Rozdział betowany przez Cessidy84
//Hogwart; Gabinet Minerwy McGonagall//
Wicedyrektorka właśnie przeglądała jakieś papiery, gdy w jej gabinecie znikąd pojawili się dwaj chłopcy, mierząc w nich różdżką. W jednym z nich rozpoznała ucznia z domu Salazara.
- Panie Malfoy, co pan tu robi? – Zapytała zaskoczona.
- Przepraszam, pani profesor, ale wuj Severus zaprasza na herbatkę – Powiedział z przymilnym uśmieszkiem.
- Dobrze, panie Malfoy, ale muszę poinformować dyrektora o moim wyjściu – Odparła kobieta.
- Wuj bardzo prosił, aby nie informować profesora Dumbledore'a. Cytując Severusa 'Powiedz tej kocicy, że ma nie informować o swoim wyjściu tego starca, z Dropsem, zamiast mózgu' – Powiedział blondyn, a brunet koło niego próbował nie parsknąć śmiechem.
- Ależ, panie Malfoy jak wyjdziemy, to i tak się dowie – Stwierdziła Minerwa.
- I tu właśnie wkracza mój sexi chłopak – Poinformował ją Draco z chytrym uśmieszkiem.
- Ale przecież Dumbledore się dowie, jak tylko zniknę z terenu szkoły.
- Nie dowie się. Ma pani na to moje słowo, a niech mi pani wierzy, że to znaczy, że ma pani słowo Gryfona – Postanowił się wtrącić brunet.
- Ale pan nie może być Gryfonem. Znam wszystkich swoich wychowanków, a pana nie – Odparła pewna swego wicedyrektorka.
- Błagam, pani profesor, niech nam pani da szansę – Powiedział ze szczerością w oczach Ślizgon.
- No dobrze, panie Malfoy. Obym tego nie żałowała. To jak się stąd wydostaniemy bez wiedzy dyrektora? – Spytała.
- Proszę mnie złapać za ramię i niech przez chwilę pani profesor nie myśli o niczym – Poradził Harry.
- Jak Potter na miotle – Skomentował Draco. Wcześniej Harry skontaktował się z ojcem telepatycznie, aby w salonie czekali na niego tylko: Łapa, Lunio i Sev.
//Po paru chwilach; Salon w Riddle Manor//
Chłopcy wraz z zastępcą dyrektora wyłonili się z czarnej mgły.
- Witaj, Mini – Odezwał się Łapa jako pierwszy.
- Black? Ale jak to możliwe?? Przecież podobno Pan Upadłych zrobił cię swoim partnerem i dla tego dyrektor nie mógł cię wciągnąć zza zasłony w Departamencie Tajemnic.
- A próbował? – Spytał zaskoczony animag.
- Tak. Zaraz po tym, jak Harry znalazł się na Privet Drive – Brunet parsknął śmiechem i powiedział:
- Z tego, co nam dzisiaj Arus powiedział, to owszem, był u niego dyrektor, ale dopiero dwa dni temu i zażądał wydania mu ciebie w imię większego dobra – Ostatnie zdanie Harry powiedział z sarkazmem.
- To bardziej w jego stylu – Wtrącił się Snape.
- Severusie, czy ty chcesz mi powiedzieć, że nie leżysz w szpitalu po torturach zadanych ci przez Tego, Którego Imienia nie wolno wymawiać? – W odpowiedzi Snape prychnął tylko.
- Witaj, Minerwo – Powiedział Lupin, który właśnie wstał z fotela, który ten stał w pobliżu kominka. Nie było go widać z tamtego miejsca – Uprzedzając twoje pytania: Tak. Żyje i czuję się świetnie. Sam upozorowałem swoją śmierć, by dyrektor nie mógł już sterować Harrym i nie wykorzystał mnie, aby zwabić do siebie Harry'ego – Wyjaśnił spokojnie Huncwot. Minerwa, patrząc na nich, przemówiła smutnym głosem.
- Biedne dziecko. Mnie też próbował namówić na zaczarowanie SUMów. Pamiętasz, Severusie? – Spytała, patrząc na Mistrza Eliksirów. Ten tylko kiwnął głową na potwierdzenie.
- To po co mnie tu sprowadziliście?
- Minerwo, najpierw musisz wybrać, po której jesteś stronie? Są trzy opcje: Strona dyrektora, Strona Lorda i strona Harry'ego. Którą wybierasz? – Spytał Lupin.
- A czy to nie jest jasne? – Oburzyła się profesor transmutacji.
- Czyli, po której? – Spytał avadooki.
- Jestem po stronie pana Pottera. Panie... – I tu spojrzała pytająco na bruneta.
- A no tak, gdzie moje maniery... Jestem Harry Syriusz Riddle – Przedstawił się Gryfon. McGonagall miała szok wymalowany na twarzy.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś moim Gryfonem, którego ja znam jako... – i tu się za wahała.
- Spokojnie, pani profesor. Tu można spokojnie wmawiać moje imię, nazwisko i całą resztę. Czyli tak. Jestem Gryfonem, którego pani znała jako Harry Potter – Zakończył z uśmiechem – A skoro jest pani po mojej stronie, to pora, aby pani poznała resztę moich sprzymierzeńców, którzy tu przebywają – W tym momencie powiadomił telepatycznie ojca, że mogą już wejść. Przywołane osoby zaczęły wchodzić, a na samym końcu państwo Riddle.
- Lily...! – Wydusiła z siebie McGonagall. Ruda podeszła do swojej byłej nauczycielki i zaczęła jej wszystko wyjaśniać i wprowadzać w plany, a do Łapy podszedł Harry.
- I jak? – Zapytał.
- Co, jak? – Spytał Łapa.
- Oj, Syri nie udawaj. Sprawdzałeś jej umysł?
- A i owszem. Jest jak wszyscy, którym ufasz, czyli całym sercem po twojej stronie.
//Gdzieś, gdzie się znajduje Nora//
- Mamo, mamo! – Słychać nawoływanie najmłodszej latorośli Weasley'ów.
- Tak, skarbie? – Spytała Molly, gdzieś z okolic strychu.
- Pani Malfoy do ciebie i taty przyszła podobno z ramienia Ministerstwa.
- Z Ministerstwa? – Spytał Percy, schodząc z góry.
- Z panem też mi kazano porozmawiać – Zwróciła się do niego blondynka.
- Skoro tak, to zapraszam do salonu – Powiedział oficjalnym głosem Percy. Blondynka dała dyskretnie znak Ginny, aby ta ich ubezpieczała.
- To, gdzie ta pani Malfoy? – Spytał Artur, który też słyszał nawoływanie córki.
- Rozmawia teraz z bufonem Percym.
- Ginewro Molly Weasley, to twój brat! – Powiedziała Molly, wchodząc do kuchni.
- Mamo, przerabialiśmy to już. Naprawdę chcesz to znów wałkować? – Zapytała najmłodsza Weasley'ówna.
- Popieram – Dało się słyszeć głos czterech Weasley'ów (bliźniaków i dwóch najstarszych braci).
- Czy wy przestaniecie się na nich mścić? – Spytała pani domu.
- Tak. Jeśli tylko przestaną źle życzyć naszemu przyjacielowi – odparł najstarszy z rodzeństwa Weasley.

CZYTASZ
Tom, jak to
FanfictionJest to opowiadanie o Tomie, który jest dobry, a Drops zły. Czekam na opinie. Zapraszamy do czytania. Całość opowiadania jest korektowana przez Cessidy84.