Zostawiłam Kate kartkę na lodówce z wiadomością, że po południu przyjdzie ślusarz. Przebieram się jak zwykle w kolory czarne i ładuję broń. Nie przewiduję niespodzianek jak przed wczoraj, ale nigdy nic nie wiadomo. Makijażem starałam się zakryć ogromne limo pod okiem, ale i on nie dał rady, więc zakładam czapkę z daszkiem i nasuwam na oczy. Pluję sobie w brodę, że zostawiłam przed byłym klubem Nicka SUV-a, ale było by istną głupotą tam teraz wracać. Pewnie i tak trafił w jakieś brudne łapy.
W końcu po prawie godzinie zajeżdżam przed kasyno Willa. Parkuję po przeciwnej stronie ulicy. Wysiadam i ruszam w stronę drzwi wejściowych. Ochroniarze nawet na mnie nie zwracają uwagi. Pełno tu typów spod ciemnej gwiazdy, więc widzieli mnóstwo dziwaków. Przechodzę przez bogato zdobiony hol i ruszam w stronę jeden z ogromnych sal, w które ludzie tracą sporo kasy. Podchodzę do baru i zamawiam zimne piwo. Siedząc na stołku barowym obserwuję ludzi.
- Długo każecie na siebie czekać. – Mówię spokojnie, gdy niepostrzeżenie obok mnie wyrasta nagle Rico.
- Myślałem, że skusisz się i zagrasz. – Wskazuje głową na jeden ze stołów oblegany przez sporą grupę ludzi.
- Nie kręci mnie to. – Odpowiadam nie odrywając wzroku od ludzi.
- W takim razie Will na ciebie czeka. – Rico rusza wolnym krokiem w nieznanym mi kierunku, po czym znika za drzwiami zaraz za barem. Przechodzę przez nie, a tam jest maleńki hol i dwie pary schodów. Rico wspina się po tych po lewej. Idę za nim w kompletnej ciszy. Przechodzimy przez długi korytarz, i skręcamy w prawo. Jedyne, co jestem stwierdzi to, to, że to istny labirynt. W końcu zatrzymuje się przed białymi drzwiami. Otwiera je i gestem wskazuje, abym pierwsza weszła.
W pokoju panuje pół mrok. Dostrzegam Willa za ogromnym biurkiem, na którym znajduje się pełno papierów. Na biurku stoi lampka, która oświetla całe pomieszczenie. Will podnosi głowę i uśmiecha się na mój widok.
- Usiądź proszę. – Wskazuje na jeden z foteli. Siadam wygodnie i zdejmuję czapkę.
- Coś do picia? – Odzywa się Rico wskazując na sporych rozmiarów barek.
- Nie, dziękuję. – Rico nalewa sobie i Willowi. Obaj siadają na przeciwko mnie sącząc alkohol ze szklanek.
- Nieźle poturbowałaś Red-a. Nie do wiary, że w tak małym ciele jest tyle energii. – Rico uśmiecha się do mnie szeroko.
- Nie doceniacie mnie panowie. – Odpowiadam lekko się uśmiechając.
- Zdziwiłabyś się Megan. Najpierw chciałem ci podziękować za to, że uratowałaś ostatnio nasze tyłki. W innym wypadku było by z nami krucho. – Kłania mi się lekko.
- Nie ma, za co, ale dobrze by było na przyszłość abyś był bardziej ostrożniejszy, gdy załatwisz jedną z grubych ryb. – Daję mu małego prztyczka w nos.
- Co racja to racja. – Mruży oczy. – Przykro mi z powodu twojej straty. Moje kondolencje. – Wyczuwam, że mówi to szczerze. Nie wypowiada jego imienia, ale każde z nas wie, o kim mowa. Pewnie sami się domyślili lub powiedział im Gino o moich relacjach z Nickiem.
- Dziękuję, Will.
- Pewnie chcesz wiedzieć, czy nasz układ jest aktualny. - Przytakuję głową. – Z mojej strony nic się nie zmieniło. Jak sama wiesz, każdy z nas ma swoje osobiste pobudki by dopaść Daniela.
- To prawda. Wiecie może, co on teraz planuje? – Zadaje najbardziej nurtujące mnie pytanie.
- Podejrzewamy, że ktoś z bliskiego otoczenia mu donosi, ale trochę nie poradnie. Niestety nie wiemy, kto to jest. Więc bądź ostrożna. – Odpowiada Rico.
CZYTASZ
Dotyk Przeznaczenia
ActionMegan pracuje jako mechanik, w jednym z nowojorskich warsztatów samochodowych. Wydawałoby się, że jej życie wróciła do normy, a przeszłość odeszła w niepamięć, a odbicie jej nagiego ciała mówi coś innego. Pewnego dnia spotyka tajemniczego biznesmena...