Yoongi POV:
Czy tylko ja musze mieć takie pierdolone szczeście, żeby zemdleć w ramionach mojej największej miłości?
Za co? Czemu ja muszę mieć takiego pecha?Po co pytasz, skoro odpowiedzi nie uzyskasz?-Spytałem sam siebie w myślach.
Od godziny leżałem podłączony do tej pieprzonej szpitalnej aparatury. Z tego co mówił mi lekarz, zemdlałem w wesołym miasteczku, przez przerażająco niski poziom krwi jak i wyraźne odwodnienie.
Mówiłem, że nic mi nie jest, ale lekarz był nie ugięty. Powiedział, że wypuści mnie dopiero, gdy dostanę odpowiednią dawkę krwi, a inne badania wyjdą dobrze.Normalnie żyć i nie umierać.
Westchnąłem ciężko rozglądając się po zajmowanej przeze mnie sali.
Biało zielony kolor ścian, białe meble jak i pościel, oraz iście wkurwiająca aparatura.Niektóre miejsca wciąż będą takie same...
Obstawiałem, że jeśli dalej będę musiał tu zostać to umrę z nudów i moje ciało zawiną w jedno z prześcieradeł.
Nawet w głowie tworzyłem własny testament, gdy drzwi od sali się otworzyły a do środka zajrzał Jungkook.
-Hej hyung-przywitał się z słabym uśmiechem, zamykając za sobą drzwi. -Jak się czujesz?-Zapytał niepewnie siadając na krześle stojącym obok lóżka.
-A jak mam się czuć?-Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nadawając mojej odpowiedzi szczyptę sarkazmu.
-No nie wiem nie wiem.. Zajebiście na przykład
-Masz niezłe poczucie humoru króliku-powiedziałem przewracając oczami. Chłpak parsknął, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Ta...wiem. wszyscy mi to mówią-oświadczył nadwyraz smutnym głosem, niepokojąc mnie tym przy okazji.
Przekrzywiłem głowę na bok, chwile wpatrując się w niego.
-Co się stało?
-Nie..nic-wyszeptał posyłając mi sztuczny uśmiech. Przygryzłem na to wargę podnosząc się nieco na łóżku.-H..hyung co ty robisz?-Spytał zaskoczony moim zachowaniem.
-Siadaj-poklepałem miejsce obok siebie.
Patrzyłem na niego wzrokiem nie przyjmującym sprzeciwu, przez co brunet nieco niechętnie, ale wykonał moje polecenie.-Nie pieprz mi głupot i mów jak na spowiedzi. Co się...
-Jimin nam nie wybaczy-wtrącił mi w pół zdaniu, powodując, że urwałem swoją wypowiedź-Gadaliśmy przed salą i...on powiedział, że nie wybacza kłamstw.
Zacisnąłem dłonie w pięści, odwracając wzrok. Czułem jak łzy napływają do moich oczu, a smutek odbiera mi zdolność mowy.-Hyung..
-Przepraszam Kookie-powiedziałem wpatrując się beznamiętnie w ścianę-Przeze mnie wasza przyjaźń ucierpi...tak samo jak od reszty.
-Co? Nie mów tak!
-Taka jest pierdolona prawda-zasyczałem czując gniew na siebie. Uderzyłem pięściami w prześcieradło-To moja wina.
-My wyraziliśmy zgodę, ponosimy więc taką samą odpowiedzialność.
-Chce być sam Kookie. Proszę-rzuciłem drżącym głosem. Słyszałem jak młodszy ciężko wzdycha po czym podnosi się-I tak tu wrócę, teraz dam ci chw..
-Jungkook wyjdź stąd!-warknąłem patrząc na niego gniewnie. Chłopak popatrzył na mnie zaskoczony, będąc po części przestraszonym moim wybuchem-Przepraszam, ale chcę być sam...
Chłopak bez słowa podszedł do mnie, nachylił się po czym złożył na moim czole krótki pocałunek.
-Jestem z tobą hyung-wyszeptał cicho, na co uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
Chłopak posłał mi słaby uśmiech, który znikł w momencie gdy drzwi szpitalnej sali trzasnęły.
Oboje podskoczyliśmy spoglądając w stronę drzwi, gdzie stał wkurzony Jimin.
-Mochi-wyszeptał przerażonym głosem Jungkook, odsuwając się ode mnie.
-A więc to tak?-warknął-Kookie jest twoją miłością?-Spytał ze słyszalnym bólem.
-C..co?-wyjąkałem marszcząc brwi-Nie!
-To dlatego macie taki dobry kontakt-powiedział zaciskając dłonie w pięści-Jak mogłeś to zrobić Taehyungowi?!
-Jimin kurwa mać uspokój się-warknął młodszy zakładając ręce na klatce piersiowej-Nic nie zrobiłem. Ja i Yoongi jesteśmy tylko przyjaciółmi-dodał ciężko wzdychając.
-Nie wierzę ci. Widok jaki zastałem mówił o czymś całkiem innym-Powiedział piorunując nas chłodnym wzrokiem.
Wzebrał się we mnie gniew.
-To kurwa nie wierz. Skoro nie ufasz swojemu najlepszemu przyjacielowi i masz go za takiego chuja to idź.-Sam nie wierzyłem wypowiedziane słowa-A tak dla twojej jasności chłopakiem, którego kocham jesteś ty-dodałem.
Oczy Jimina rozszerzyły się, a cały gniew jakby zdawał się odchodzić.
Teraz chłodny wzrok chłopaka był zagubiony.
Blondyn zarumienił się i poruszył bezgłośnie ustami-A i tak się składa, że gdyby nie Kookie nigdy nie odważyłbym się do ciebie aż tak zbliżyć, ale okay.
-Yoongi hyung-zaczął nieśmiało, oblizując wargę.-Ja nie wiedziałem.
-Idźcie stąd-odparłem beznamiętnie odwracając się do nich plecami-Chce być całkiem sam.
Przez chwilę jeszcze słyszałem oddechy Jimina oraz Jungkooka, po czym dołączyły do tego ciche kroki i dźwięk zamykanych drzwi.
CZYTASZ
How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔
FanfictionDo niedawna wydawało mi się, że każdy człowiek na tym świecie jest taki sam. Myślałem, że ludzie patrzą tylko na swoje pragnienia, mając gdzieś co czuje ta druga strona. Tak było do momentu poznania całkiem nienormalnego Jimina. Był inny niż wszyscy...