38. Parkuję na tyłach klubu, gdzie już na mnie czeka Nick, z nie tęgą miną.

5.2K 257 7
                                    

Od kilku dni siedzę bezczynnie w domu Nicka i mam tego dość. Wiedziałam, że nieunikniona jest konfrontacja z Danielem. Jednakże wolałabym się do niej odpowiednio przygotować. Przestałam uczęszczać na treningi krav maggi, a i kondycja też nie jest najlepsza. Więc, pod nieobecność Nicka, gdy pracował w mieście ja korzystałam z rozmachem z jego siłowni. Wściekałam się na niego, ponieważ wolał mnie zamknąć w domu, gdzie była bezpieczna niż stawić czoło wrogom. Po za tym do końca życia nie będę się ukrywać. Rankiem po śniadaniu, gdy już pozbyłam się Nicka. Szybko się przebrałam i zbiegłam do garażu, gdzie znajduje się mój motocykl. Nick klika dni temu przyprowadził go i zrobił przegląd. Zakładam kurtkę i kask, ale cały czas towarzyszy mi uczucie, że robię coś wbrew Nickowi, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Jeśli się nie dowie to wyjdę z tego cało, ale jeśli się dowie to zostanie ze mnie krwawa miazga. Wyprowadzam motocykl na podjazd, po czym wracam do domu. Włączam alarm i zamykam go na wszystkie zamki, wbrew pozorom to prawdziwa twierdza. Nick ostatnio pokazał mi ile ten dom ma zabezpieczeń. Szkoda, że nie ma wokół fosy i mostu zwodzonego oraz strażników wokół muru. To na pewno powstrzymałoby Daniela. Prycham w myślach. Sprawdzam, czy na pewno mam za paskiem spodni broń, po czym ruszam w drogę.

Przyspieszam na autostradzie, zwinnie wymijając pozostałe samochody. Cudownie czuć jest tą zawrotną prędkość i wolność. Po tych kilku dniach więzienia w domu Evansa, czułam powiem świeżego powietrza i koniec z nudą. Wjeżdżając do miasta zwolniłam, nie chcąc potrącić pieszego przebiegającego drogę. Wreszcie dotarłam do warsztatu. Rozglądam się ostrożnie, dookoła, ponieważ może go ktoś obserwować. Wchodzę do środka.

- Czołem chłopcy! – Witam moich współpracowników.

- Witaj Meg! – Odpowiadają chórem, nieco zdziwieni moim pojawieniem się, ponieważ od prawie miesiąca nie pojawiłam się w pracy.

- Szef u siebie? – Pytam Paula.

- Tak, ale ostrzegam cię jest w paskudnym humorze. – Szepcze konspiracyjnie.

- Dzięki. – Klepie go po ramieniu, po czym kieruję się do gabinetu szefa. Staję przed drzwiami i biorę głęboki oddech, po czym pukam cicho.

- Czego?! – Warczy szef. Naprawdę kiepski ma humor. Wchodzę do środka.

- Dzień dobry szefie. – Siedzi rozpostarty na swoim ogromnym fotelu.

- Witaj, Megan. Usiądź proszę. – Wskazuje krzesło na przeciwko biurka. Posłusznie siadam. – No, więc, co cię do mnie sprowadza? – Pyta spokojnym głosem. Zawsze mnie to zadziwiało, że w stosunku do mnie starał się być miły, mimo pulsującej żyłki na skroni.

- Zna pan zapewne Daniela Blake-a.

- Niestety tak. – Niemal zgrzyta zębami.

- Wnioskuje po pana minie, że już tu był. – Wzdycham zrezygnowana.

- Tak, narobił sporo bałaganu w warsztacie. Szukał cię, Meg. Coś ty się wpakowała? – Pyta niemal z ojcowskim upomnieniem.

- Nie mogę panu powiedzieć. – Oznajmiam. Wzdycha ciężko.

- Megan, mam nadzieje, że wiesz, co robisz? Mam rozumieć, że prędko nie wrócisz do pracy? – Zadaje pytanie za pytaniem.

- Wiem, co robię, ale prędko nie wrócę do pracy, szefie.

- Miejsce na ciebie będzie czekać. – Wstaję i wyciągam dłoń do niego. Ujmuje ją i potrząsa energicznie.

- Dziękuję i do zobaczenia. – Mówię, po czym wychodzę z jego gabinetu. Stoję chwilę zastanawiając się, czy dobrze robię ciągnąc to cale gówno. Czuję wibracje telefonu w kieszeni. Zerkam na wyświetlacz.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz