72. Ćwierć mili do mety...

9.5K 399 84
                                    


Minęły trzy tygodnie, nim lekarz zgodził się wypuścić Nicka ze szpitala. Przez ten czas prawie codziennie go odwiedzałam i starałam się zapewnić mu jakąś rozrywkę. Jak się można było spodziewać, jako facet zrobił się marudny i drażliwy, czym doprowadzał mnie do szału, ale gryzłam się za każdym razem w język, by mu czegoś nie palnąć i nie wywołać niepotrzebnej kłótni. Zbliżyliśmy się do siebie znacznie. No przynajmniej nie krzyczymy na siebie, a normalnie rozmawiamy ze sobą. To, co się wydarzyło bardzo zmieniło mój stosunek do Nicka. Zrozumiałam, że nie tylko mnie było ciężko, bo jemu też.

Wraz z jego wyjściem powstał problem, ponieważ jego dom, a prawnie mój został zdemolowany i nikt do niego nie zaglądał od czasu feralnego wieczoru. Jestem pewna, że sam Nick nie chciał do niego wracać, ale za bardzo nie miał innego wyjścia. Dan i Michael oferowali mu zatrzymanie się u nich na jakiś czas, za nim nie zrobi porządku z domem, ale Nick kategorycznie odmówił. Lekarz powiedział, że wypuści go pod warunkiem, że ktoś będzie miał na niego oko przez jakiś czas. Rozważałam, aby zamieszkał u mnie na jakiś czas, ale tą myśl szybko odrzuciłam, tak jak szybko się pojawiła. Niestety Chrystian wpadł na ten sam pomysł, co ja i cały czas zadręczał mnie swoją gadaniną, że zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Więc zaproponowałam moje mieszkanie Nickowi, ale ku mojemu zaskoczeniu też odmówił i co jeszcze bardziej wprawiło mnie w większe zdziwienie to, to, że zrobiło mi się przykro, gdy odmówił.

- Powiedz mi, dlaczego? – Pytam po raz setny Nicka. Obserwując jak pakuje swoje rzeczy do torby podróżnej.

- Nie chcę by ktokolwiek się nade mną litował. – Odpowiada chmurnie.

- Ile razy mam ci powtarzać, że to żadna litość. – Siadam na jego łóżku i krzyżuję ręce na kletce piersiowej. Nick nie odpowiada. No to spróbujmy z innej strony. – A gdybym ci zaproponowała seks. To też byś uznał to za litość? – Pytam swobodnym tonem. Nick zamiera na chwilę, przetwarzając moje słowa, po czym okręca się w miejscu. Obrzuca mnie uważnym spojrzeniem, a w kąciki jego ust drgają w powstrzymywanym uśmiechu. Opiera dłonie po obu stronach moich bioder i się nachyla bardzo blisko mnie.

- No cóż, to, co innego. – Mówi powoli, a oczy błyszczą mu niebezpiecznie.

- Czyli postanowione. Zostajesz u mnie! – Wykrzykuję radośnie i całuję go w policzek. Odsuwam od siebie jego dłonie i wstaję z łóżka. – Pospiesz się. – Mówię do niego i siadam na fotelu w kącie sali. Nick wpatruje się we mnie spod byka.

- Czasami mam ochotę cię... – Mruczy wkurzony pod nosem i wraca do przerwanej czynność. Uśmiecham się szeroko i popijam kawę ze styropianowego kubka. Wyszło na moje.

- Tak wiem, przelecieć. – Mówię z rozbawieniem.

- Żebyś nie pożałowała tego, co mówisz. – Odpowiada zirytowany. Prycham i biorę kolejny łyk kawy. Skoro chce, abym dała mu szansę. To ja też postanowiłam wyciągnąć rękę w jego kierunku, o te parę centymetrów.

- Nie mogę uwierzyć, że go namówiłaś. – Mówi do mnie cicho Michael. Siedzimy u mnie w kuchni obserwując śpiącego Nicka na kanapie przed telewizorem.

- Taaaak. Mam swoje sztuczki. – Odpowiadam ze śmiechem. Po powrocie ze szpitala wpadli w odwiedziny Michael z Chrystianem, ale niestety braciszek nie mógł zostać dłużej, bo ma mnóstwo spraw do załatwienia na mieście. Nim się pojawili, stoczyłam prawdziwą batalię z Nickiem, ale niestety przegrałam z kretesem. Zasugerowałam by zajął mój pokój, ale on oczywiście uparł się by zająć kanapę. Daję mu dwie noce i wymięknie.

- Wyglądasz na zadowoloną z życia. – Zauważa ostrożnie Michael. Zerkam na niego uważnie i marszczę brwi.

- Masz coś konkretnego na myśli? – Pytam cicho.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz