59. W przebłysku racjonalnego myślenia, zdałam sobie sprawę, że się upiłam....

3.6K 196 7
                                    

Biegnę przez las dając z siebie wszystko. Od dwóch dni chodzę wkurzona. Na siebie, a jeszcze bardziej na Gino. Zgrzytając zębami przyspieszam jeszcze bardziej zagłębiając się w las. Nie zareagowałam, ale go też nie powstrzymałam. Co ja najlepszego wyprawiam? Jestem w żałobie po Nicku i ani na chwilę o tym nie zapominam. Pulsujący ból klatki piersiowej w okolicach serca, ani na chwilę nie ustępuje. Moją wiarę w Nicka zachwiał fakt, że chciał mnie wydać Danielowi. Jego nie ma a ja pozostałam z wieloma pytaniami bez odpowiedzi. Stąd to moje dziwne zachowanie w stosunku do Gino. Tak jak bym chciała go ukarać, mimo, że nie żyje. Zależało mu i chronił mnie jak potrafił, o co z resztą często się kłóciliśmy. Tak ciężko mi bez niego. Zostawił mi dom pełen wspomnień, czasami mam wrażenie jakbym się w nim dusiła. Wiedział też, że prędzej czy później przetrząsnę dom od dołu do góry, a w szczególności jego gabinet. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że specjalnie zostawił mi tylko te dokument. Może mają jakąś wskazówkę, której ja nie dostrzegam w tej chwili. Okrążam dookoła polanę, po czym kieruję się w stronę domu. Całe ciało boli mnie od nadmiernego wysiłku, ale zatrzymuję się dopiero przed bramą wjazdową. Kilkanaście metrów dalej na poboczu stoi czarne auto. Przyglądam mu się przez chwilę podejrzliwie, po czym wchodzę na teren posiadłości. W zasadzie nie jest to dziwne, bo często się zdarza, że ludzie zostawiają samochody na skraju lasu i po nim spacerują.

Gdy przekraczam próg domu od razu dopada mnie Kate. Stoi u szczytów schodów z założonymi rękami. Co znowu?

- Twój telefon dzwoni wściekle, od kiedy wyszłaś z domu. – Dopiero teraz dostrzegam, że stoi w koszuli nocnej z potarganymi włosami. – Z łaski swej następnym razem zabierz go ze sobą, albo wycisz. – Mówi wkurzona, po czym znika w korytarzu. Następuje trzask drzwi. Kate niewyspana, Kate zła. Co, jak co, ale to wszyscy wiedzą. Wchodzę po schodach i kieruję się do sypialni. Telefon natychmiast zaczyna dzwonić, jakby wyczuł moją obecność.

- Meeegan! – Krzyczy Kate ze swojego pokoju. Uśmiecham się złośliwie pod nosem. Zerkam na wyświetlacz. No błagam tylko nie on!

- Czego chcesz? – Nie silę się na uprzejmości. Jestem na niego zła.

- Milutka jak zawsze. – Odpowiada z przekąsem Gino. Najwidoczniej on też jest od rana w nie humorze. – Gdzie ty się podziewasz? – Pyta pod denerwowany. O co mu chodzi?

- Jestem w domu. – Mówię zdezorientowana.

- To, czemu nie otwierasz?! Stoję jak kretyn pod twoim mieszkaniem i od 20 minut dzwonię do twoich drzwi! – Wyrzuca z siebie szybko. O kurde! To wpadłam, po uszy.

- Jak będziesz krzyczał to nic ci nie powiem... Roberto.... – Następuje cisza, ale słyszę jego przyspieszony oddech, za pewne stara się nie wybuchnąć. Dobrze ci tak.

- Ok, przepraszam. Czekam na wyjaśnienia. – Mówi w końcu jak by się zdawało opanowanym głosem. Skłamać czy powiedzieć prawdę? Oto jest pytanie.

- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. – Odpowiadam spokojnie.

- Megan. – Rzuca ostrzegawczo.

- Nie mogę ci powiedzieć, Gino.

- Możesz mi wszystko powiedzieć. – Mówi natychmiast.

- Powiem wprost nie ufam ci na tyle, by ci się spowiadać.

- Meg?! – Woła nagle spanikowana Kate. Jak rażona piorunem szybko wstaję i wychodzę na korytarz, by sprawdzić, co się dzieje. Cały czas trzymam telefon przy uchu nieświadoma, że nadal mam na linii Gino. Kate stoi w salonie przy oknie.

- Co się dzieje? – Pytam zdenerwowana Kate.

- Ktoś kręci się przy bramie, zobacz. - Wskazuje przez okno. Patrzę we wskazanym kierunku i rzeczywiście ktoś tam jest. – Dwa dni temu tak samo było. – Dodaje. Czyli jak byłam na kolacji z Gino.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz