17. Otwieram oczy i serce przestaje mi bić. Przede mną stoją moi oprawcy.

5.9K 318 14
                                    

- Jak tu wszedłeś?! – Pytam zdenerwowana. Nie do wiary, że ma taki tupet by wchodzić nieproszony do czyjegoś domu jak gdyby nigdy nic. Jak tu nie spać z bronią pod poduszką, jak na każdym kroku wsi fatum niezapowiedzianego gościa.

- Mam klucze – odpowiada lodowatym tonem. Ogarnia mnie przerażenia. Nick świdruje mnie wzrokiem wkurzonego lwa.

- Skąd je masz? – Pytam cicho.

- Dorobiłem – odpowiada krótko. No nie, dla niego na ma żadnych granic. Bierze wszystko jak by mu się to należało.

- Oddawaj je i inne kopie też. – Warczę i wbijam nuż w deskę do krojenia. Unosi brwi.

- Zapomnij o tym – mówi, po czym bierze głęboki oddech. – Oszalałaś! Wpuszczasz Michaela do mieszkania! Czy ty wiesz o nim wszystko?! Czy ty wiesz, co robił do tej pory?! – Krzyczy na mnie. Ze zdenerwowania ma napiętą szczękę do granic możliwości, a na czole widać mu pulsującą wściekle żyłę.

- Nie odzywaj się do mnie w ten sposób w moim domu – burczę, ale prawda jest taka, że jestem ciut przestraszona. Dyskretnie przeczesuje wzrokiem otoczenie, w poszukiwaniu swojej broni. Nie podoba mi się to, że nachodzi mnie. Nawet nie zadzwonił do drzwi a o pukaniu już się nie mówi a do tego jest wściekły. Już wcześniej nie ufałam mu, ale gdy jest w takim stanie to już w ogóle. Prawa jest taka, że nie wiem, co robił Michael przez ten czas, kiedy się nie widzieliśmy, ale to nie oznacza, że Nick ma prawo do wydzierania się na mnie.

- Czy ty wiesz, w co się wpakowałaś? – Pyta rozjuszony. Nie mam zielonego pojęcia, o co mu chodzi. Wreszcie dostrzegam pistolet na stoliku w salonie. A niech to! Będę musiała jakoś wyminąć Nicka by się do niego dostać. Wychodzę z kuchni i staję na przeciwko Evansa. Jest zaskoczony moim zachowaniem. Krzyżuję ręce i wojowniczo patrzę mu w oczy.

- O co ci znowu chodzi? – Zerkam mu przez ramię oceniając odległość dzielącą mnie od celu. Odruchowo Nick podąża za moim wzrokiem, a gdy dostrzega broń, gdy przenosi na mnie z powrotem spojrzenie jego oczy rozszerzają się z wściekłości. Nie mam wyboru. Rzucam się szybko w bok ku stolikowi, ale Nick orientuje się w czym rzecz i tak jak ja rzuca się szczupakiem za mną. Chwyta mnie za nogę przez co jak długa padam na podłogę. Chwilowo odbierając mi tchu, ale mimo, że jestem uwięziona błyskawicznie przekręcam się na plecy i czubkami palców u rąk chwytam broń w tym czasie Nick próbuje mnie unieruchomić siadając mi na nogach, ale nie zdążył złapać moich rąk przez co przed sobą widzi wycelowaną w głowę lufę pistoletu. Oddycham szybko z nadmiernego wysiłku, ale uśmiecham się triumfalnie do Evansa. Zrezygnowany trzyma uniesione dłonie na poziomie klatki piersiowej.

- Jesteś stuknięta – warczy.

- Powiedz mi coś nowego. – Kąciki jego ust drgają w powstrzymywanym uśmiechu.

- Nie powinnaś wpuszczać do mieszkania Michaela.- Powtarza to jak mantrę. To mój przyjaciel jak mogłabym nie pomóc. Nie jego interes kogo wpuszczam a kogo nie. Choć ten sam się już rozgościł. Nim zdążę coś odpowiedzieć słyszę jak dwójka moich przyjaciół wciąga głośno powietrze. Nie śmiem oderwać wzroku od twarzy Nicka w obawie, że ten wykorzysta moją nie uwagę i przejmie przewagę. Evans zerka na nich i uśmiecha się o dziwo uśmiecha się szeroko.

- To nie to co myślicie – i puszcza oczko. Co do cholery? Nie jest to dwuznaczna sytuacja a raczej dziwaczna. Krzywię się z niezadowolenia co kątem oka uchwyca Nick. Teraz zamiast strachu odczuwam złość. Wiercę się pod nim próbując się uwolnić, ale to na nic. Jest za ciężki.

- Złaź ze mnie – syczę przez zęby. Skupia się na powrót na mnie.

- Pod jednym warunkiem – wydaje się być opanowany, ale dostrzegam czającą się w jego oczach złość.

- Ty mi stawiasz warunek? To ja mam broń nie ty – odwarkuję.

- Wojowniczy z ciebie kotek. Chcę byś odłożyła broń poza zasięgiem twoim i moim. – Mrużę oczy. Czyżby się naprawdę obawiał, że do niego strzelę? Na tą myśl uśmiecham się psotnie.

- Zgoda – opuszczam broń po czym rzucam ją pod łóżko. – Zadowolony? – Pochyla się nade mną i przelotnie całuje w policzek. Wytrzeszczam zaskoczona oczy.

- Bardzo – odpowiada po czym, wreszcie schodzi ze mnie. Prostuje się i podaje mi pomocną dłoń. Udaję, że jej nie widzę i bez jego pomocy po chwili stoję na nogach. Oglądam się za siebie. W progu salonu stoi Kate z rozdziawioną buzią a obok niej Michael, który wygląda na porządnie wkurzonego. Czy to mieszkanie generuje duże dawki złej energii? Ostatnimi czasy ciągle jakieś kłótnie i nieporozumienia.

- Dzięki za pomoc Meg, ale my już będziemy się zbierać. Odezwij się jak pozbędziesz się gościa – rzuca z przekąsem Michael.

- Mamy do pogadania – mówię, gdy bierze za rękę Kate. Idą do drzwi. Odprowadzam ich i żegnamy się szybkim krótkim uściskiem. Przyjaciółka wpatruje się we mnie zaniepokojona. Cóż przed chwilą widziała mnie z bronią skierowaną w Evansa.

- Nie martw się. Nic mi nie będzie. Zajmij się swoim chłopakiem. Powinno się zagoić bez komplikacji – mówię za nimi, gdy zamykam już drzwi. Jednych mam z głowy a teraz kolej na Evansa. Wracam do salonu i zmęczona kładę się na kanapie. W tym czasie po raz kolejny Nick przygotowuje posiłek w kuchni. Nie mam już siły na konfrontacje i ma gdzieś co on tam wyprawia. Czuje się zmęczona i potrzebuję snu. Układam się wygodnie na kanapie i nie wiadomo kiedy zasypiam.

Po przebudzeniu czułam się jak bym w ogóle nie spała. Nogi i ręce ciążyły mi jak kamienie a do tego przemarzłam. Trzeba było przykryć się kocem. Otwieram oczy i serce przestaje mi bić. Przede mną stoją moi oprawcy. Ich oczy pozbawione są jakiegokolwiek współczucia dla drugiego człowieka i litości. W przypływie paniki próbuję się poruszyć ale uświadamiam sobie, że ma związane ręce i nogi. Spoglądam w dół i stwierdzam z przerażeniem, że jestem naga. Zaczynam krzyczeć i gwałtownie się szarpać próbując się bezskutecznie uwolnić.

Obudziłam się, machając bezwładnie rękami. Nick chwycił moje nadgarstki, bo zaczęłam okładać go pięściami. Trzęsłam się i wiłam w niekontrolowanych konwulsjach. Próbowałam złapać bez skutecznie oddech.

- Megan, już dobrze. Jesteś bezpieczna. – Jego łagodny a zarazem przerażony, przedarł się przez pozostałości snu sprowadzając mnie do rzeczywistości. Znieruchomiałam, ale nie mogłam opanować drżenia całego ciała. Wygląda na to, że siedział na podłodze blisko mnie, gdy spałam. A teraz klęczał przede mną. Spojrzałam mu w oczy.

- Meg wszystko dobrze? – Pieszczotliwie przesuwał dłońmi po moim ramieniu, w górę i w dół. Jestem taka zmęczona.

- Nie. Miałam koszmar – wzdycham zrezygnowana. Patrzy na mnie przez chwilę, po czym uśmiecha się delikatnie.

- Mam lekarstwo na złe sny – i rozkłada szeroko ramiona. W mig zrozumiałam co ma na myśli.

- Nie sądzę by był to dobry pomysł – burczę pod nosem. A tak naprawdę nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Spoważniał.

- Nie jest to tani chwyt. Zapewne nie spałaś zbyt długo tej nocy, jak i poprzednimi też. Chcę ci pomóc tylko. Masz coś do stracenia?- Nie odpowiedziałam. Moje milczenie chyba wziął za odpowiedź twierdzącą. Przesunął mnie delikatnie by miał miejsce aby położyć się obok mnie, po czym powoli mnie obejmował, dając mi w ten sposób możliwość wycofania się. Położył mi rękę na ramieniu i lekko przyciągnął do siebie, aż moja twarz znalazła się na jego klatce piersiowej. Jego serce bije silnym miarowym i uspokajającym rytmem. Natomiast mnie serce bije hałaśliwie w piersiach. Jak mogłam spać gdy moje ciało było ogarnięte niepokojem i pożądaniem?! A co mi tam. Jak sam powiedział, co mam do stracenia? Delikatnie przylgnęłam do niego, wdychając zapach jego perfum.

- Zrelaksuj się – powiedział cicho Nick. – Jeśli nie będziesz mogła zasnąć zamknij oczy i po prostu odpoczywaj. – Jestem zdziwiona jego zachowaniem. Do tej pory wydawało mi się, że chciał zwabić mnie do łóżka, a gdy już mnie ma w nim, nie wykonał żadnego ruchu sugerującego jego erotyczne intencje. Raz agresywny a raz czuły. Jak człowiek ma za nim nadążyć?

- O co ci chodziło z Michaelem?- Pytam sennie. Jest mi tak przyjemnie, że ogarnia mnie przemożna senność.

- Nie znasz wszystkich faktów o nim.... – Odpływam w krainę snów.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz