Wpatruję się w bramę wjazdową po pijając kawę, a myślom pozwalam swobodnie dryfować. Moje relacje z Gino układają się o wiele lepiej, od kiedy powiedział mi, że jest agentem FBI. Przestał robić różne aluzje na nasz temat. Chyba wreszcie zrozumiał, że między nami nic nie będzie. Teraz prawie codziennie wpada do mnie, choćby na chwilę. Nie jestem tylko pewna, co do jego intencji, ale nie przekroczył żadnej granicy jak na razie. Po tygodniu, gdy lepiej go poznałam stwierdziłam, że w porządku z niego gość. On jak i ja zdajemy sobie sprawę, że mamy przed sobą pewne niedomówienia w związku ze sprawą Daniela. Gino czegoś mi nie mówi i to bardzo ważnego. Trochę to zabawne jak obchodzimy się ze sobą, każde z nas pilnuje się by przypadkiem nie powiedzieć czegoś za dużo. Dzięki temu, że dużo czasu spędzam z Gino nie mam głowy do rozmyślania o śmierci Nicka. W tych chwilach czułam się jakby ktoś zdjął mi ogromy ciężar z klatki piersiowej i mogłam swobodnie oddychać. Nawet aż tak nie przeszkadza mi jego obecność.
Wpadłam też kilka razy z wizytą do klubu, Kim. Nie powiedziałam o tym Gino, bo uważa, że Kim nie ma nic wspólnego z Danielem, ale ja postanowiłam to sprawdzić. Gryzie mnie sumienie, że być może bezpodstawnie oskarżam ją o spisek z Danielem. Stałam się nie ufna i ostrożna, ale lepiej być takim niż dać się zrobić w jajo. Bynajmniej tak to sobie tłumaczyłam. Podczas tych spotkań raczyłam ją niewielkimi acz interesującymi skrawkami informacji. Jeśli rzeczywiście jest donosicielem od razu poleci do Daniela i będę o tym wiedziała. Jakoś nie mieści mi się w głowie by, któryś z moich przyjaciół okazał się taką świnią, nawet Michael. Z Lisą i Karlem miałam wyłącznie kontakt telefoniczny. Nie powiedziałam im, co się święci, albo oboje pewnie domyślali się, że coś kombinuję sprzecznego z prawem. Widziałam się też parę razy z Danem. Z tego, co mówił wnioskuje, że Kate ma się coraz lepiej, od kiedy rozstała się z Michaele. A co jego się tyczy nie mogę się z nim skontaktować w żaden sposób. Nie odbiera telefonów, nie odpisuje na SMS-y. Mam bardzo złe przeczucia i oby się nie sprawdziły. Mimo, że mamy ze sobą na pieńku nie życzę mu śmierci.
Z Willem i Rico też spotkałam się kilka razy. Według nich impreza w kasynie to doskonała okazja by dorwać Daniela. Z tego, co mówił im Gino ma się właśnie na niej pojawić. Opracowaliśmy plan działania. Will ma podwoić liczbę ludzi na terenie kasyna i dozbroić, kto wie, co może wpaść Danielowi do głowy. Jak do tej pory okazał się być nie przewidywalny. Ja miałam ściągnąć na siebie jego uwagę i wybawić go z sali bankietowej, a resztą zajmie się Will. Doskonale wiem, że rwie się jak nikt inny by dorwać Daniela. Pozostała jeszcze kwesta jego zołzowatej siostry. Od czasu wypadku słuch po niej zaginął. Nie wiadomo gdzie jest i co robi. Może nie jest tak twardym zawodnikiem jak jej brat, ale jest równie niebezpieczna.
Z zamyślenie wyrywa mnie ruch przy bramie. Zatrzymuje się przed nią czarne auto i wysiada mężczyzna. Tak jak zwykle ubrany na czarno z naciągniętą na oczy czapką z daszkiem. Prawie od dwóch tygodni powtarza się ta sama sytuacja i zawsze o tej samej godzinie. Odkładam kubek na stoik i wychodzę na zewnątrz. Szybkim krokiem przepierzam odległość między domem a bramą. Nieznajomy widząc, że się zbliżam. Odwraca się i wsiada do auta. Podbiegam do bramy.
- Zaczekaj! – Krzyczę nim zdąży odpalić silnik. Ma do połowy odsuniętą przyciemnianą szybę, przez co nie widzę dokładnie jego profilu. Głowę ma opuszczoną. – My się znamy?! Czego chcesz?! – Wyrzucam z siebie pytania jak karabin maszynowy. – Przysłał cię Daniel?! Odpowiedz! – Siedzi nieruchomo, po czym odpala auto i odjeżdża. Przez chwilę chcę go gonić, ale stwierdzam, że kolejnego dni go dorwę. Wracam z powrotem do domu. Kim jesteś i czego chcesz? Powtarzam jak mantrę w myślach. Sprzątam po śniadaniu i zaszywam się w gabinecie Nicka.
Do bankietu pozostały dwa dni, a ja nadal nie mam sukienki. Przez cztery godziny wertuje strony internetowe w poszukiwaniu ideału, ale nic nie wpada mi w oko. Zawiedziona zamykam laptop. Odwracam się i spoglądam przez okno na ogród. Rzeczywiście Nick miał dobry widok na to, co robię w ogrodzie. Stąd widać prawie go całego, oprócz tej najdalszej część za domem, która już nieco zdziczała. Nick zaszywał się tam często, gdy chciał pobyć sam. To miejsce ma mnóstwo wspomnień. Może rzeczywiście powinnam się stąd wyprowadzić jak już wspominał Dan. Na pewno oderwanie się od tego miejsca byłoby dla mnie zdrowsze, ale coś ciągnie mnie tutaj. Czuję, że jestem częścią tego domu.
CZYTASZ
Dotyk Przeznaczenia
ActionMegan pracuje jako mechanik, w jednym z nowojorskich warsztatów samochodowych. Wydawałoby się, że jej życie wróciła do normy, a przeszłość odeszła w niepamięć, a odbicie jej nagiego ciała mówi coś innego. Pewnego dnia spotyka tajemniczego biznesmena...