Tomorrow/Happy SaraMi Day

736 67 15
                                    

Yoongi POV:
Od małego byłem świadiem tego, że niektóre rzeczy są zaplanowane w pełni z góry, przez co nie mamy za dużo do gadania.
Zdarzenia są ułożone z góry tak aby nasz świaf stał się idealnie nieidealny, a przeszkody napotykane na drodze-dodawały nam skrzydeł.
Cóż, może i jakiś w tym sens jest-jednak ja i tak uważam, że los lubi ze mnie drwić. Jestem chyba jego ukochaną maskotką, z której może zadrwić.
Ta myśl mnie dołuje lecz co może zrobić trzynastoletni chłopiec?
Szczerze? Do niedawna myślałem, że nic. Lecz wtedy pewnego dnia pojawiła się ona, mała dziewczynka w puderowo-beżowej sukience z wiankiem kwiatków na głowie, która dała mi ważną wskazówkę życiową tym samym zapisując się w moim sercu pod numerem dwa jako osobisty anioł.

Ten dzień wydawał się być taki jak każdy. Nie odczuwałem większej różnicy, gdyż nie licząc faktu, że tego dnia tata pierwszy raz podrzucił mnie samochodem do szkoły to było zwyczajnie.

Tak jak codzień ubrany w niewygodny szkolny mundurek, przemierzałem te same szkolne korytarze. Byłem przy tym świadkiem jak wredne i puste mogą być osoby w moim wieku.
Na lekcjach jak zwykle siedziałem w ostatniej ławce przy oknie, wyglądając od czasu do czasu na zewnątrz. Spoglądałem na boisko do koszykówki, na której grały starsze roczniki. Dość niedawno mój brat zaszczepił we mnie miłość do tego sportu.
Wyglądając więc przez okno patrzyłem tęsknie na piłkę wrzucaną do kosza. Podświadomie czułem, że znowu nabawię się problemów za brak uważania na lekcji, lecz co ja poradzę na to, że moja dusza od czasu do czasu pragnęła uciec z ciała? Może jestem jakiś nienormalny, ale tak jest.
Zdarza się tak, że siedząc na lekcji japońskiego, opieram się o rękę a myślami przenoszę się do świata gdzie jestem ja i pianino. Pianino, które stało się moją pierwszą miłością już kilka lat wstecz. Nie ważne było to, że ono było ogromne, a ja ledwo wdrapywałem się na krzesło aby na nim zagrać.
Ważne był to, że ja i pianino było jednością. Melodja wydobywająca się z tego pięknego instrumentu była słowami mojej duszy.
Każde sunięcie palcem po pięknych biało czarnych klawiszach. To była jedna wielka harmonia, która zaczyna być burzona przez ludzi nie rozumiejących jakim językiem się posługujemy.
Niegdyś będące przymusem-teraz miłością pianino staje się przyczyną częstych kłotni jak i braku akceptacji najbliższych mi osób. Rodziców.
"Trzymaj się schematu, nie wychodź za niego"-mawiają. Lecz ja nie chce być schematem. Nie chce być kreślony jak proste i odcinki na tablicy matematyczki.
Chce być kimś niepowtarzalnym kogo nie da podpisać się pod żaden schemat i pierwowzór.
To jest nudne. Po co robić coś co robią inni? Nie lepiej robić to co pragnie serce?
"Bywasz jeszcze taki głupi i naiwny. Świat Cię zniszczy za to"-rzucali tylko na moje próby wytłumaczenia miłości do pianina.
-Czy szanowny Min YoonGi powróci myślami na lekcję, czy potrzebuje specialnego zaproszenia?-jadowity ton nauczycielki wyrwał mnie od przemyśleń. Obejrzałem się w jej stronę zdezorientowanym wzrokiem powodując u moich równieśników głośny wybuch śmiechem. Podniosłem się z siedzenia i oświadczyłem:
-Przepraszam zamyśliłem się...to więcej się niepowtórzy.
-Owszem. Bo dostajesz karę, która może Cię czegoś nauczy-oświadczyła odwracając się do mnie plecami.
Poczułem wtedy wiele palących, przepełnionych drwiną spojrzeń.
Zacisnąłem usta w wąską linie i ponownie usiadłem. Byłem zły. Jednak nie wiem na kogo bardziej. Czy na nieznośną nauczycielkę czy na siebie. Przez tą karę pozbawiłem siebie możliwości gry na pianinie.
Westchnąłem postanawiając notować informacje napisane na tablicy. Całym sobą walczyłem, aby moje myśli nie uciekły, a moje skupienie na lekcji pozostało.
*****
-Patrzcie państwo kto idzie. Pan wielce zamyślony Yoongi-zadrwił ChaoXery kiedy opuściliśmy salę lekcyjną. Chciałem to zignorować i jedyne co bym zrobił, to typowy przewrót oczami lecz ten paszczur stanął na mojej drodze. Uśmiechał się kpiąco powodując u mnie obrzydzenie. Nienawidziłem tego uśmiechu u ludzi. -Dokąd to księżniczko?
-Jak najdalej od ciebie. Nie chce stracić wzroku przez takiego bazyliszka.
-Jaki wygadany, patrzcie państwo! Uważaj lepiej bo zaraz zrównam twoją twarz...
-Nie podskakuj bo ci gumka w bokserkach pęknie-mruknąłem zirytowany-A jeśli chodzi o zrównanie czyjeś twarzy. To mogę twoją z czymś zrównać, a dokładniej mówiąc to z kwasem. Może poprawi twój wygląd, chociaz jak tak na ciebie patrzę-to nawet zębów nie da u ciebie uratować-z uśmiechem udało mi się odejść od tego kipiącego teraz ze złości palanta z mojej klasy.
Nie trzeba wiele, aby domyślić się, że należy on do szkolnej elity więc pozwala sobie na dzielenie ludzi na rangi.
Dla niego nawet szczury z kanałów są wyższej rangi niż ja.
"Rozpieszony dupek. Myśli, że ma nadzianych rodziców i jest kimś?! Wolne żarty"-przeszło mi przez myśl, kiedy kierowałem się w stronę sali gimnastycznej.
Przysięgałem sobie, że ja nigdy nie będę takim potworem i jeśli będę mieć jakieś bogactwo-to dojdę do tego sam. Ciężką drogą, ale dam radę.

How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz