mi powiedzieć, to mi się rozpływa w powietrzu – Wszyscy dorośli wybuchnęli śmiechem.
- Myślisz Lucjuszu, mój drogi, że coś z tego będzie?
- No nie wiem, Tom. Z tego, co zrozumiałem, to twój syn chciał tylko uciszyć mego syna, a że uczynił to własnymi ustami, to tylko szczegół. Chociaż nie miałbym nic przeciwko twemu synowi, jako mąż mego, Tom.
- Ja też, Lucjuszu widziałbym ich razem – Zachichotał starszy Riddle.
- Tato, ja nie jestem gejem, a Draco obiecał, że w jego obecności mój tyłek jest bezpieczny.
- No wiesz, Gryfiaku? To już bardziej nieaktualne.
- Ale, Draco, ja nie jestem gejem.
- Heja! Ja zrobię z ciebie geja!
- Lunio, ratuj!
- Wybacz, Harry, ale to, by było nie w porządku, bo ja sam jestem z Syriuszem. Nie będę się do was wtrącał – Oświadczył Lunatyk.
- Tato? – Jęknął Harry do swego ojczulka.
- Ja nie mam zamiaru trzymać Dracona z dala od ciebie.
- Już wiem. Nie ciesz się tak Draco. Są istoty, które utrzymają cię z dala od mego tyłka.
- Nie sądzę, ale możesz próbować.
- Tak mówisz Tak? To zobaczymy. Nagini, moja droga, gdzie jesteś? – Zasyczał młody Riddle i w chwile potem w salonie zjawiła się wężyca.
- Hej, Wężyku szukałeś mnie?
- Tak. Mam do ciebie pytanko, moja miła. Czy mogłabyś utrzymać tego blondaska z dala od moich ust i tyłka? – Wężyca w odpowiedzi wślizgnęła się brunetowi na ramiona, składając łeb i oplatając tułów wokół bruneta.
- Tak jest dobrze, Wężyku?
- Idealnie moja droga. I co, Smoku nadal masz jakieś niecne zamiary względem mojej skromnej osoby?
- Może i skromnej, lecz owiniętej w trzy metrowego węża. Nawet ja bym się miał na baczności – Wysyczał Tom.

CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.