25

2.1K 149 6
                                    

Na sam początek chciała bym wszystkim podziękować za to, że jesteście. Dziękuję, że "wytykacie" mi moje błędy, dzięki temu mogę je poprawiać. Przyznam się bez bica. Mam dyzortografie i dyzinterpunkcję, chociaż chyba i tak nie jest aż tak źle? Ogólnie to, że wskazujecie mi moje błędy łatwiej mi zapamiętać poprawność danego słowa więc proszę jeśli ktoś coś widzi, że jest nie tak piszcie.

- Lauren to tylko zabawa - jej głos jest wyprany z emocji, ale jej wyraz twarzy jest zażenowany.

- Ale... - poczułam jak po moich policzkach wpływają łzy. Rozpłakałam się.

- To była tylko drobna przygoda Lo. Nic wielkiego - brązowooka odwróciła się tyłem śmiejąc się ze mnie i zaczęła odchodzić.

- Camila! - chciałam ją zawołać, ale nie mogłam otworzyć ust. Coś mi na to nie pozwalało. Spojrzałam w dół. Ziemia pode mną się zapadła a ja zaczęłam spadać w ciemną nicość...

Otworzyłam szeroko oczy głośno dysząc i rozglądając się na wszystkie strony.

- To tylko sen - westchnęłam i opadłam na poduszkę. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy usiadłam. Przetarłam dłonią spocone czoło i zamknęłam na moment oczy. Boje się spojrzeć na miejsce obok mnie. Co jeśli Camili nie ma tak naprawdę obok? Co jeśli to wszystko to tylko jakiś głupi sen? Zacisnęłam mocniej powieki i nabrałam powietrza do płuc. Przekręciłam niepewnie głowę i kamień spadł mi z serca. Camz spokojnie śpi z lekkim uśmiechem na twarzy wtulona szczelnie w kołdrę. Wyślizgnęłam się z łóżka i podreptałam wolnym krokiem do szafki na której leży paczka papierosów oraz moja walizka. Wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy i nałożyłam na siebie. Chwyciłam papierosy i zapalniczkę i wyszłam przez balkon na małą plażyczkę. Usiadłam i odpaliłam papierosa. Co jeśli właśnie tak się to skończy? Tutaj będzie wszystko dobrze, a gdy wrócimy to wszystko się skończy? Tak bardzo kocham się w Camili, że raczej bym nie zniosła tego gdyby to rzeczywiście było tylko zabawą... Gdyby powiedziała mi prosto w oczy, że to tylko przygoda... Gdyby się zaśmiała i odeszła... Pobiegła bym za nią? Oczywiście, że tak. Jak by mnie odrzuciła mój świat by się zawalił... Gdyby znów miało to wyglądać jak kiedyś. Szczerze nie chciała bym tego, nie chciała bym jej stracić, chciała bym żeby potraktowała mnie na poważnie, by i ona coś do mnie czuła. Chciała bym być szczęśliwa przy jej boku. Pomagać jej, wspierać, przytulać, wywoływać na jej twarzy uśmiech... No i słuchać jej jęków zadowolenia... Ale musi być coś na rzeczy prawda? Inaczej nie poszła by ze mną do łóżka. Może i próbowała odmówić, ale gołym okiem można było dostrzec iż nawet tak na prawdę nie chciała tego przerywać. Czy to może ja się łudziłam zmuszając ją do tego?

- Kurwa! - warknełam gdy cały papieros sam mi się wypalił i w dodatku poparzył mi palce. Wyrzuciłam go z gniewem gdzieś na plażę. Podkuliłam nogi pod klatkę piersiową i oplotłam je rękoma. Dlaczego to musi być takie ciężkie? Westchnęłam i oparłam głowie o kolana. Dlaczego ja muszę tak bardzo cierpieć? Dlaczego w ogóle cierpię zanim mam powód? To te złe przeczucia? Czy może raczej to, że wiem iż to prawda. Camila nigdy nie pokocha kogoś takiego jak ja. Czuje jak moje oczy zaczynają piec, a na moim policzku tworzy się słona ścieżka pojedynczej łzy.

- Lo co ty tu robisz? - usłyszałam dobrze znany mi głos. Poczułam oplatające mnie ręce wokół mojej talii.

- Myślę - powiedziałam na wstrzymanym oddechu by głos mi się nie załamał i żeby tym samym nie poznała, że płakałam. Mimo wszystko mój głos jest dla niej miękki i delikatny.

- Uciekłaś mi - powiedziała opierając głowę o mój bark. Odchyliłam się do tyłu bardziej się w nią wtulając.

- Przepraszam - wyszeptałam niemalże bezgłośnie.

- Bez ciebie jest pusto Lo. Nie zasnę - uśmiechnęłam się na jej słowa. Jak długo będzie taka piękna kolej rzeczy? Jak długo będzie to wyglądać tak słodko? Jak długo ona będzie chciała bym spała przy jej boku i jak długo tym samym ja będę czuła się dzięki temu szczęśliwa. Wstałam powoli, a Camz w tym samym czasie co ja. Ponownie mnie przytuliła.

- Hej dlaczego smutasz? - zapytała łapiąc mój podbródek zmuszając mnie bym na nią spojrzała. Zacisnęłam powieki i pokręciłam przecząco głową - Wiesz, że możesz mi powiedzieć - zapewniła z troską.

- Ale nie dziś Camz - wysiliłam się na minimalny, oraz smutny uśmiech - Chodźmy się już położyć - poprosiłam gdy poczułam narastające we mnie zmęczenie. Udaliśmy się wolnym krokiem do domu. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaraz gdzie jest kołdra? Spojrzałam pierwszy raz na Camile i się uśmiechnęłam.

- Owinełaś się tą kołdrą jak naleśnik - pokręciłam głową z rozbawienia. Przegryzła wargę i spojrzała gdzieś w bok - Przyjdziesz do mnie? - uniosłam brwi jeszcze troszkę się śmiejąc.

- Ale... - zarumieniła się.

- Co?

- Jestem naga - przyznała a ja się zaśmiałam.

- Sama cię rozebrałam - przypomniałam i puściłam jej oczko - No chodź nie wstydź się - rozłożyłam ramiona, a ona niepewnie do mnie podeszła i się położyła obok mnie. Wywróciłam oczami i wstałam. Podeszłam do swojej torby i wyciągałam czarną koszulkę i rzuciłam w jej stronę, następnie rozpiełam torbę dziewczyny i wyciągnełam z niej czerwone figi i również rzuciłam je w jej stronę i chwilkę zaczekałam.

- Już się możesz położyć - usłyszałam jej cichutki głosik. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok niej.

- Co ty jesteś taka spięta? - o nie... Miałam rację z moimi obawami? Obleciał mnie strach.

- Bo...

- Zrobiłam coś nie tak, prawda? - zapytałam zaciskając mocniej oczy.

- Nie, Lauren. Nie chodzi o to. Zrobiłaś wszystko tak jak bym chciała, ale...

- Co "ale" Camila? - zapytałam biorąc głęboki wdech.

- To co się po między nami stało...

- Chcesz o tym zapomnieć? - czuje napływającą słoną ciecz do moich oczu. W pokoju panuje idealna cisza, która buduje moje napięcie z sekundy na sekundę. Staram się brać głębokie wdechy by się uspokoić. Biorę się na odwagę by spojrzeć na Camile. Siedzi po turecku ze spuszczoną głową i bawi się nerwowo  palcami.

- Lauren... - zaczęła, ale przerwała. Spojrzała w górę i zagryzła wargę by powstrzymać łzy, którym mało brakuje by wypłynąć - Ja... N-nie chce za-zapomnieć - zacisnęła powieki, a mi daje słowo serce stanęło by po chwili rozpocząć jeszcze szybszy rytm swojej pracy. Poczułam się lekka jak piórko. Przysunełam się bliżej niej i ją do siebie przytuliłam, wtuliła się do mnie od razu jak małe dziecko. Twarz schowała w zagłębienie mojej szyji i zaczęła się uspokajać. Przykryłam nas kołdrą i zaczęłam głaskać ją po plecach. Nie wiem ile tak leżymy, ale albo teraz, albo nigdy.

- Camila... Ja... Zakochałam się w tobie... Wiem to głupie, ale to prawda... Bałam się, że to ty będziesz chciała zapomnieć... - wzięłam głęboki oddech, siedzę w oczekiwaniu na odpowiedź wiele dłuższą chwilę - Camila? - mrużę oczy i delikatnie się odchylam. Brązowooka zachrapała, a ja się zaśmiałam - Ja ci tu takie wyznania mówię na, które pewnie więcej się nie dam rady zebrać, a ty sobie śpisz - wtuliłam się do niej mocniej i również zamknęłam oczy

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz