43. Cholera! Zabiłam go?!

4.6K 228 6
                                    

Minął już tydzień od postrzału. Rana goi się dobrze i coraz mniej mnie boli, ale może być to też zasługa leków przeciwbólowych. Nick przez ten czas nie odstępował mnie na krok, ciągle wymyślał jakieś zajęcia i wycieczki bym się nie nudziła, ale ja wiem, że chciał odwrócić moją uwagę od Daniela. Pomysł z pluskwą został wcielony w życie i oboje mieliśmy nadajnik w pierścionkach. On był spokojniejszy a ja mogłam też sprawdzać, gdzie on się podziewa. Martwię się, o Kim, od ostatniej nasze rozmowy lub kłótni nie odezwała się, mam złe przeczucia. Jest jakaś inna, może powinnam zapytać Lisę, ale wtedy musiała bym się też tłumaczyć, czemu mam rękę na temblaku. Musi to jeszcze zaczekać. Odkładam książkę na stolik, od dwóch godzin nie mogę się skupić na czytaniu, ciągle myślę, o Kim i o tym, co zrobię Red-owi jak go dorwę. Słyszę na dole kroki. Nick wrócił!

- Ślicznotko, mamy gościa! – Woła z dołu Nick. Wygramalam się z fotela i schodzę na dół. Powinnam się przebrać, ale najwygodniej mi w dresach. W salonie czeka na mnie Nick z Chrystianem.

- Siostrzyczko! – Woła i bierze mnie w ramiona, ale nie przytula mnie za mocno ze względu na ramię. Całuję go w policzek. – Jak się masz? – Dodaje. Uśmiecha się do mnie szeroko.

- Pewnie Nick ci wszystko powiedział, więc już wiesz, że miała potyczkę z Red-em. – Mówię kwaśno.

- Tak, wiem. A jak ręka?

- Trochę jeszcze boli. Na długo u nas zostajesz? – Zadaje nurtujące mnie pytanie. Chrystian zerka ukradkowo na Nicka.

- Jakieś dwa lub trzy dni, Meg. Spędzimy razem trochę czasu, co ty na to?

- Super! – Krzyczę radośnie i jeszcze raz, co całuję w policzek. Jestem taka szczęśliwa. – To ja może zrobię coś do jedzenia. Nick mógłbyś pokazać Chrystianowi jego pokój? – Mówię do niego idąc już do kuchni.

- Jasne.

Wygrzebuje z lodówki potrzebne mi składniki, aby przygotować kolację. Niestety muszę robić wszystko jedną ręką, co odrobinę spowalnia mnie. Nagle czuję oplatające mnie w pasie ramiona Nicka. Przyciąga mnie do siebie i całuje w szyję.

- Fajnie cię widzieć taką szczęśliwą. – Mruczy mi do ucha. Chciałam się wyrwać mu, ale odpuściłam. – Chrystian jest na górze, chciał się odświeżyć. – Trafnie odczytuje moje myśli.

- A to w porządku. – Odwracam się do niego twarzą i pozwalam się pocałować. – Nie mogę się doczekać, kiedy ramie wróci do sprawności. – Mówię z wyrzutem, gdy odsuwa mnie zbyt szybo Nick od siebie.

- Jesteś taka napalona, że gdy wyzdrowiejesz to kamień na kamieniu nie ostanie się z tego domu. – Śmieje się ze mnie.

- Nie mówi mi, że ty też nie masz potrzeb. – Burczę pod nosem.

- Mam, ale w tej kwest jestem rozsądniejszy do ciebie. – Prycham, nie cierpię jak jest rozsądny.

- Akurat. – Mamroczę do siebie. Całuje mnie w głowę.

- Pomogę ci. – Pod wija rękawy od koszuli i bierze się do roboty. Koniec końców to Nick zrobił kolację a ja tylko mu towarzyszyłam. Coraz bardziej zaczyna mnie irytować ta nie moc. Kurczak z warzywami w piekarniku, więc ja nakryłam w salonie dla trzech osób, po czy rozsiadłam się wygodnie na kanapie z kieliszkiem winna. Cieszę się, że spędzę z bratem trochę czasu, ale niech nie myślą, że nie zauważyłam ich ukradkowych spojrzeń. Coś się dzieje i któregoś z nich przycisnę do ściany, prędzej czy później. Przyglądam się obu panom rozmawiającym w kuchni. Może nie będą kumplami, ale przynajmniej nie chcą się już pozabijać, jak ostatnio.

Dotyk PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz