11. Czas się zmierzyć z przeszłością.

6.9K 347 0
                                    

Budzę się zlana potem. Zerkam na zegarek, jest 5.24. Cholera. Po wczorajszym spotkaniu z Nickiem i jego niezapowiedzianej wizycie u mnie, miałam problem z zaśnięciem. Głowa mi ciążyła od nadmiaru myśli. W trakcie tych paru spotkań, mogłam zobaczyć, że nie jest takim łajdakiem, za jakiego go miałam. Co nie zmienia faktu, że bez powodu nie zaproponował mi udziału w wyścigu i nie bez powodu znałby tyle faktów o mnie. Niewiele osób wie, co się wtedy wydarzyło i nie mówi się o tym głośno. Daniel już o to się postarał. Zamknął usta, komu trzeba. Przez to wszystko zaczęłam miewać z większą częstotliwością koszmary. Gorący prysznic dobrze mi zrobi.

- Szefie, jeszcze raz dzięki wielkie. – Kończę rozmowę. Postanowiłam wziąć kilka dni wolnego od pracy. Rzucam telefon na łóżko. Sadowie się wygodniej na parapecie, wyglądając na ulicę. Powinnam odwiedzić Teda. On wszystko i o wszystkich. Gdy się wycofałam z branży przestały docierać do mnie wszelkie informacje na temat gangu Daniela i o nim samym. Z tego, co wiem, to siedzi w więzienia, niestety nie z moją pomocą tam się znalazł. No i po drodze na spotkanie z Michaelem powinnam wstąpić do sklepu z militariami i zaopatrzyć się w dodatkowy pistolet albo rewolwer. Ostatnio zaniedbałam treningi. Muszę być w formie, gdy mam wpakować się na nowo w te całe gówno.

Lekko przed 18 parkuję przed Wahi Diner. Przez chwilę wpatruję się w witrynę restauracji. Mnie i Michaela w przeszłości łączyła przyjaźń, wręcz wskoczylibyśmy za sobą w ogień. Nie mogę mu wybaczyć, że mnie nie ostrzegł. Musiał wiedzieć, co się święci, zbyt blisko był z ludzi Daniela. Biorę głęboki oddech. Czas się zmierzyć z przeszłością. Gdy wchodzę do lokalu rozglądam się za Michaelem. Na mój widok wstaje od stolika umieszczonego na uboczu, tak by nikt nam nie przeszkadzał.

- Meg, cieszę się, że jednak przyszłaś – widać, że mu ulżyło. – Proszę siadaj – wskazuje na miejsce na przeciwko siebie.

- Skoro miałeś mnie nachodzić w domu, wolałam załatwić to raz na zawsze – mówię to bezbarwnym tonem.

- Daj mi, chociaż się wytłumaczyć – patrzy na mnie błagalnie.

- Słucham – krzyżuję ręce na piersiach. Wzdycha.

Wyrzuca szybko z siebie słowa bojąc się, że mu przerwę. Gdy tego słucham przed oczami mam to wszystko. Dłonie mi zabielały do zaciskania w pięści. Michael przez cały czas patrzy mi w oczy. Widzę w nich ból, poczucie winny, ale przede wszystkim dociera do mnie, że naprawdę nic nie wiedział. A ja przez ten cały czas żywiłam do niego żal.

-... Ludzie mówili, że cię zabili. Nie dałem wiary w to i szukałem cię przez dłuższy czas, ale jak kamień w wodę przepadłaś. A teraz to niespodziewane spotkanie w sobotę. Odetchnąłem z ulgą, że jesteś żywa i kąsasz. – Kończy i czeka na moją reakcję. Szczypią mnie oczy od powstrzymywanych łez, ale całą siłą woli biorę się w garść. -Przepraszam.... – Dodaje cicho i spuszcza oczy. Zaciśnięte mocno szczęki świadczą o tym, że jest zdenerwowany. Wiem, że to szczere. Nigdy mnie nie okłamał, dlatego to był taki ogromny cios. Jak mogłam sądzić, że mnie zdradził.

- Było minęło Michael. - Przeciskam te słowa obok guli w gardle. - Nie powinnam tracić wiary w naszą przyjaźń.

- Gdybym był na twoim miejscu, pewnie też bym myślał podobnie. – Widać, że gryzie go sumienie, mimo, że nic nie mógł zrobić. Chcąc zmienić temat zadaje mu pytanie:

- Znasz Nicka Evansa?

- Tyle o ile a ty?

- Niestety tak – mówię nieco rozdrażniona. – Co o nim wiesz? Jakiekolwiek strzępki informacji na jego temat będą przydatne. Jak już mam z nim mieć do czynienia muszę coś więcej o nim wiedzieć, niż suche fakty, od Kim.

- Pewnie się już zorientowałaś, że to niebezpieczny typ. Podobno z Danielem byli jak bracia, ale pożarli się o coś. Nikt nie wiem, o co. Od tej pory każdym kroku brużdżą sobie w interesach. To było jeszcze przed tym zanim my dołączyliśmy do gangu. Jak plotki głoszą podobno to Evans wsadził go za kratki. – Oczy mam okrągłe jak spodki. Cholera! Jeśli znał się z Danielem, tak jak mówi Michael to nieźle się wpakowałam. Może chce mnie wykorzystać by odegrać się na swoim dawnym kumplu? Nie, to bez sensu. Coś jednak musi nim kierować, skoro nie chce dać mi spokoju.

- A ty skąd go znasz? – Przerywa mi. Opowiadam mu jak mnie zaczepił w klubie i o tym jak zaproponował mi udział w wyścigu. Nie wspomniałam o wizycie u mnie w mieszkaniu. Widzę jak powili zaczyna się od środka gotować.

- Trzymaj się od niego z daleka – oznajmia ostrym głosem. Odchylam się na krześle. Nie spodoba mu się to, co teraz powiem.

- Mam inne plany.

- CO!? Oszalałaś! – Gromi mnie wzrokiem.

- To nie to, co myślisz. Nie długo ci wszystko wytłumaczę.

- Cała ty. Jest jeszcze coś i nie będziesz z tego zadowolona – poważnieje. Gdy tak mówi zwykle to nie wróży nic dobrego. – Kilka dni temu dowiedziałem się, że Daniel wyszedł z więzienia. – O kurwa! Przestaję oddychać. Słyszę w uszach jak szybko bije mi serce. Myślałam, ze jeszcze parę lat będzie tam gnił. Wsadzili go zaraz po tym jak zniknęłam.

- Uspokój się. Wątpię, że będzie cię szukał. – Kręcę głową. Na pewno będzie mnie szukał a jak już znajdzie.... Strach zamienia się w wściekłość. Wymierzę sprawiedliwość nawet, jeśli miałabym przy tym umrzeć.

- Jesteś tego pewien? - Kiwa głową. Zmienia to nieco postać rzeczy. Mój przyjaciel wygląda na zmartwionego i niezadowolonego, że nie chcę mu nic więcej powiedzieć. Ciągle w głowie siedzi mi Daniel, ale postanawiam na razie porzucić ten temat. Przez resztę wieczoru rozmawiamy o nim i Kate. To o wiele lepszy temat do rozmowy. Widać, że jest w niej zakochany. To porządny człowiek, mimo wszystko i wiem, że będą razem szczęśliwi.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz