71. Zrzędzące baby?

4K 236 20
                                    

Od zajścia w domu Nicka mijają już cztery dni, ale dla mnie to jakby to było wczoraj. Stan Nicka się ustabilizował, jeśli można tak powiedzieć. Pierwszej doby zatrzymał się dwa razy, ale na szczęście były to jedyne incydenty przez ten czas. Niestety najgorsze jest to, że jeszcze się nie obudził. Ta bezsilność doprowadza mnie do szału. Każdego dnia ktoś z przyjaciół przychodził w odwiedziny. Pewnego razu straciłam cierpliwość i nawrzeszczałam na Lisę. Miałam już dość ciągłego jej marudzenia, pod tytułem: musisz coś zjeść, choć prześpisz się trochę, jesteś zmęczona i tym podobne. Tak mnie to drażniło, że w końcu nie wytrzymałam. Z drugiej strony wiem, że się o mnie martwią, bo ani na chwilę nie opuściłam szpitala. Można powiedzieć, że tu zamieszkałam. Na korytarzach słyszałam jak personel medyczny plotkuje na mój i Nicka temat. Wtedy zrozumiałam, że przecież to ten sam szpital, w którym ja dochodziłam do siebie i nawet ten sam oddział. Będą pogrążona w smutku i rozpaczy nawet tego nie zauważyłam. Raz słyszałam rozmowę dwóch przechodzących obok lekarek, które mówiły o tym jak Nick nie opuszczał szpitala, gdy ja leżałam nie przytomna, a teraz, gdy z Nickiem jest źle. Na pewno wiedzieli, że nie układa się między nami. Gdy tu leżałam dało się to wyczuć, ale one uważały to za takie romantyczne. Natomiast ja za ironie losu i po prostu tragiczne. Wcale nie jest mi do śmiechu, gdy tak każdego dnia czytam gazetę nieprzytomnemu Nickowi z nadzieją, że mnie słyszy. Lekarze twierdzą, że gdy będzie gotowy to się wybudzi, ale ja znając się na medycynie wiem też, że miedzy wierszami można wyczytać, że może nigdy się nie wybudzić. Doznał poważnego urazu mózgu. Gdy przywieziono do szpitala, podobno był z nim znikomy kontakt, ale jednak był. Po operacji już się nie wybudził.

Kończę czytać i odkładam gazetę na szafę obok łóżka. Przez chwilę przyglądam się bladej twarzy Nicka wspominając te dobre czasu. Nasze kłótnie i spory. Uśmiechem się pod nosem.

- Chodź, bo się spóźnimy Meg. – Odzywa się za moimi plecami Michael.

- Idź. Dogonię cię przy windach. – Odpowiadam. Słyszę jak wzdycha, ale wychodzi z sali. Wstaję i nachylam się nad Nickiem. – Wrócę za dwie godziny, Nick. Nie odwalaj żadnych numerów. – Szepczę mu do ucha. Całuję go delikatnie w siny policzek i wychodzę.

Michael kilka dni temu poinformował mnie, kiedy odbędzie się pogrzeb Gino. Czuwając przy Nicku nie wiedziałam, co się dzieje na, zewnątrz, ale wiedziałam jedno, że pożegnam Gino i podziękuję mu za uratowanie życia. Poprosiłam Kate, aby przywiozła mi jakieś czarne rzeczy do przebrania, a Michael zaoferował, że wybierze się ze mną na pogrzeb.

Stoję sztywno z tyłu tłumu i patrzę jak flaga, która znajduje się na trumnie lekko jest podrywana przez wiatr. Zaciskam pięści i przypominając sobie wszystkie te chwile, gdy mnie ratował z opresji. Jego odwaga i instynkt opiekuńczy doprowadził go do śmierć. A może to ja go wykończyłam? Żałuję, że nie da się cofnąć czasu. Na pewno inaczej bym postąpiła. Wśród tłumu dostrzegam wielu przestępców, z którymi zadawał się Gino. Ogarnia mnie złość, że mieli czelność tu przyjść, ale im dłużej się im przyglądam dostrzegam, że są poruszeni jego śmiercią. Oni wcale nie udają. Widzę tez Rico, który kiwa mi nieznacznie głową. Nie widziałam go od czasu bankietu w kasynie.

Ksiądz kończy i policjanci ubrań w mundury na ważne uroczystości oddają mu hołd. Za nim trumna zostanie wpuszczona do grobu jego rodzina żegna się z nim. Widzę jego rodziców oraz brata. Czuję jak łzy spływają mi po policzkach. Michael ściska moją dłoń okazując wsparcie. Trumna zostaje umieszczona w dole i zasypana ziemią. Większa część ludzi już się rozeszła, ale jego rodzina nadal stoi nad grobem. Doskonale wiem, co teraz czują. Przechodziłam przez to kilka miesięcy temu. Podchodzę ostrożnie nad grób Gino. Wpatruję się w jego zdjęciu umieszczona na płycie nagrobnej.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz