Yoongi Pov
Okropnie mroźny, wieczorny wiatr muskał moją rozgrzaną, oblaną łzami twarz. Targał kosmyki moich białych włosów, na wszelkie strony. Szloch wydobywał się z mojej piersi, przerywając mój przyśpieszony oddech.Moje ciało pokryte było przez gęsią skórkę. Nieprzyjazne dreszcze przechodziły moje ciało, gdy biegłem jak najdalej od swojego domu. Niby czarna bluza powinna dać mi ciepło, niestety nie robiła tego, a ja chcąc uciec nie myślałem, żeby zabrać swoją kurtkę.
Tak szczerze, to w momencie kiedy mój ojciec uniósł rękę i zamachnął się z całej siły, myślałem tylko o tym, by znaleźć się jak najdalej stąmtąd.
Rękawem wytarłem łzy, chowając następnie zmarźnięte ręce, które zaczęły mnie piec do kieszeni.Zaszklonym jeszcze spojrzeniem obejrzałem się wokół siebie. Szarość dzisiejszego dnia i mgła królująca nad miastem, idealnie wpasowywała się pod mój obecny nastrój.
Zwalniając swoje tempo, skierowałem się w stronę pobliskiego lasu, w którym kilka metrów w głąb znajduje się polana przez, którą przechodzą stare tory kolejowe, rozwidlające się na kilka dróg. Nieco dalej były czymś w rodzaju mostu, nad kanałem płynącym na dole.
Skąd znałem to miejsce?Kiedy pierwszy raz uciekłem z domu, po tym jak ojciec pobił mnie za moje zamiłowanie do muzyki, a matka nic z tym nie zrobiła nie miałem gdzie iść. Dlatego pozwoliłem by to nogi mnie gdzieś zaprowadziły.
Zrobiły to w te miejsce, od początku sprawiając, że tajemnicze miejsce skradło moje serce. Poczułem więź z tym obszarem, dlatego nazwałem je "swoim azylem". Nikogo tu nigdy nie zaprowadziłem. Nie czułem potrzeby. Chciałem być tu sam na sam z własnymi myślami, patrząc na piękne niebo udekorowane migoczącymi światełkami rozświetlającymi mrok.
Tak też chciałem zrobić w obecnej chwili. Pragnąłem, tylko znaleźć się na torach, które kojarzą mi się z drogą do lepszego życia. Z dala od ciągłych, męczących mnie awantur, wytykania mnie przez moje zamiłowanie do muzyki i nadużywającego ostatnio zbyt często przemocy -ojca.
Westchnąłem ciężko , siadając na szynach. Pomału zacząłem przyzwyczajać się do zimna, szloch zdawał się zanikać pozostawiając lekkie drżenie ciała. Policzek dalej pulsował okropnym bólem.
"Bedzie niezły siniak"-przeszło mi przez myśl. Pociągnąłem nosem, przyciągają do siebie kolana. Oparłem na nich brodę. Oblizałem spierzchniętą wargę, czując słony smak.
Uniosłem nieco wzrok, patrząc na drzewa górujące nade mną, czując dający znać żal do ojca o to, że traktuje mnie jak śmiecia, za to jaki jestem.
Boli mnie fakt, że nie toleruje tego jaki kierunek życiowy chce wybrać.
Głośne, desperackie westchnienie ponownie opuściło moje usta.
Cholera...
Czy ja naprawdę muszę być taki..schematyczny? Czy muszę trzymać się określonego wzoru, abym mogł byc zaakceptowany? Nie ma innej możliwości, która zadowoliłaby obydwie strony?
Uniosłem głowę na pochmurne niebo. Jeszcze wczoraj mieniące się błękitem-dziś zakryte przez szare, burzowe chmury.
Wsłuchiwałem się w ciszę, zastanawiając się, kiedy ostatni raz uśmiechałem się mega szczerze, nie mając żadnych zmartwień na głowie.
Oj dawno...
Tak szczerze to nawet podczas roku szkolnego, siedząc u boku moich najlepszych przyjaciół (gościa demolki i dziecka z ADHD) nie czułem pełnego szczęścia. Brakowało mi czegoś. W moim sercu był cholerny brak.
Sięgnąłem po telefon, podświetlając wyświetlacz.Widniało na nim zdjęcie moje i chłopaków, krótko przed ich wyjazdem na wakacje do Seoul.
Wpatrywałem się w to zdjęcie
uświadamiając sobie, że nawet jeśli mnie wkurzają-potrzebuje ich obecnosci na codzień. Żeby jakoś się trzymać.Przymknąłem oczy, wstrzymając na chwilę oddech. Od dobrego miesiąca mam po ludzku dość. Nawet oddychanie bywa cholernie trudne i męczące. Co oczywiście jest sprzeczne z definicją oddychania, gdyż powinna to być naturalna czynność , bez której nie da się wytrzymać, tymczasem ja mam wrażenie, że oddycham na siłę.
Cholera...
Kto by pomyślał, że ten podły, chamski Min Yoongi może mieć problemy ze samym sobą.
"Nikt"
"Po co ktoś miałby się przejmować jakimś tam Yoongi'm skoro mają własne problemy?"-spytał iracjonalnie głos w mojej głowie.
Nieoczekiwanie moje przemyślenia na temat własnej egzystencji przerwał głośny huk muzyki.
Przestraszyłem się, upuszczając na ziemię telefon, kląc następnie na siebie za własną głupotę.
Podniosłem wibrujący telefon z ziemi, marszcząc brwi na widok nieznanego numeru.Przez chwilę zastanawiałem się czy odebrać, kiedy telefon zamilkł tylko po to żeby po sekundzie znowu zadzwonić.
Przewróciłem oczami odbierając:
-Czego?-warknąłem nieprzyjaźnie do telefonu wpatrując się w szyny kolejowe.
-Yoongi!-głośny wrzask Hobi'ego rozbrzmiał w słuchawce, przez co z jękiem odsunąłem telefon od ucha.
-Możesz się nie drzeć?-zasyczałem jadowicie, mając ochotę przywalic tej pomarańczowej kulce w łeb.Ha.
Zabawne.
Przed chwilą tęskniłem za nim.
Teraz mam go dość..
-Oj wybacz-zaśmiał się-Po prostu jestem podekscytowany. Z resztą Namjoon również. Poznaliśmy tyle boskich ludzi, którzy mają takie wpływy, że kariera stoi przed nami otworem!
Ta...
"Jeśli to zrobisz, przestaniesz być moim synem"
A czy ja kiedykolwiek nim byłem naprawdę?
-To super-brak mojego entuzjazmu wyraznie zaniepokoił Hobi'ego. Zamilkł na chwilę po czym dodał:
-Nie mogę gadać bo to nie mój telefon, tak szczerze to go pożyczyłem-oświadczył, na co przewróciłem oczami.Pewnie wziął ten najnowszy telefon od Namjoona, potajemnie-przeszło mi przez myśl.
-Spoko.
-Tylko...powiedz. Wszystko porządku?
Hahahahha, nie.
Nic nie jest w porządku.-Raczej tak-rzuciłem zwięźle.
-Nie brzmisz.
-Chyba miałeś kończyć?-mruknąłem. Chłopak wyszeptał ciche"Racja"-No własnie..
-Do potem Yoongi Hyung
-Cześć-rzuciłem szybko, kończąc połączenie.Schowałem telefon do kieszeni, podnosząc się na równe nogi . Siedzenie tutaj nic mi nie da, może wręcz zdołować mnie jeszcze bardziej-brak pięknego, olśniewającego mnie nieba dodającego nadzieji- zakrytego chmurami to dodatkowy cios.
Ubrałem kaptur na głowę powolnym krokiem idąc, drogą którą tutaj dotarłem. Przeczuwałem, że to jeszcze nie koniec wrażeń na dziś
CZYTASZ
How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔
Hayran KurguDo niedawna wydawało mi się, że każdy człowiek na tym świecie jest taki sam. Myślałem, że ludzie patrzą tylko na swoje pragnienia, mając gdzieś co czuje ta druga strona. Tak było do momentu poznania całkiem nienormalnego Jimina. Był inny niż wszyscy...