R. 28

9.8K 420 90
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




- Smoku? – Odezwał się Harry.

- Tak?

- Kiedy byśmy mogli iść do banku? – Zapytał brunet.

- Kiedy sobie życzysz, Gryfiaku – Odparł blondyn.

- A czy ja nie powinienem mieć ze sobą jakichś papierów? – Zaciekawił się Harry.

- A co? Ty jakiś mugol? - Zaśmiał się Smok – Tu magia działa za nas. Jedyne, co nam potrzebne w Gringocie to ty, ja i jakiś goblin, który nas obsłuży – Wyjaśnił Draco – To kiedy mój Gryfiak chce się do banku udać? – Spytał, znów blondyn, puszczając do Harry'ego oczko.

- A moglibyśmy teraz? – Spytał zawstydzony Harry.

- Tak, jasne. Ale powiedz mi, czy ty umiesz się teleportować? – Zaciekawił się dziedzic Malfoy'ów.

- No, teoretycznie tak, ale nigdy nie próbowałem – Speszył się brunet.

- W takim wypadku masz trzy opcje – Stwierdził Smok – Pierwsza: to skrzat cię tam przeniesie, jak pięciolatka – Zakpił Draco – Druga: opcja to sieć Fiuu jak jakiś mugol. No i trzecia: moim skromnym zdaniem najlepsza – Poinformował bruneta Ślizgon – To teleportacja z najseksowniejszym chłopakiem Hogwartu od 5 lat, czyli ze mną – Wypiął dumnie pierś Malfoy.

- Dziękuje, Zgredku. Możesz wracać do swoich zajęć. Tylko mam do ciebie wielką prośbę – Powiedział brunet, kucając przed skrzacikiem.

- Riddle, błagam cię, to skrzat domowy. Im się rozkazuje, nie prosi – Stwierdził ze swoim nie odłączanym kpiącym uśmieszkiem, Draco.

- Zamknij się, Malfoy – Zdenerwował się Harry – Zgredek jest wolnym skrzatem i moim przyjacielem – Dodał spokojniej – Zgredku, bardzo bym ciebie prosił, abyś nikomu nie mówił o naszym spotkaniu.

- Tak jest, Harry Riddle, sir – Zapiszczał skrzat i zniknął z cichym 'pop'. Harry wstał i spojrzał na blondyna.

- To teleportujesz nas do tego banku? – Spytał brunet. Draco podszedł, przytulił Gryfona i nim tamten zdążył jakoś zareagować, zniknęli z charakterystycznym 'pop'.


//W tym czasie Hogwart; Gabinet dyrektora//

        Siwobrody staruszek siedział w fotelu za swoim biurkiem i rozmyślał. 'A co jeśli uciekł, bo się czegoś dowiedział? Czegoś, czego nie powinien był wiedzieć? A co jeśli wyszło na jaw to, że nie jest Potterem, tylko Riddle'em? Nie. To niemożliwe. Jakby tak było, to by poszedł do Toma, a mój szpieg Severus, by mi o tym doniósł. Co prawda byłby to najczarniejszy scenariusz. A co jeśli coś mu się stało i nikt o tym nie wie? On nie może tak po prostu sobie umrzeć. On ma zginąć w walce z Lordem Voldemortem. I to z jego ręki, aby miał świadomość, że zabił własnego syna, bo bym go nie omieszkał o tym poinformować, a wtedy sam pan piekieł by go unicestwił za śmierć swego wnuka, a ja bym rządził całą Magiczną Anglią.'



//Bank w Londynie//

         - Jestem Draco Lucjusz Malfoy. Przybyłem tu z Haroldem Tomem Syriuszem Remusem Riddle Black, aby ustalić spadkobierców – Poinformował goblina Draco.

- Tak, oczywiście. Proszę za mną – Powiedziało stworzonko i zaprowadziło ich do gabinetu dyrektora banku. Zapukał i wpuścił gości, samemu zostając na zewnątrz.

- Panowie Malfoy i Riddle. Miło panów widzieć. Panie Riddle będę miał do pana słówko na osobności – Harry doskonale zdając sobie sprawę, że nie zna się na interesach z goblinami, odparł:

- Nie widzę takiej potrzeby. Proszę rozmawiać przy moim towarzyszu.

- Skoro pan sobie tak życzy, to oczywiście – Odparł goblin i przeszedł do sedna – Był u nas pan Albus Dumbledore i próbował zaczarować jednego z moich pracowników, aby mieć dostęp do pańskich skrytek, co mu się oczywiście nie udało. Pańskie dobra są u nas nadal bezpieczne – Zapewnił dyrektor banku – Jednak proponowałbym panu, aby zabezpieczyć swe skrytki Magią Krwi.

- Też tak sądzę, a co muszę zrobić? – Spytał zaciekawiony Harry.

- Jedyne, co trzeba, to po dwanaście kropel krwi pana i pana spadkobiercy oddanej dobrowolnie.

- Czy skoro nawzajem jesteśmy swoimi spadkobiercami, to krwi musi być dwa razy tyle? – Wtrącił się Draco.

- Nie, jeśli państwo są swymi spadkobiercami to krwi potrzeba po piętnaście kropel. My zajmiemy się resztą – Poinformował dyrektor banku.

- No ok. Ale jak ja mam im tu teraz 15 kropel krwi dać? – Spytał Gryfon.

- Oj, daj łapkę. Draco ci pokarze – Zaproponował blondyn.

- No, ok, ale może być problem, bo Łapa został w domu – Zażartował Harry.

- Oj, Gryfiaku, ale ty dowcipny się stałeś – Sarknął Malfoy – Daj mi tu swoją dłoń – Wyjął różdżkę i zrobił małą rankę na palcu avadookiego. Po odliczeniu piętnastu kropli przez bruneta wyszeptał.

Episkey – I po nacięciu nie było śladu. Sam również oddał piętnaście kropli, po czym zaleczył swoją ranę.

- Dziękuje panom. Teraz nawet ktoś pod eliksirem wielosokowym nie będzie miał dostępu do pańskich skrytek – Wyjaśnił goblin.

- Dziękujemy – Podziękował grzecznie Harry, po czym zwrócił się do swojego towarzysza – To jak wracamy do Malfoy Manor.

- Tak. Złap mnie za ramię – Gdy tylko Gryfon chwycił jego ramię, zniknęli, aby po chwili pojawić się w salonie blondyna.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz