R. 46

8.7K 377 41
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




//Hogwart; Gabinet Minerwy McGonagall//

        Wicedyrektorka właśnie przeglądała jakieś papiery, gdy w jej gabinecie znikąd pojawili się dwaj chłopcy, mierząc w nich różdżką. W jednym z nich rozpoznała ucznia z domu Salazara.

- Panie Malfoy, co pan tu robi? – Zapytała zaskoczona.

- Przepraszam, pani profesor, ale wuj Severus zaprasza na herbatkę – Powiedział z przymilnym uśmieszkiem.

- Dobrze, panie Malfoy, ale muszę poinformować dyrektora o moim wyjściu – Odparła kobieta.

- Wuj bardzo prosił, aby nie informować profesora Dumbledore'a. Cytując Severusa 'Powiedz tej kocicy, że ma nie informować o swoim wyjściu tego starca, z Dropsem, zamiast mózgu' – Powiedział blondyn, a brunet koło niego próbował nie parsknąć śmiechem.

- Ależ, panie Malfoy jak wyjdziemy, to i tak się dowie – Stwierdziła Minerwa.

- I tu właśnie wkracza mój sexi chłopak – Poinformował ją Draco z chytrym uśmieszkiem.

- Ale przecież Dumbledore się dowie, jak tylko zniknę z terenu szkoły.

- Nie dowie się. Ma pani na to moje słowo, a niech mi pani wierzy, że to znaczy, że ma pani słowo Gryfona – Postanowił się wtrącić brunet.

- Ale pan nie może być Gryfonem. Znam wszystkich swoich wychowanków, a pana nie – Odparła pewna swego wicedyrektorka.

- Błagam, pani profesor, niech nam pani da szansę – Powiedział ze szczerością w oczach Ślizgon.

- No dobrze, panie Malfoy. Obym tego nie żałowała. To jak się stąd wydostaniemy bez wiedzy dyrektora? – Spytała.

- Proszę mnie złapać za ramię i niech przez chwilę pani profesor nie myśli o niczym – Poradził Harry.

- Jak Potter na miotle – Skomentował Draco. Wcześniej Harry skontaktował się z ojcem telepatycznie, aby w salonie czekali na niego tylko: Łapa, Lunio i Sev.


//Po paru chwilach; Salon w Riddle Manor//

        Chłopcy wraz z zastępcą dyrektora wyłonili się z czarnej mgły.

- Witaj, Mini – Odezwał się Łapa jako pierwszy.

- Black? Ale jak to możliwe?? Przecież podobno Pan Upadłych zrobił cię swoim partnerem i dla tego dyrektor nie mógł cię wciągnąć zza zasłony w Departamencie Tajemnic.

- A próbował? – Spytał zaskoczony animag.

- Tak. Zaraz po tym, jak Harry znalazł się na Privet Drive – Brunet parsknął śmiechem i powiedział:

- Z tego, co nam dzisiaj Arus powiedział, to owszem, był u niego dyrektor, ale dopiero dwa dni temu i zażądał wydania mu ciebie w imię większego dobra – Ostatnie zdanie Harry powiedział z sarkazmem.

- To bardziej w jego stylu – Wtrącił się Snape.

- Severusie, czy ty chcesz mi powiedzieć, że nie leżysz w szpitalu po torturach zadanych ci przez Tego, Którego Imienia nie wolno wymawiać? – W odpowiedzi Snape prychnął tylko.

- Witaj, Minerwo – Powiedział Lupin, który właśnie wstał z fotela, który ten stał w pobliżu kominka. Nie było go widać z tamtego miejsca – Uprzedzając twoje pytania: Tak. Żyje i czuję się świetnie. Sam upozorowałem swoją śmierć, by dyrektor nie mógł już sterować Harrym i nie wykorzystał mnie, aby zwabić do siebie Harry'ego – Wyjaśnił spokojnie Huncwot. Minerwa, patrząc na nich, przemówiła smutnym głosem.

- Biedne dziecko. Mnie też próbował namówić na zaczarowanie SUMów. Pamiętasz, Severusie? – Spytała, patrząc na Mistrza Eliksirów. Ten tylko kiwnął głową na potwierdzenie.

- To po co mnie tu sprowadziliście?

- Minerwo, najpierw musisz wybrać, po której jesteś stronie? Są trzy opcje: Strona dyrektora, Strona Lorda i strona Harry'ego. Którą wybierasz? – Spytał Lupin.

- A czy to nie jest jasne? – Oburzyła się profesor transmutacji.

- Czyli, po której? – Spytał avadooki.

- Jestem po stronie pana Pottera. Panie... – I tu spojrzała pytająco na bruneta.

- A no tak, gdzie moje maniery... Jestem Harry Syriusz Riddle – Przedstawił się Gryfon. McGonagall miała szok wymalowany na twarzy.

- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś moim Gryfonem, którego ja znam jako... – i tu się za wahała.

- Spokojnie, pani profesor. Tu można spokojnie wmawiać moje imię, nazwisko i całą resztę. Czyli tak. Jestem Gryfonem, którego pani znała jako Harry Potter – Zakończył z uśmiechem – A skoro jest pani po mojej stronie, to pora, aby pani poznała resztę moich sprzymierzeńców, którzy tu przebywają – W tym momencie powiadomił telepatycznie ojca, że mogą już wejść. Przywołane osoby zaczęły wchodzić, a na samym końcu państwo Riddle.

- Lily...! – Wydusiła z siebie McGonagall. Ruda podeszła do swojej byłej nauczycielki i zaczęła jej wszystko wyjaśniać i wprowadzać w plany, a do Łapy podszedł Harry.

- I jak? – Zapytał.

- Co, jak? – Spytał Łapa.

- Oj, Syri nie udawaj. Sprawdzałeś jej umysł?

- A i owszem. Jest jak wszyscy, którym ufasz, czyli całym sercem po twojej stronie.


//Gdzieś, gdzie się znajduje Nora//

         - Mamo, mamo! – Słychać nawoływanie najmłodszej latorośli Weasley'ów.

- Tak, skarbie? – Spytała Molly, gdzieś z okolic strychu.

- Pani Malfoy do ciebie i taty przyszła podobno z ramienia Ministerstwa.

- Z Ministerstwa? – Spytał Percy, schodząc z góry.

- Z panem też mi kazano porozmawiać – Zwróciła się do niego blondynka.

- Skoro tak, to zapraszam do salonu – Powiedział oficjalnym głosem Percy. Blondynka dała dyskretnie znak Ginny, aby ta ich ubezpieczała.

- To, gdzie ta pani Malfoy? – Spytał Artur, który też słyszał nawoływanie córki.

- Rozmawia teraz z bufonem Percym.

- Ginewro Molly Weasley, to twój brat! – Powiedziała Molly, wchodząc do kuchni.

- Mamo, przerabialiśmy to już. Naprawdę chcesz to znów wałkować? – Zapytała najmłodsza Weasley'ówna.

- Popieram – Dało się słyszeć głos czterech Weasley'ów (bliźniaków i dwóch najstarszych braci).

- Czy wy przestaniecie się na nich mścić? – Spytała pani domu.

- Tak. Jeśli tylko przestaną źle życzyć naszemu przyjacielowi – odparł najstarszy z rodzeństwa Weasley.

Tom, jak toOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz