13.Wykręcam mu mocniej rękę i z satysfakcją obserwuję jak zgrzyta zębami.

7.4K 330 14
                                    


- Lisa nie mnie powinnaś truć, tylko Kate! – Puszczają mi nerwy.

- Nie powstrzymałaś jej!

Zamykam oczy. Boże, daj mi cierpliwości. Od kilku minut Lisa wrzeszczy przez telefon. Jestem przekonana, że po tej rozmowie ogłuchnę. Oczywiście jak można było się spodziewać to moja wina, bo nie wybiłam Kate tego pomysłu z głowy by mieszkać z nowo poznanym facetem. A co ja mogłam? Nie no, powinnam ją przykuć do kaloryfera.

- Jest dorosła Liso. Powinnaś z nią porozmawiać zamiast wydzierać się na mnie! – Słyszę w słuchawce jej ciężki oddech. Zastanawiam się czy znowu przypuści atak na mnie czy też rozłączy się i zadzwoni by zrobić kazanie Kate.

- Masz rację Meg. Przepraszam. – Mówi łagodniejszym głosem.

- Tak już lepiej. – Odpowiadam rozdrażniona.

- Muszę kończyć. Odezwę się jeszcze. – Nim zdążę powiedzieć jeszcze jakieś słowo rozłącza się. Jednak teraz kolej na Kate. Rzucam się plecami na łóżko. Lisa czasami naprawdę zachowuje się jak matka kwoka. Ktoś z naszej paczki wywinie numer a jak zwykle pretensje do mnie, jak by była starszą siostrą, która nie przypilnowała rodzeństwa. Mam własne problemy na głowie. Jestem też nieco zaskoczona. Nick od tygodnia się nie odzywa i nie nachodzi. Może nie żyje? Śmieje się. Wredna jestem. Telefon zaczyna mi dzwonić w ręku.

- Tak?

- Organizuję kolację i będą wszyscy. Kate ma przyjść z Michaelem - syczy. Kiedy jej wreszcie przejdzie? – Ty też masz być. Dziś o 18. – Wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy. Ponownie się rozłącza. Świetnie! Mamy przerąbane z Kate. Mam nadzieje, że Karl ją uspokoi, bo inaczej będzie to ciężki wieczór. Nawet nie śmiem jej odmówić, bo będzie jeszcze gorzej. Zaplanowałam na dziś przejażdżkę po mieście. Wiem, że na obrzeżach miasta organizowane są nielegalne wyścigi. Czas zacząć działaś, no i parę groszy by do kieszeni wpadło.

* * *

- Miło cię widzieć Meg – ściska mnie Dan, a potem Leo. – Wyglądasz pięknie – dodaje ten drugi. Przez ponad pół godziny przymierzałam ubrania, w końcu zdecydowałam się na szare rurki i niebiesko – czarną koszulę w kratę.- Umalowałaś się i rozpuściłaś włosy – wcina się ponownie Dan szczerząc zęby. Marszczę brwi. Co w tym dziwnego? Zawsze dbałam o wygląd. Może nie przesadnie, ale jednak.

- O co ci chodzi?

- Wydajesz się po prostu jakaś inna – odpowiada rozbawiony.

- Gadasz głupoty – mijam ich i wchodzę do ogromnego salonu. Lisa i Kate przygotowują kolację. Jestem pewna, że robi jej przesłuchanie, a Karl zabawia pozostałych gości. Podchodzę do tych drugich i witam się z każdym. Michael się rozluźnia na mój widok. Pewnie nie czuje się zbyt komfortowo wśród nieznanych mu osób. Uśmiecham się do niego, by dodać mu otuchy. W życiu go nie widziałam w eleganckiej koszuli. Zawsze preferował T-shirtach albo obcisłe bluzki. Jestem przekonana, że Kate go namówiła do koszuli, sam z siebie by jej nie założył. Kim daje mi dyskretnie znak, że chce porozmawiać. Stajemy na uboczu.

- Co jest Kim? – Marszczę brwi.

- Wszystko w porządku?- Wygląda na zaniepokojoną.

- Tak, czemu pytasz? - Przez chwilę obserwuje Michaela, po czym przenosi wzrok na mnie.

- Znasz go od dawna, prawda? – Kiwam głową nic nie rozumiejąc. Zawsze była spostrzegawcza. – On i Evans dwa dni temu byli u mnie w klubie. Obserwowałam ich z daleka. Wyglądało na to, że o coś się spierali. Michael wyszedł wściekły z klubu. – Mogłam się domyśleć, że pójdzie do Nicka i mu nagada albo coś innego jest na rzeczy. Nie wydaje mi się by był tak głupi by zadzierać z Evansem. Zwłaszcza, że jest teraz z Kate. Kładę dłoń na ramieniu przyjaciółki i delikatnie ściskam.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz