Chapter 38

700 82 41
                                    

Yoongi POV:

Czy tylko ja musze mieć takie pierdolone szczeście, żeby zemdleć w ramionach mojej największej miłości?Za co? Czemu ja muszę mieć takiego pecha?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy tylko ja musze mieć takie pierdolone szczeście, żeby zemdleć w ramionach mojej największej miłości?
Za co? Czemu ja muszę mieć takiego pecha?

Po co pytasz, skoro odpowiedzi nie uzyskasz?-Spytałem sam siebie w myślach.

Od godziny leżałem podłączony do tej pieprzonej szpitalnej aparatury. Z tego co mówił mi lekarz, zemdlałem w wesołym miasteczku, przez przerażająco niski poziom krwi jak i wyraźne odwodnienie.
Mówiłem, że nic mi nie jest, ale lekarz był nie ugięty. Powiedział, że wypuści mnie dopiero, gdy dostanę odpowiednią dawkę krwi, a inne badania wyjdą dobrze.

Normalnie żyć i nie umierać.

Westchnąłem ciężko rozglądając się po zajmowanej przeze mnie sali.
Biało zielony kolor ścian, białe meble jak i pościel, oraz iście wkurwiająca aparatura.

Niektóre miejsca wciąż będą takie same...

Obstawiałem, że jeśli dalej będę musiał tu zostać to umrę z nudów i moje ciało zawiną w jedno z prześcieradeł.
Nawet w głowie tworzyłem własny testament, gdy drzwi od sali się otworzyły a do środka zajrzał Jungkook.
-Hej hyung-przywitał się z słabym uśmiechem, zamykając za sobą drzwi. -Jak się czujesz?-Zapytał niepewnie siadając na krześle stojącym obok lóżka.
-A jak mam się czuć?-Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nadawając mojej odpowiedzi szczyptę sarkazmu.
-No nie wiem nie wiem.. Zajebiście na przykład
-Masz niezłe poczucie humoru króliku-powiedziałem przewracając oczami. Chłpak parsknął, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Ta...wiem. wszyscy mi to mówią-oświadczył nadwyraz smutnym głosem, niepokojąc mnie tym przy okazji.
Przekrzywiłem głowę na bok, chwile wpatrując się w niego.
-Co się stało?
-Nie..nic-wyszeptał posyłając mi sztuczny uśmiech. Przygryzłem na to wargę podnosząc się nieco na łóżku.-H..hyung co ty robisz?-Spytał zaskoczony moim zachowaniem.
-Siadaj-poklepałem miejsce obok siebie.
Patrzyłem na niego wzrokiem nie przyjmującym sprzeciwu, przez co brunet nieco niechętnie, ale wykonał moje polecenie.-Nie pieprz mi głupot i mów jak na spowiedzi. Co się...
-Jimin nam nie wybaczy-wtrącił mi w pół zdaniu, powodując, że urwałem swoją wypowiedź-Gadaliśmy przed salą i...on powiedział, że nie wybacza kłamstw.
Zacisnąłem dłonie w pięści, odwracając wzrok. Czułem jak łzy napływają do moich oczu, a smutek odbiera mi zdolność mowy.-Hyung..
-Przepraszam Kookie-powiedziałem wpatrując się beznamiętnie w ścianę-Przeze mnie wasza przyjaźń ucierpi...tak samo jak od reszty.
-Co? Nie mów tak!
-Taka jest pierdolona prawda-zasyczałem czując gniew na siebie. Uderzyłem pięściami w prześcieradło-To moja wina.
-My wyraziliśmy zgodę, ponosimy więc taką samą odpowiedzialność.
-Chce być sam Kookie. Proszę-rzuciłem drżącym głosem. Słyszałem jak młodszy ciężko wzdycha po czym podnosi się-I tak tu wrócę, teraz dam ci chw..
-Jungkook wyjdź stąd!-warknąłem patrząc na niego gniewnie. Chłopak popatrzył na mnie zaskoczony, będąc po części przestraszonym moim wybuchem-Przepraszam, ale chcę być sam...
Chłopak bez słowa podszedł do mnie, nachylił się po czym złożył na moim czole krótki pocałunek.
-Jestem z tobą hyung-wyszeptał cicho, na co uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
Chłopak posłał mi słaby uśmiech, który znikł w momencie gdy drzwi szpitalnej sali trzasnęły.
Oboje podskoczyliśmy spoglądając w stronę drzwi, gdzie stał wkurzony Jimin.
-Mochi-wyszeptał przerażonym głosem Jungkook, odsuwając się ode mnie.
-A więc to tak?-warknął-Kookie jest twoją miłością?-Spytał ze słyszalnym bólem.
-C..co?-wyjąkałem marszcząc brwi-Nie!
-To dlatego macie taki dobry kontakt-powiedział zaciskając dłonie w pięści-Jak mogłeś to zrobić Taehyungowi?!
-Jimin kurwa mać uspokój się-warknął młodszy zakładając ręce na klatce piersiowej-Nic nie zrobiłem. Ja i Yoongi jesteśmy tylko przyjaciółmi-dodał ciężko wzdychając.
-Nie wierzę ci. Widok jaki zastałem mówił o czymś całkiem innym-Powiedział piorunując nas chłodnym wzrokiem.
Wzebrał się we mnie gniew.
-To kurwa nie wierz. Skoro nie ufasz swojemu najlepszemu przyjacielowi i masz go za takiego chuja to idź.-Sam nie wierzyłem wypowiedziane słowa-A tak dla twojej jasności chłopakiem, którego kocham jesteś ty-dodałem.
Oczy Jimina rozszerzyły się, a cały gniew jakby zdawał się odchodzić.
Teraz chłodny wzrok chłopaka był zagubiony.
Blondyn zarumienił się i poruszył bezgłośnie ustami-A i tak się składa, że gdyby nie Kookie nigdy nie odważyłbym się do ciebie aż tak zbliżyć, ale okay.
-Yoongi hyung-zaczął nieśmiało, oblizując wargę.-Ja nie wiedziałem.
-Idźcie stąd-odparłem beznamiętnie odwracając się do nich plecami-Chce być całkiem sam.
Przez chwilę jeszcze słyszałem oddechy Jimina oraz Jungkooka, po czym dołączyły do tego ciche kroki i dźwięk zamykanych drzwi.

How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz