47. Zaciskam usta w wąską linię. No i się zaczęło....

4.1K 205 5
                                    

- Panie Evans, proszę się uspokoić. Wszystko będzie dobrze.

- To, czemu się nie budzi od trzech dni?! – Wzburzony głos Nicka, przebija się do mojej świadomości.

- Panna Green, potrzebuje czasu. Obudzi się, kiedy nadejdzie odpowiedzi moment. - Odpowiada ze spokojem lekarz. Słyszę jak drzwi się otwierają i zamykają. Po czym ktoś delikatnie dotyka mojej dłoni.

- Meg, obiecałaś, że nic się nie stanie. Powinienem cię przełożyć przez kolano i sprać tyłek na kwaśne jabłko. – Wzdycha ciężko. – Obudź się, ślicznotko. – Szepcze cicho. Chcę mu odpowiedzieć, ale wszystko mam ociężałe i obolałe. Usta ani oczy nie słuchają moich niemych rozkazów. Mówi coś jeszcze, ale pochłania mnie ciemność.

- Nick, idź się odśwież i prześpij. Zastąpię cię. – Dan próbuje przekonań Nicka.

- Zostaję przy niej. – Odwarkuje Nick. Ktoś wzdycha ciężko.

- Jak chcesz. Daj znać jakby coś się zmieniło. – Drzwi się otwierają i zamykają.

- Do cholery! Obudź się, bo oszaleję! – Krzyczy wściekle Nicka. Niestety na nic jego perswazje. Moje ciało mnie nie słucha. Dopada mnie mgła, która ciągnie mnie do siebie i otula. Odpływam.

Budzę się wreszcie. Wszystko mnie boli a najbardziej głowa. Lekko się poruszam i odkrywam, że leżę na łóżku. Mgliście wracają wspomnienie z nie zbyt miłego spotkania z byłą Nicka. Otwieram lekko oczy dając im szanse do przyzwyczajenia się do mroku panującego w pomieszczeniu. Chcę podnieść rękę, ale coś mnie powstrzymuje. Jestem związana?! Serce zatrzymuje się na chwilę i zaczyna wybijać szybki rytm. Ogarnia mnie panika. Zaczynam się szamotać w ciemności. Ktoś łapie mnie za nadgarstki i przyciska jej do łóżka.

- Jesteś bezpieczna. – Dobiega mnie uspokajający głos Nicka. Rozluźniam się a on mnie puszcza i wychodzi w pośpiechu z pomieszczenia. Nieco zdezorientowana próbuję usiąść. Wraca po chwili. Światło rozbłyska. Mrugam kilka razy przyzwyczajając się do światła. Przede mną stoi pielęgniarka oraz lekarz a w nogach łóżka Nick. Nie wygląda najlepiej. Jest nieogolony a wygląd ubrań mówi sam za siebie, że nie zmienił ich od kilku dni.

- Co pani najlepszego narobiła? – Pyta zdegustowana pielęgniarka spoglądając na wyrwany welflon oraz inne dziwne rzeczy, które trudno mi nazwać.

- Spanikowałam. – Odpowiadam skruszona. Mruży oczy, ale nic więcej nie mówi. Lekarz przeprowadza szereg badań oraz zadaje sporo pytań.

- Nic nie wskazuje na to, że doznała pani urazu mózgu, a to dobrze. Natomiast musi pani wiedzieć, że przeprowadziliśmy operację, ponieważ miała pani krwotok wewnętrzny, ale naprawiliśmy to. Niestety musi pani leżeć przez najbliższe tygodnie, ponieważ ma pani połamane trzy żebra i kilka pęknięć. – Kiwam głową lekko, przyjmując słowa doktora ze spokojem. Choć w środku gotuję się ze złości. Jak wyzdrowieję, to dorwę Monice i nie ręczę za siebie!

- Dziękuje, panie doktorze. – Uśmiecham się słabo.

- Nie ma, za co. Wpadnę do pani, później. – Mówi, po czym wychodzi a za nim pielęgniarka. Przenoszę spojrzenie na Nicka. Stoi nadal w nogach łóżka z rękoma wciśniętymi w kieszenie. Włosy ma potargane a spojrzenie dzikie.

- Kto to był? – Pyta cicho. Spojrzenie z niego przenoszę na okno, przez które widać księżyc. – Megan Green, kto to był? – Pyta ponownie, ale ostrzej.

- Monica. – Słyszę jak wciąga gwałtownie powietrze i zgrzyta zębami. – Twoja była a może aktualna? – Dodaję ironicznie. Nie słyszę jak się porusza, ale za chwile ugina się materac obok mnie pod jego ciężarem.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz