Chapter 32

693 86 35
                                    

NamJoon POV:

Jak zazwyczaj droga wydawała się mi mega krótka, dziś miałem wrażenie, że trwa bez końca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak zazwyczaj droga wydawała się mi mega krótka, dziś miałem wrażenie, że trwa bez końca. Uliczki zdawały się wydłużać, czas leciał jakby zwolnionym tempie, a my pragnęliśmy się znaleźć u boku człowieka, którego kochaliśmy jak własnego brata.
-Już prawie-wykrzyknął Hoseok gdy wybiegliśmy z bocznej uliczki wprost na przeciw budynku, w którym mieszka Yoongi.
Jakaś część mnie odetchnęła z ulgą, lecz ta druga wiedziała, że to nie koniec.
Że nie ma czasu na przystanięcie i odpoczynek.
Min Yoongi nadal znajdował się daleko od nas, a my nie wiedzieliśmy w jakim może być stanie.

Wbiegliśmy na teren posiadłości państwa Min dopadając drzwi. Zacząłem w nie walić jak oszalały.
Bo może taki po części byłem?
Strach po przeczytaniu wiadomości przyćmiewał mi zmysły powodując, że nie myślałem rozsądnie.
-Mam klucze!-wtrącił nerwowo SeokJin odpychając mnie od drzwi. Szybko je odkluczył wpuszczając nas do środka.

W domu panowała cisza, nie było żywej duszy. Wystrój pomimo iż piękny, zdawał się mieć w sobie coś sztucznego.
Niegdyś nie widziałem tego.
Tak naprawdę gdy pierwszy raz spotkałem Min Yoongi'ego na desce skateboard owej, a potem w małym dziecięcym garniturze...zastanawiałem się kim on jest.
Z jednej strony żyjący w luksusie, a z drugiej chcący wolności.
Dopiero po kilku spotkaniach rozumiałem czemu chciał tej wolności.
On czuł się jak w klatce.
Klatce kłamstw i przymusów. Od małego uczony był kłamać, a gdy nie chciał tego robić-obrywał od ojca.

Piękny pałac-skrywające okropne brudy.

Wbiegłem po schodkach wpadając do pokoju mojego najlepszego przyjaciela. Był pusty. Nie było nikogo.
Wszystko było idealnie poukładane, zupełnie jakby nikt nigdy tu nie mieszkał.
-Na dole go nie ma!-wykrzyknął Hoseok, wbiegając po schodach.
Nagle przeszedł mnie zimny dreszcz.
Swoje spojrzenie skierowałem na białe drzwi łazienki będące naprzeciw łóżka chłopaka.
-On chyba nie..-zaczął lecz urwał Jung widząc moje zlęknione wpatrywanie się w białe drzwi.
Rzuciłem się ku nim, łapiąc za metalową klamkę.
Pociągnąłem je w swoją stronę, po czym wbiegłem do łazienki wydając z siebie zduszony krzyk.
Na niebieskich łazienkowych kafelkach leżał drobnej budowy chłopak. Jego brązowe włosy były w totalnym nieładzie, a oczy były czerwone i podpuchnięte najprawdopodobniej od płaczu.
Jednak to nie to, sprawiło, że niemal zemdlałem ze strachu.
To widok szkarłatnej cieszy zabarwiającej jasny nadgarstek chłopaka wywołał u mnie strach.
Tabletki porozrzucane wokół niego były niczym dopięcie tego okrutnego dla moich oczu widoku.
-Yoongi!-wykrzyknąłem rzucając się na kolana koło niego-Hobi dzwoń po pogotowie!
-Trzeba to mu zatamować-wyszeptał SeokJin podbiegając do małej brązowej szafeczki obok umywalki.
-Hyung żyj-wyszeptałem potrząsając go za ramiona-Błagam...
SeokJin padł na kolana koło mnie z bandażem. Wziął rękę YoonGi'ego, którą zaczął opatrywać. Nie wiem jakim cudem szło mu to tak sprawnie, jak całe jego ciało się trzęsło przez szloch.
-Już...Ja..jadą-wyjąkał zapłakany Hoseok.-On nie może umrzeć-wyszeptał wtulając nos w klatkę piersiową chłopaka-Śnieżynko...błagam Cię...
Wpatrywałem się w zamknięte oczy Min Yoongi'ego i jego śmiertelnie spokojne oblicze zastanawiając się czy jeszcze kiedykolwiek będę mógł spędzić z nim czas...

How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz