- Niee! Błagam! To boli! Nieee....! – Budzę się z krzykiem siadając gwałtownie na łóżku. Spanikowana rozglądam się po pomieszczeniu upewniając się, czy aby na pewno jestem sama. Serce bije mi szybko a oddech mam przyspieszony. Adrenalina krąży mi w żyłach. - To tylko sen. – Próbuję przekonać samą siebie. Był tak rzeczywisty, że czułam jak moje ciało przeszywał nie do opisania ból. Wygrzebuje się z pościeli i kieruję się do kuchni. Nastawiam ekspres na kawę. Zerkam przelotnie na zegarek. Jest jeszcze wcześnie rano. Zerkam przez okno. Dopiero zaczyna świtać a ja już na nogach. Wykończą mnie te koszmary.
Gdy udało mi się wyrwać ze szponów Nicka, ograniczyłam z nim kontakt. Gdyby mógł uwięziłby mnie w swoim domu. Po nocy spędzonej z Evansem mam kompletny mętlik w głowie. Opierałam się, ale jak uciec przed silniejszym fizycznie? Skłamałabym gdybym powiedziała, że mnie nie pociąga, ale fizyczność to nie wszystko. Jestem przerażona tym, jakim obsesyjnym uczuciem mnie darzy. Wtedy byłam tak spanikowana, że nie mogłam się nawet ruszyć. Wiedział doskonale, że sama w życiu bym tego nie zainicjowała, więc wykonał ryzykowny manewr by na mnie to wymóc. A potem to już wszystko szybko się potoczyło. Nie rozmawialiśmy o tym a tym bardziej nie było powtórki z owej nocy. Straciłam kompletnie panowanie nad tym, co robię i to przez durnego faceta.
Nalewam sobie kawy i udaję się z powrotem do siebie. Włączam radio stojące na szafce noce, aby ciszę wypełniła zwykła paplanina. Siadając na łóżku zerkam przelotnie na telefon. Mała lampka obwieszcza, że mam wiadomość.
N: Mogę wpaść?
Zdziwiona unoszę brwi widząc godzinę, o której wysłał SMS-a. Dosłownie pięć minut temu. Skąd on do diabła wie, że jestem na nogach. Przez chwilę mam chęć odpowiedzieć by spadał na drzewo, ale stwierdzam, iż to bez sensu. Ma przecież klucze do mnie. A niech to.
M: Tak.
Czekam na wiadomość zwrotną, ale na darmo. Po pięciu minutach rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Zrezygnowana sunęłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Za nim je otworzyłam przezornie zerknęłam przez wizjer upewniając się czy to na pewno Nick. Ponownie rozbrzmiewa dzwonek do drzwi, ależ on niecierpliwy.
- Już, już. – Mruczę po nosem pospiesznie otwierając drzwi.
Mój gość lustruje mnie od stóp po głowę i posyła znaczący uśmiech. Nagle zdaję sobie sprawę, że mam na sobie jedynie majtki i porozciąganą koszulkę zakrywającą mi ledwie tyłek. Cholera jasna! Jestem pewna, że moje policzki przybierają kolor czerwony w zastraszającym tempie. Zachowując kamienną twarz i mimo wszystko także go lustruję. Wygląda na to, że ubierał się w pośpiechu. Wystająca pognieciona koszula ze spodni oraz włosy w całkowitym nie ładzie dają do myślenia. Mimo tego i tak wygląda seksowanie. Uśmiecha się figlarnie, ale jego brązowe oczy wyglądają na zaniepokojone. Mija mnie bez słowa i idzie do kuchni. Posyłam jego plecom zirytowane spojrzenie. Burcząc pod nosem zamykam dokładnie drzwi i podążam w ślad za nim do kuchni. Gdy staję w progu widzę Nicka opartego o szafkę wpatrującego się na widok za oknem.
- Mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę, że o tej porze to się śpi a nie nachodzi ludzi. – Odzywam się pierwsza, chcąc przerwać ciszę miedzy nami. Po za tym przy okazji pokaże mu niechęć w związku z jego najściem.
- Mogłaś mi odmówić. – Odpowiada nadal stojąc do mnie plecami. Prycham pod nosem też mi coś. Jak by mogło to powstrzymać, skoro posiada klucze.
- Więc co jest powodem twojej wizyty? – Pytam zniecierpliwiona. Zwykle gadatliwy teraz kompletny mruk.
- Martwię się. – Mówi po chwili, nadal na mnie nie patrząc. Marszczę brwi zastanawiając się, o co tak się zadręcza. Czuję się nieco zażenowana i w zasadzie nie wiem jak się zachować w stosunku do niego po tej feralnej nocy.
CZYTASZ
Dotyk Przeznaczenia
AksiMegan pracuje jako mechanik, w jednym z nowojorskich warsztatów samochodowych. Wydawałoby się, że jej życie wróciła do normy, a przeszłość odeszła w niepamięć, a odbicie jej nagiego ciała mówi coś innego. Pewnego dnia spotyka tajemniczego biznesmena...