6. Przeszłość ciągle wraca.

8.5K 381 6
                                    


Przez kilka sekund wpatruje się w Nicka. Co, jak co ale tego nie spodziewałam się po nim. Rozbawiony moją miną puszcza mi oczko. 

- Tańczyć też się boisz? – Pyta drwiąco. Chce mnie sprowokować. Zachmurzam się. Ja ci jeszcze pokaże, kto tu kogo powinien się bać. 

- Wcale się nie boję. – Z godnością podnoszę głowę. – To ty coś sobie wymyśliłeś.

- Czyżby? – Odpowiada już poważnym tonem. Wzruszam ramionami nie chcąc odpowiadać. 

Nadal z tyłu głowy cichy głosik szepcze mi bym była ostrożna. Jednym haustem wypijam drinka. Czuję przyjemne pieczenie w gardle. Alkohol dodaje mi odwagi. Ujmuje jego wyciągniętą dłoń i kierujemy się w stronę parkietu. Rozbrzmiewa dynamiczne i zmysłowe rytmy kubańskie. Przez chwilę stoimy na przeciwko siebie, jedynie taksując się wzrokiem. Nick robi krok w moja stronę i mocno obejmuje mnie wpół przyciągając do siebie tak, że nasze ciała zetknęły się od ramion w dół. Zadrżałam na ten niezwykle intymny kontakt. Poczułam żar w piersiach, a cholerne serce wali mi jak dzwon. Uśmiecha się do mnie z wyższością. Drań! Wie doskonale, co ze mną robi. Reaguje na niego jak jakaś napalona nastolatka, skarciłam się w myślach. Nie dam ci satysfakcji i wygranej Evans. Alkohol wreszcie zaczął działać i powoli się odprężam. Poruszamy się w zgodnym rytmie. Nie mogę uwierzyć, że Nick tak dobrze tańczy. Ci nie grzeczni faceci wiedzą jak uwieść kobietę. Wzdycham z żalem w duchu. Nie to, co ja. Nieporadna fajtłapa z dwoma lewymi nogami, ale o dziwo dotrzymuję mu kroku. Zbliżył twarz i zaczął szeptać mi do ucha.

- Wciąż się mnie boisz, a powiedziałem ci już nie raz, że krzywdy ci nie zrobię. – W jego głosie słychać pretensję.

- Przeraża mnie twoja wiedza o mnie. Nie mam pojęcia ile wiesz o mojej przeszłości. – Odpowiadam zgodnie z prawdą. Czuję jak spina się na moje słowa. Nagle podnosi mnie do góry tak, że moje stopy straciły kontakt z parkietem. W powietrzu zatacza mną pełen krąg, a moja kloszowa spódnica do kolan faluje wokół moich nóg. Tak dawno nie tańczyłam i to z takim tancerzem. Czuję się wolna od zmartwień w tej krótkiej chwili śmieję się głośno, ale gdy czuję pod stopami ziemię oddycham z ulgą.

- Nie potrzebnie. Nie robię z tych informacji nie właściwego użytku i w zasadzie nie wiele wiem.

- Przyznasz jednak, że to nie jest normalne. Być może powinieneś udać się do specjalisty ze swoją manią prześladowczą. – Syczę zła i próbuję wyszarpać rękę z jego uścisku. Nie powinnam zgadzać się na spotkanie. Gdzie ja miałam rozum! Mocno mnie obejmuje ramieniem i ściska wymykającą się moją dłoń. Posyła mi dodatkowo ostrzegawcze spojrzenie.

- Jedno zastanawia mnie w twojej imponującej historii. – Kontynuuje jakby nie słyszał moich wcześniejszych słów. – Czemu tak z dnia na dzień rzuciłaś coś, co tak kochałaś? Nie próbuj zaprzeczać to widać. Byłaś najlepsza i wiele słyszałem o tobie, ale nigdy dotąd nie miałem okazji cię poznać osobiście. Co się stało, że to rzuciłaś? – Pyta autentycznie zaciekawiony.

Natychmiast przez moje ciało przepływają miriady uczyć. Od złości, strachu po smutek,żal i wstyd. Zdenerwowana tracę rytm i potykam się przy obrotach. By utrzymać równowagę wspieram się na Nicku. Przed oczami ukazują mi się obrazy, które chciałabym wymazać z głowy raz na zawsze i tą bezsilność. Panika ściska mi gardło,odcinając powietrze do płuc. 

Muszę stąd wyjść! Natychmiast! Wyrywam mu się z całej siły i prawie, że biegnę w stronę wyjścia. Potrzebuję powietrza, bo inaczej się uduszę. Mijam pospiesznie ochroniarzy i wpadam na ulicę i oddycham głęboko. Od razu zaczynam drżeć na całym ciele z zimna, a przecież kurtka została w szatni. Szlag by to! Ruszam przed siebie nie wiedząc bardzo dokąd zmierzam. Całe te gówno z przeszłości wraca jak bumerang. Zawsze znajdzie się ktoś to będzie się dopytywał, co się stało. Czy oni nie mogą dać mi wreszcie spokoju!? Nick nie ma zielonego pojęcia, co się wtedy wydarzyło. W innym wypadku nie nagabywałby mnie, gdyby znał prawdę.... Zaczynam coraz bardziej drżeć na całym ciele próbując pozbyć się z głowy całego zła nawiedzającego mnie też w snach.

- Megan! Meg do cholery, zaczekaj! – Słyszę za plecami krzyk Nicka. Odwracam się i widzę jak biegnie ku mnie. Wygląda na zdenerwowanego i zmartwionego. Przybieram postawę obronną czekając na atak.

- Daj mi spokój! – Odzywam się dopiero, gdy zatrzymuje się przed mną tak, że nie ma stykamy się nosami.

- Co się stało? – Jego oczy ciskają błyskawice. Robię krok w tył, czym bardziej go rozjuszam. Widzę jak na chwilę zaciska mocno powieki, po czym je otwiera. Opanował się.

- Nic. – Burczę i odwracam się by odejść.

- Nie prawda! Widziałem w twoich oczach ból! Nie okłamuj mnie! – Pod potokiem jego słów przygarbiam ramiona. Coraz bardziej dygoczę jak bym za chwilę miała naprawdę mieć atak padaczki. Nie mam już siły ciągle walczyć z przeszłością. Potrzebuję by ktoś się mną zaopiekował.

- Megan – mówi już łagodniej. – Chodź. Nie będziemy tu tak stać i marznąć – po czym bierze mnie za rękę i zmusza bym się odwróciła. Pociera mi mocno ramiona bym się, choć odrobinę rozgrzała.

- Nie mam już siły. – Szepczę patrząc mu śmiało w oczy. Kiwa głową jakby rozumiał, co mam na myśli, ale nie odzywa się ani słowem.

Obok nas na chodniku parkuje czarny SUV. Kierowca wyskakuje z samochodu i otwiera nam drzwi od strony pasażera. Nick kiwa głową na powitanie i gestem wskazuje mi bym wsiadła. W ciepłym samochodzie opuszcza mnie drżenie. Nick otwiera barek i wyciąga butelkę.
–Brandy?
– Tak, po proszę. – Wzdryga się słysząc mój przygaszony głos. Opróżniam szklankę za jednym razem.
–Jeszcze?
–Tak.
W trakcie podróży do mieszkania wypijamy całą butelkę. O tak tego było mi trzeba. Urządzić cyrk, a potem upić się z Evansem. No brawo Megan! Samochód zatrzymuje się pod moją kamienica. Nick wyskakuje z SUVa, po czym szybko obchodzi go by otworzyć mi drzwi. Szybko zakładam swoją kurtkę, która w magiczny sposób znalazła się samochodzie.
– Kto by pomyślał, że jesteś taki szarmancki – sile się na żart, gdy pomaga mi wysiąść.
– Myślę, że ty – mówi i puszcza mi oczko. Ramię w ramię zmierzamy do drzwi kamienicy.
– Przepraszam. – Mruga zaskoczony i uśmiecha się. 
– Nie masz, za co przepraszać. Jeśli już, to ja. – Nie sądziłam, że będzie siebie obwiniać. Wzdycham.
– Do zobaczenia Megan – mówi i szybko całuje mnie w policzek, po czym odchodzi. Stoję jak wrośnięta obserwując jak wsiada z powrotem do auta.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz