Chapter 8

990 109 58
                                    

Yoongi POV

Czekanie. Coś czego nie znoszę. Nienawidzę żyć w niepewności, ponieważ mam wrażenie, że natłok moich myśli skłania moją głowę do eksplodowania.

Teraz rownież się tak czuję. Nie wiem czemu i po co mam leżeć w tym cholernym szpitalu. Chciałem znaleźć się u mnie w domu, a raczej pokoju gdzie byłem odizolowany od wszystkich siedząc pod ciepłą kołderką. Chciałem zamknąc się na wszystkich.
Jednak zamiast tego muszę czekać na tą cholerną wizytę lekarza, głowiąc się co może mi dolegać.
Nudząc się postanowiłem napisać do Park Jimina.

Do:Park Jimin
Jak tam trening?
Nieoczekiwałem szybkiej odpowiedzi, ze strony chłopaka. Bo zdawałem sobie sprawę, że jeżeli on kocha taniec równie mocno co ja jestem uzależniony od rapowania-to wszechświat dla niego po prostu nie istnieje.

Gdzie jest ten cholerny lekarz?-przeszło mi przez myśl. Przez chwilę miałem ochotę po prostu odpiąć się od tej cholernej aparatury i wyjść z tego piekła.
Wtedy odezwał się mój telefon. Dzwonił Namjoon.
-Heej-zacząłem niepewnie.
-Yoongi'ah czemuś ty kurwa nie odpisywał?!-wydarł się. Przewróciłem oczami, nie mając siły się z nim kłócić. Jak najkrócej streściłem mu wydarzenia ostatnich dni, dzięki czemu uspokoił się nieco.-Idioto, cholernie się martwiliśmy o ciebie.
-Ta...niepotrzebnie. Nie było o co.
-Yoongi. Było. Jesteś naszym przyjacielem do cholery-mówił wolno, niczym do dziecka, dając wyraźny nacisk na słowo" przyjacielem".
Westchnąłem ciężko.

Przyjacielem, który okrutnie was zrani...

Rozległo się głośne chrząknięcie. Obejrzałem się zauważając mojego ojca stojącego z młodą lekarką. Patrzyli na mnie gniewnie.
"Serio...Teraz?
-Muszę kończyć, wizyta jest-rzuciłem, nie dając dokończyć mojemu przyjacielowi. Rozłączyłem się, odkładając telefon na pościel.
-Dzien dobry-powiedziałem starając się zachować uprzejmość.
-Witamy ponownie Panie Min Yoongi.
-Taaa....mam chyba sensyment do tego miejsca, że wracam-wykrztusiłem krzywiąc się, robiąc coś na kształt uśmiechu.
-Widzę...chociaż raczej zaburzenie z odżywianiem tutaj zadecydowało-uniosła wzrok za swoich okularów.-Kiedy ostatni raz jadłeś...taką porcję, abyś dostarczył organizmowi odpowiednią ilość kalorii?
-Nie wiem.
-Ahm-zapisała coś na mojej karcie-Czemu nie jesz?
-Jem-zaparłem się-Tylko czasami...nie czuje potrzeby.
-Kręci ci się w głowie?
Przytaknąłem.
-Czasami
-Dopadają cię duszności?
-Tak.
-Wiesz, że ważysz za mało?
-Wiem-skomentowałem odwracając wzrok, na ścianę na której wiszał zegar.
-Pojawiają się u ciebie symptomy anoreksji.
-Nie bawie się w to-warknąłem.

Ja po prostu w tym siedzę od dwóch lat.
-To stwierdzi psychiatra-oświadczyła wychodząc. Westchnąłem ciężko, czując jak łapie mnie panika, ręce zaczynają mi drżeć, a oddech grzęźnie mi w gardle.
-Ojcze-wyszeptałem spoglądając w jego stronę-Nic mi nie jest. Chce stąd wyjść... Porozmawiaj z lekarką...
-Czemu ty musisz być jednym wielkim kłopotem?-warknął.

Uderzyło.

Zabolało.

Zniszczyło.

Maska wpełzła na twarz, chęć walki zdawała się przemijać.
Nie odpowiedziałem mu na nic. Milczenie zawisło w powietrzu, a po chwili spoglądałem jak sylwetka mojego ojca znika z pola mojego widzenia.
****
Do:Jiminnie
Nienawidzę swojego życia
Anulowano

Do:Jiminnie
Cholera, mały tracę wiarę
Anulowano

Do:Jiminnie
Dobranoc Jiminnie
Wysłano.

Westchnąłem ciężko wybierając numer mojego najbliższego przyjaciela.

Do:Namjoon
Wracajcie już
Anulowano

How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz