Chapter 27

936 92 28
                                    

YoonGi Pov:
Siedziałem na balkonie wpatrując się w nocne niebo jak zaczarowany. Chłodny, nocny wiatr targał moje kosmyki na wszelkie strony, a rozgrzana skóra przy spotkaniu z chłodem drżała.
Oddychałem spokojnie opierając głowę na swoich kolanach. Pierwszy raz od dawna byłem aż tak spokojny.

Było mi zimno, gdyż czarna bluza ponownie nie dawała tyle ciepła ile powinna lecz nie dbałem o to.
Bo w moim sercu panował gorąc. Pierwszy raz od ...nigdy.
Moje uczucia do jednej osoby wręcz rozpalały i odpychały ode mnie wszelki chłód.

Zabawne jest dla mnie to, że patrząc na gwiazdy widziałem zupełnie coś...a raczej kogoś innego.
Pomimo iż go nie było, moje wspomnienia odtwarzały momenty, których dzisiaj się łapałem.

Westchnąłem głęboko na wspomnienie pięknych czekoladowych oczu, w których się topiłem. To był mój własny ogień, w którego płomieniach mogłem stawać codziennie.

Zaśmiałem się cicho na takie przemyślenia.

Park Jimin definitywnie pasuje do określenia go jako "ludzkiego seksownego ognia".

Ognia budzącego w człowieku przeróżne uczucia.
Miłość, troska, radość...zazdrość czy...
Tęsknota

Jak to działa, że nie mam z nim konaktu od godziny i zaczynam świrować?
Czy na tym właśnie polega miłość?

Czy to normalne, że moje serce tak boleśnie obija się o klatkę piersiową wyczekując kolejnego spotkania?

Cholera...
Miłość jest dziwna..

Miałem po raz kolejny ochotę głośno westchnąć, gdy kątem oka dostrzegłem znajomą mi sylwetkę.
Zmarszczyłem brwi podnosząc się nieco.
Co Jungkook robi w tej części miasta całkiem sam? Przecież jest w Daegu, a nie Seulu. Mógł się zgubić.

Poczułem troskę o tego chłopaka, dlatego jak najszybciej i najciszej umiałem opuściłem dom należący do NamJoona, wychodząc na spowitą mrokiem dwór.
Przez chwilę rozglądałem się za chłopakiem, nie zauważając go.
Byłem już niemal skłonny przyznać się, że miałem przewidzenia gdy ponownie ujrzałem go idącego ze spuszczoną głową.
I co zrobiłem?
Zamiast jak cywilizowany człowiek podbiec i spytać co się stało, nałożyłem kaptur podązając za nim nie spuszczając go z oka.
Wiedziałem, że rano będę całkowicie nie wyspany i w schronisku będę marudził jak dziecko, jednak chciałem być pewien, że nic Kooki'emu nie grozi.

Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że tego dzieciaka coś dręczy.
Już pod koniec spotkania zauważyłem niepokojącą rzecz.

Chłopak udawał szczęśliwego, zakładając przy tym maskę.
I robił to całkiem dobrze, tak szczerze to nawet chciałem spytać o to Jimina, jednak odpuściłem sobie. Bo niby co miałbym powiedzieć?

Hej różyczko czemu twój przyjaciel udaje szczęście podczas gdy w środku coś go zabija?

Nie wiem ile czasu podążałem za chłopakiem, jednak zauważając jak chłopak skręca w stronę pobliskiego kanału pod moim "ulubionym mostem" nieco przyśpieszyłem.

Widok mnie oczarował. Owszem widok z mostu był bajeczny szczególnie nocą, gdy jezdnie i miasto dokoła było podświetlane wszystkimi neonami, a latarnie rzucały blade cienie na chodnik jednak teraz z dołu patrzyłem na to z innej perspektywy.

Jungkook westchnął po czym usiadł na ziemi, wpatrując się w wodę w milczeniu. A ja stałem nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie mogłem go tutaj przecież zostawić samego...
-Usiądziesz czy nadal będziesz zachowywał się jak szpieg?-dobieg mnie cichy, nieco zniekształcony głos chłopaka. Zdrętwiałem na te słowa. Nie spodziewałem się, że on wyczuł moją obecność.
Stałem więc za jego plecami, mając wrażenie, że moje nogi ważą kilka ton przez co ciężko mi się ruszyć.
Brunet więc obejrzał się przez ramie, a ja nawet tutaj zauważyłem jego lekko zaszklone i zaczerwienione oczy.

How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz