30. Nie martw się, nigdy nie wypuszczę cię z rąk.

5.8K 292 2
                                    

Po trzech godzinach jazdy samochodem wreszcie parkujemy przed moim domkiem letniskowym. Megan przez całą drogę prawie nic się nie odzywała. Przygląda się zafascynowana domkowi, który otoczony jest wysokim kamiennym płotem porośniętym bluszczem. Budynek jest piętrowy. Na parterze znajduje się salon z kuchnią a na piętrze dwa pokoje z łazienką. Obserwuję Meg i nadal nie mogę uwierzyć, że tak łatwo zgodziła się na przyjazdy tutaj. Byłem przekonany, że zajmie mi ładnych parę godzin jej przekonywanie. Cieszę się, że powoli zaczyna ze mną współpracować. Jeszcze nie rozmawialiśmy o tej nocy, kiedy poszliśmy do łóżka. Liczyłam na to, że sama poruszy ten temat, ale nie. Czas najwyższy coś z tym zrobić. Wyskoczyłem z samochodu okrążając go. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, gdzie znajdowała się Meg. Uśmiechnęła się delikatnie i ujęła moją wyciągniętą dłoń.

- Pięknie tutaj. – Westchnęła z zachwytem.

- To prawda. – Odparłem wypakowując nasze bagaże oraz zakupy z auta. Wszystko wtaszczyliśmy do domu. Ja zaniosłem bagaże na piętro, mając cichą nadzieję, że będziemy spać w jednym pokoju. Gdy zeszedłem do kuchni, Meg rozpakowała już zakupy i zabrała się za przygotowywanie kolacji. Patrząc tak na nią coś boleśnie ściska mnie w klatce. Rozpuszczone włosy spływały jej na plecach i ramionach a oczy uśmiechały się do mnie nie śmiało. Chciałbym, aby tak było zawsze. Megan krzątającej się po domu i dzieląca ze mną przestrzeń. Podszedłem do niej i objąłem ramionami. Momentalnie się spięłam, ale nie przerwała wykonywanej czynności.

- Pomóc ci w czymś?

- Mógłbyś pokroić te warzywa? – Zapytała odwracając się do mnie twarzą. – Przepraszam, że się tak żądzę w twoim domu. – Dodaje zawstydzona.

- Mnie to nie przeszkadza. – Odpowiedziałem z uśmiechem. Oderwałem się od niej z żalem zabierając się za krojenie warzyw.

Podczas przygotowywanie posiłku dużo rozmawialiśmy. Dosłownie o wszystkim i o niczym. Meg śmiała się głośno, gdy opowiadałem jej jak poznałem się z Danem.

- Uwierz mi nie miałem zielonego pojęcia, że gustuje w mężczyznach. Dobrze się dogadywaliśmy a Dan nagle wylatuje z tekstem: chcesz się bzykać? – Megan śmieje się głośno ledwo utrzymując się na stołku barowym.

- Jestem przekonana, że szczęka ci opadła, ale musisz przyznać, że smakowity z ciebie kąsek. Nie dziwię się wcale Danowi. – Uśmiecham się zadowolony, że potrafimy prowadzić normalną rozmowę bez spięć.

- Niezły kąsek mówisz? – Pytam zaczepnie. Oblewa się rumieńcem.

- Aha. – Kiwa głową, po czym wstawia zapiekankę do piekarnika i ustawia czas. Uznałem, że to czas by poruszyć delikatny temat.

- Chyba powinniśmy porozmawiać o tym, co zaszło między nami. – Oznajmiłem spokojnie. Spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- A o czym tu rozmawiać? – Spytała z pozoru opanowanym głosem.

- O nas i szczerze mówiąc boję się, że w pewien sposób zrobiłem ci krzywdę. – Wypowiadam na głos moje obawy. Megan milczy przez dłuższą chwilę.

- Nie zrobiłeś mi krzywdy w żaden sposób. – Odpowiedziała unikając mojego wzroku. Odetchnąłem z ulgą. Strasznie mnie to gryzło, ponieważ martwiłem się, że zniechęcę Mego do siebie przez to.

- To dobrze,.

- Jeśli mam być szczera to, gdyby nie to, że zaryzykowałeś sama pierwsza bym tego nie zainicjowała. – Mówiła wpatrzona w podłogę. Przez chwilę przyswajałem to, co mi powiedział przed chwilą. To dopiero zmiana nastawienia. – Nie jest łatwo, wiesz sam, dlaczego, ale staram się Nick. – Podchodzę do niej i mocno obejmuję, bo wiem ile ją to kosztowałoby zrobić krok na przód.

- Wiem. – Wzdycha ciężko w moich ramionach a ja całuję ją w czubek głowy. Meg zarzuca mi z wahaniem ręce na szyję i podnosi ku mnie twarz prosząc milcząco o pocałunek. Bez wahania nachylam się nad nią i składam na jej ustach delikatny pocałunek, po czym przesuwam językiem po jej dolnej wardze.

- Jeszcze. – Żąda cicho. Wplata w moje włosy ręce i przyciąga bliżej do siebie. Pogłębiam pocałunek smakując ją powoli. Moje ciało reaguje na nią natychmiastowo. Puls i oddech mi przyspiesza a w spodniach robi się ciaśniej. Przypieram Meg do ściany. Jedną rękę wplatam w jej we włosy a drugą kładę na pupie dociskając ją do swojego krocza. Jęczy cicho, gdy poczuła napór mojej erekcji. Przesuwa dłonie po moim ciele ostrożnie, ale ja lada moment stracę nad sobą panowanie.

- Nick... – Szepcze Meg pomiędzy pocałunkami. – Nick... kolacja... – Wydusza z siebie, gdy ją wreszcie puszczam. Wtedy dopiero dociera do mnie dźwięk z kuchni oznajmujący, że posiłek gotowy. Cholera jasna! W takim momencie!

- Nie karzmy czekać dłużej tak pysznej kolację – Odzywam się po chwili, gdy dochodzę do siebie.

Jedząc razem kolację uśmiechamy się di siebie jak idioci. Nie mogę od niej oderwać wzroku, wygląda na taką zrelaksowaną. Tego potrzebowałaby oderwać się od trosk.

- Nick?

- Tak?

- Czy byłbyś bardzo zawiedziony gdybyśmy tego, co wydarzyło się dalej nie pociągnęli? – Odzywa się ze skruchą. Zaskoczony unoszę brwi.

- A czemu miałbym być?

- Nick, jesteś jurnym mężczyzną i masz swoje potrzeby a ja nie chce cię ograniczać. – Mamrocze pod nosem.

- Meg, poczekam ile trzeba. – Posyłam jej ciepły uśmiecha. Patrzy na mnie powątpiewająco. – Wystarczysz mi w zupełności.

- Ok. – Odpowiada krótko. – Jakie palny po kolacji?

- Co powiesz na wylegiwanie się na tarasie z butelką wina lub czegoś mocniejszego jak wolisz.

- Dobry pomysł.

Szybko posprzątaliśmy po kolacji. Meg poszła na górę się rozpakować. Natomiast ja przygotowałem wszystko na tarasie. Zapaliłem małe świeczki, przyniosłem koc i kilak poduszek dla wygody. Usiadłem na dużej wiklinowej kanapie zanurzając się we własnych myślach, jednocześnie przyglądając się zachodzącemu słońcu.

- O czym myślisz? – Z zadumy wyrywa mnie głos Meg. Stoi oparta o płotek uważnie mnie obserwując. Klepię miejsce obok siebie w zapraszającym geście. Siada obok a ja nalewam nam wina.

- O tobie. – Odpowiadam, gdy usiedliśmy wygodnie. Objąłem ją ramieniem a nogi przełożyłem przez swoje.

- Co za wyświechtany banał. – Drwi ze mnie, ale widzę, że zrobiło się jej miło.

- Ale to prawda.

- Mam nadzieje, że zawsze będziesz ze mną szczery. – Nagle nasza rozmowa staje się poważniejsza.

- Do tej pory zawsze byłem z tobą szczery.

- W porządku. Więc, o czym dokładnie rozmyślasz?

- Zastanawiam się, dokąd to nas wszystko zaprowadzi. - Nie powiedziałam, że martwi mnie sprawa z Danielem. Nie chce jej psuć humoru póki, co.

- Nie mam pojęcia Nick, ale... – Nagle urywa jakby zdała sobie sprawę, że powie za dużo.

- Ale? – Naciskam. Widzę, że bije się z myślami.

- Po prostą chciałabym... czuć się zawsze tak jak teraz... z tobą, a nie wiadomo, co przyniesie nam los. – Serce mi na chwilę zamiera a po chwili zaczyna szybciej bić. Szczęście rozsadza mnie od środka, ale nie daje nic po sobie poznać. Ściskam ją mocniej i całuję delikatnie.

- Nie martw się, nigdy nie wypuszczę cię z rąk.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz