48. Jedynie ostrzegam.

4.2K 209 3
                                    

Przez ponad dwa tygodnie po powrocie ze szpitala ciągle ktoś przy mnie był, gdy Nicka nie było w domu. Dan z Kate odwiedzali mnie na zmianę. Podejrzewam, że to wszystko zaaranżował Nick, ponieważ nie odstępowali mnie ani na krok i zawsze odwracali moją uwagę od spraw, które mnie interesowały. Czyli co robi Daniel i czy Mocnika kontaktowała się z Nickiem. Sam Nick milczy jak zaklęty w tej kwestii, co mnie strasznie drażni, a moja wyobraźnia ma pełne pole do popisu. Dobrą stroną całego zamieszania wokół mnie jest to, że Dan wybaczył mi rozbicie wazony na jego głowie. Leo wpada, co drugi dzień, aby obejrzeć ranę po operacyjną, która goi się bez komplikacji.

- Mam już tego dość! – Wybucham w końcu. Siedzę na łóżku i oglądam telewizję, natomiast Nick siedzi obok mnie i pracuje jeszcze na laptopie.

- Wiem, ale to dla twojego dobra. Megan, oni chcą dla ciebie jak najlepiej. - Odpowiada, nie odrywając oczu od ekranu. Ściągam brwi niezadowolona.

- Gdybyś słuchał Kate przez całe dni, która rozpływa się nad narzeczeństwem i innych pierdołach związanych ze ślubem. To szlag jasny by cię trafił! – Jego postawa strasznie mnie wkurza, bo nie widzi tego, co ja. Podnosi na mnie wzrok.

- A z Danem, co nie tak? – Pyta. Milczę przez chwilę. W zasadzie z nim nie jest tak źle, ale chce trochę czasu dla siebie.

- Nie potrzebuję nianiek. – Mówię uparcie. – Mam dość siedzenia bez czynnie w domu, Nick. Bardzo cię proszę, odwołaj inkwizycję. – Oznajmiam bardzo poważnie. Zaciskam usta w wąską linię.

- Ja ich do niczego nie zmuszam.

- Akurat. – Rozdrażnienie bierze nade mną górę.

- Kochanie, oni przyjeżdżają z własnej woli i naprawdę ja ich o nic nie prosiłem. – Patrzy mi prosto w oczy, prawie nie mrugając, po czym wraca do pracy. Jakoś mu nie wierzę.

- Niech ci będzie. – Odpowiadam wymijająco. Oboje wiemy, że ten temat wypłynie nie raz. – Jeszcze o jeden rzeczy chciałabym z tobą porozmawiać. – Poprawiam się nerwowo na łóżku. Zamyka laptop i odkłada go na szafkę nocną.

-, O co chodzi? – Skupia na mnie całkowicie uwagę. Skubię nerwowo pościel.

- Mieszkam w twoim domu już od jakiegoś czasu.... – Zaczynam.

-, ... z czego bardzo się cieszę. – Wchodzi mi w słowo i uśmiecha się radośnie.

- Więc, nie może być tak, że mieszkam tu całkowicie za darmo, Nick. Chciałabym dołożyć się do rachunków. – Kończę szybko. Nick zaciska mocno szczęki i rzuca mi spojrzenie spod byka.

- Nie ma mowy. – Mówi ostro.

- To nie w porządku, żebyś mnie utrzymywał. – Protestuję.

- Stać mnie, Meg. – Mówi wyniośle. Przewracam oczami.

- Nie w tym rzecz, czy stać czy nie, ale nie czuję się komfortowo, że mieszkam tu za darmo. – Patrzę na niego uparcie. – Gdyby była odwrotna sytuacja, wierciłbyś mi dziurę w brzuchu. – Wiem, że wytrąciłam mu z ręki wszystkie argumenty. Zamyka oczy i wzdycha ciężko.

- No dobrze. Zgadzam się. - Mówi zrezygnowany.

- Jutro chcę zobaczyć rachunki i to wszystkie. – Uśmiecham się szeroko. Zwyciężyłam potyczkę.

- Jesteś strasznie upierdliwa, Megan Green. – Burczy pod nosem.

- To prawda. – Odpowiadam wesoło. Wypuszcza powietrze z płuc, ze świstem. Nie odpowiada. Reszta wieczoru minęła w kompletnej ciszy.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz