YoonGi POV:
Szok. To jedno słowo idealnie opisywało moje uczucia na widok osoby wchodzącej do kręgielni. Nie wiem czego on tam szukał, ale czułem, że to ma związek ze mną.
Cholera czy wszystkie moje plany zawsze muszą się tak łatwo komplikować?
Chciałem po prostu spędzić trochę czasu w towarzystwie NamJoona i Jungkooka, aby zapomnieć o własnej głupocie.
Tak blisko jego ust..
Jego ciało było tak blisko mnie..
"Za blisko"Wszystko szło idealnie. Przez chwilę zapomniałem o bożym świecie,dzięki szalonej dwójce,a wtedy pojawił się on.
Siedziałem na kanapie spięty, niedowierzająco wpatrując się w sylwetkę mężczyzny, który do nas podszedł.
-Witaj Yoongi'ah-przywitał się, posyłając mi jeden ze swoich sztucznych uśmiechów.
Nienawidziłem go.
Tak samo jak mojego ojca.
-Czego chcesz?-Warknąłem w jego stronę, gryząc się w język, żeby nie powiedzieć za dużo.
-Przyszedłem Cię pochwalić. Słyszałem jak się spisałeś podczas porodu-powiedział siadając naprzeciw nas.
Usłyszałem parsknięcie Namjoona, na te słowa.
Cóż chłopak tak samo jak ja wie, że mój ojciec nie mówi takich słów bezinteresownie.
-Przepraszam, coś stanęło mi w gardle...chyba to kłamstwo-mruknął siadając u mojego boku. Miałem ochotę przybić mu piątkę, za takie zagranie. Chłopak przez te wszystkie lata przyjaźni poznał mojego ojca na wylot oraz podłapał niektóre moje uwagi.
-Przepraszam, co powiedziałeś?-Spytał ojciec z niedowierzaniem"Gówno kurwa, idź sobie umyj uszy czy coś.."
-Namjoon doskonale wiesz, że Yoongi to mój syn...-zaczął udawając wielce dotkniętego zachowaniem mojego najlepszego przyjaciela.
-Jakoś prędzej Pan tego nie pokazywał-wtrącił gniewnie,
-Prędzej byłem ślepy.
-Boże nie rozśmieszaj nas-powiedziałem uśmiechając się drwiąco-Skończ tą chorą szopkę i mów czego chcesz.
-Niegrzecznie się tak odzywać do ojca-powiedział pouczającym tonem.
-Jeśli się nie mylę to ten ojciec jeszcze niedawno temu powiedział mi, że leże dla niego na cmentarzu. A czemu? Hmm...przez miłość do muzyki-wtrąciłem tracąc panowanie nad sobą-Więc nie zgrywaj teraz tatuśka miłosierdzia przy Jungkooku, bo to ci nie wychodzi. Twoja sztuczność bije po oczach.
-Chcieliśmy z matką się z tobą pogodzić-powiedział oficjalnie odchylając się na fotelu. Poprawił swoją marynarkę, po czym ponownie na mnie spojrzał.
Spojrzałem na Namjoona, który parksknął.
-Jakoś nie widzę jej tutaj.-oświadczyłem przenosząc na niego wzrok.
-Jest u MeikoYujin-wyjaśnił-Naprawdę pragniemy odzyskać z tobą kontakt synu.Synu..
Ta kurwa...
Teraz synu..
A za pięć minut co?
Kurwa czy skurwysyn?-A ja naprawdę tego nie chce, a teraz wyjdź stąd, bo zaczynasz działać mi na nerwy-powiedziałem posyłając w jego najbardziej krzywy uśmiech na jaki było mnie stać-Nie słyszysz? Wyno...
-Hyung-wyszeptał cicho Jungkook, kładąc rękę na moim kolanie-Nie denerwuj się. Proszę..
-To niech on zniknie z moich oczu.
-Ten" on" jest twym ojcem-warknął mężczyzna posyłając mi swoje gniewne spojrzenie. Aha zaczyna się. Teraz szanowny Min Shichaneyl ujawni swoje prawdziwe ja.
-Kłóciłbym się o to. Ojciec nie rani tak swojego syna i nie zakazuje mu być szczęśliwym.
-A syn nie niszczy interesów ojca-burknął na co uniosłem wysoko brwi.
-Jak ci niby je zniszczyłem co?-wysyczałem nachylając się w jego stronę-Oświeć mnie bo nie mam bladego pojęcia w czym zawiniłem.
-Gdybyś nie uwiódł HiroChana jak ostatnia dziwka podpisał był kontrakt na miliardy wonów! Ta inwestycja sprawiła by, że żylibyśmy jak królowie...ale nie. Lepiej zachowywać się nie dość, że jak pedał to jeszczs zwykła męska dziwka. A jakby tego było mało na sam koniec wymyśliłeś te oskarżenia-mówił z pogardą, piorunując mnie wzrokiem.
Tymczasem ja zamarłem. Napięcie na mojej twarzy zniknęło. Niedowierzanie odebrało głos, a ból rozszarpał moje serce.
CZYTASZ
How many secrets, can you keep?| Yoonmin✔
FanfictionDo niedawna wydawało mi się, że każdy człowiek na tym świecie jest taki sam. Myślałem, że ludzie patrzą tylko na swoje pragnienia, mając gdzieś co czuje ta druga strona. Tak było do momentu poznania całkiem nienormalnego Jimina. Był inny niż wszyscy...