Rozdział betowany przez Cessidy84
- Harry, na brodę Merlina, wglądasz zupełnie jak młody Tom – Zachwycała się pani Malfoy.
- Dziękuję, Cyziu. Wszyscy mi mówią, że wglądam jak ojciec, tylko oczy mam po mamie, i spójrz, nie mylili się – 'Oj, gdyby tylko wiedzieli.'
- A tak w ogóle, to mógłbyś mi wytłumaczyć, czemuż to sobie zrobiłeś zbroje z Nagini? – Spytała.
- Ależ naturalnie, moja droga. Wolisz część krótszą, czy dłuższą?
- Krótszą – Odparła.
- Nagini pilnuje mojej cnoty przed twoim synem – Harry powiedział to z tak niewinną miną, że nie sposób było się nie zaśmiać.
- Draconie Lucjuszu Malfoy, czemu molestujesz tego niewinnego chłopca, że aż musi się od ciebie wężem odpędzać? – Spytała Narcyza swego syna.
- Hej, to będzie mój gej – Oburzył się dziedzic Malfoy'ów – No widzisz, matko, przy nim nie czuje, że rymuje, a on się gadem od mojego uczucia odgradza. I gdzie tu sprawiedliwość? – Spytał Draco, robiąc przy tym załamaną minę. Tę zabawną wymianę zdań przerwało przybycie Syriusza z Kingsleyem.
- Widzę, że ci się udało przekonać pana Kingsleya do nas, Syriuszu – Zauważył Tom.
- No nie powiem, by się to tak łatwo obyło po uniknięciu z 15 klątw. Części zablokowanych, części odbitych i cudem unikniętej Avady, dwóch Crucio i oszołomieniu Kingsleya, udało mi się w końcu wejść do jego umysłu. Ale o tym za chwilę, bo jestem niezmiernie ciekaw, co mój chrześniak robi w kokonie z Nagini? – Spytał z rozbawieniem.
- Bronię swojej cnoty przed blond-zbokiem – Odparł swawolnie młody Riddle.
- To ja i Sev porozmawiamy z naszym aurorem, a ty odpocznij Syriuszu – Powiedział Czarny Pan i wyszedł z Severusem i aurorem.
- Drogi, wężyku nie to żeby mi to jakiś dyskomfort sprawiało, ale długo mam cię jeszcze tak oplatać? Bo ja wiem, że nie ważę z pięciu deka – Marudziła wężyca.
- No wiesz, moja droga, trochę mi ciężko, ale jak ty mnie zostawisz to, kto mnie obroni?
- Myślę, że pewien mały skrzacik da sobie radę i będzie wniebowzięty móc ci służyć. To ty go wezwij, a ja się udam na polowanie, ale wieczorem porozmawiamy – Oświadczyła.
- Dziękuję, Nagini i będę czekał. Syriuszu, czy moglibyśmy porozmawiać? – Poprosił Harry.
- Harry, z tobą zawsze, dzieciaku – Powiedział radośnie Łapa.
- Remi, czy zechciałbyś nam towarzyszyć? Bo to będzie raczej poważna rozmowa, a obaj wiemy, jaki jest Łapa – Poprosił Harry.
- Ej! Ja tu jestem – Oburzył się wyżej wymieniony.
- Dobrze, Harry. To może chodźmy do naszej sypialni – I wyszli, zostawiając rodzinę Malfoy'ów samych.
- Synu, czy ty tak na serio do Harry'ego? – Spytała pani Malfoy, siadając obok syna.
- Matko, on jest taki gorący, że smoczy oddech przy nim, to lody. Poza tym nigdy nie czułem czegoś takiego. Moja magia upaja się jego magią, a gdy jest blisko, czuję, że nawet Avada nic by mi nie zrobiła. A gdy całuję jego usta, to mógłbym przestać oddychać, byle się nie odrywać od jego ust.
- Lucjuszu, czy myślisz, że to może chodzić o naszego syna w tej przepowiedni?
- Nie wiem, Cyziu, ale Harry mi nie wygląda na takiego, który by się jakimiś proroctwami przejmował, a poza tym on się boi naszego syna, moja droga.
CZYTASZ
Tom, jak to
FanficJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.