- Lauren nie wiem jak mam ci to wszystko wyjaśnić... - westchnęłam. Zaczęłam brać głębokie oddechy by się troszkę uspokoić.
- Może najlepiej od początku? - mój głos mimo moich starań dalej jest oschły i niemiły. Camila zaczęła płakać jeszcze mocniej.
- Proszę, nie bądź taka - prychnełam.
- Taka znaczy jaka?
- Lauren ja na prawdę cię kocham... - zaśmiałam się głośno - I tęskniłam - pokręciłam głową na "nie" i spojrzałam jej prosto w oczy i podeszłam. Stanęłam na przeciwko niej tak, że między nami było niewiele przestrzeni.
- Nie mów, że tęskniłaś skoro nie dzwoniłaś i nie mów, że kochasz puki to naprawdę się nie stanie - dziewczyna znów zakryła twarz dłońmi i zaczęła głośno łkać. Odsunęła się tak daleko jak tylko mogła, gdy jej plecy trafiły na ścianę osunęła się po niej w dół. Nie wiem dlaczego, ale ten widok mnie nie wzruszył. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia, ale z drugiej strony wiem, że nie mogę tego zrobić. Obiecałam małej Cabello, że się nimi zaopiekuje i nie zostawię. Padłam na kanapę, schowałam twarz w dłonie. Rozpłakałam się gorzej niż małe dziecko. W końcu widzę Camile. Powinnam do niej podbiec, pocałować i wyznać kolejny raz co do niej czuje, ale nie chce by kolejny raz to wykorzystała. Nie chce by mnie zraniła, chodź wygląda na bardzo zranioną na pewno nie jest bardziej niż ja. Gdyby mnie kochała nie postąpiła by tak prawda? Gdyby tęskniła zadzwoniła by. Z Dinah się kontaktowała, a ja? Spędziłyśmy noc i mnie zostawiła... Była zła, oschła... Nie mogąc dużej wytrzymać natłoku myśli wstałam i podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę chcąc jak najszybciej stąd wyjść. Moje serce nagle przyspiesza.
- Lo, gdzie idziesz? - zamknęłam oczy i nabrałam powietrza do płuc. Odwróciłam się w stronę małej Cabello - Obiecałaś, że zostaniesz - powiedziała smutno.
- Prosiłam żebyś nie wychodziła z pokoju - upomniałam ją, a ona westchnęła. Zupełnie jak by mnie nie słyszała i poszła do swojej starszej siostry. Dopiero teraz dociera do mnie ta cała sytuacja i wymiana zdań. W całym mieszkaniu rozbrzmiewa głośny szloch Camili. Nie obchodziło ją gdy ja płakałam właśnie z tęsknoty za nią. Podeszłam ponownie do drzwi i chwyciłam klamkę. Ona płacze, bo kocha... Mój mózg płata mi figle. Puściłam klamkę i szybkim krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Camila nadal siedzi tam gdzie poprzednio, a jej płacz uderza moje uszy. Dźwięki emitują aż do mojego serca, a w bodbrzuszu czuję okropny ucisk i ból - Sofi zostaw nas same - powiedziałam podchodząc bliżej. Brązowooka nawet na mnie nie spojrzała, a młodsza zmroziła mnie wzrokiem.
- Żeby bardziej płakała? - zapytała z wyrzutem. Pokręciłam przecząco głową. Mała nie spuszczając ze mnie oczu po czym wyszła z kuchni. Może i jest mała, ale i tak jej spojrzenie było groźne. Podeszłam do Camili i pogłaskałam ją po włosach, ale nie zareagowała. Wzięłam ją na ręce i podniosłam się z nią do góry. Próbuje mnie od siebie odepchnąć.
- Camila bo upadniesz - oszczegałam ją
- I tak będzie mniej bolało.
- Camila - powiedziałam surowo, a ona przestała się ruszać przez co łatwiej mi ją przenieść. Usiadłam razem z nią na kanapę. Wstaje i próbuje odejść, ale nie pozwalam jej na to. Chwytam ją za rękę i ciągnę w swoją stronę. Sprawia to, że ląduje no moich kolanach. Patrzy niepewnie na mnie i ze zdziwieniem w oczach.
- Tak bardzo tęskniłam... - mówię cicho. Staram się aby mój głos się nie załamał, a ona wtula twarz w moją szyję.
- Ja też Lauren. Błagam uwierz mi.
- Shh, nie płacz już - westchnęłam i odsunęłam ją od siebie. Przeczesałam jej włosy delikatnie dłonią tak by nie zasłaniały jej twarzy.
- Musiałam to zrobić. Musiałam chronić was, chciałam chronić mame, Sofi... - przerwała. Nowy napad płaczu sprawił, że zaczęła się cząść i dławić.
- Przepraszam. Nie chciałam być dla ciebie taka ostra... Poczułam się zraniona - nie umiem dobrać odpowiednich słów. Camila potrząsneła tylko głową.
- Należało mi się to. Spodziewałam się i tak szczerze mówiąc czegoś gorszego - przerwała by wziąść parę uspokajających wdechów i wydechów - Próbowałam się na to przygotować, ale zabolało mocniej niż myślałam. Mimo wszystko wiem, że zasługuje na wiele gorsze traktowanie - zacisnęłam mocno powieki. Otworzyłam je po chwili i znów pojedyńcze łzy opuściły moje oczy. Złapałam jej twarz w dłonie.
- Kochasz mnie? - zapytałam patrząc prosto w jej ocz.
- Kocham. Nikogo tak bardzo nie kochałam, jak kocham ciebie - w jej oczach nie doszukałam się żadnego fałszu.
- To na mojej wyspie miało dla ciebie znaczenie? Ja miałam znaczenie? - zadaje kolejne pytania, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową - Odpowiedz mi na głos - zarządałam.
- Od samego początku masz dla mnie znaczenie - znów, krótka przerwa na oddechy. Uciekła na chwilę zwrokiem, ale po chwili spojrzała prosto w moje oczy - Zawsze traktowałam cię na poważnie. Przepraszam za wszystkie moje słowa i czyny, które cię raniły... Nie chciałam nigdy cię zranić. Wiem, spaprałam wszystko co tylko mogłam. Proszę wybacz mi, uwierz. Wiem, że wymagam zbyt wiele, ale jeśli teraz cię stracę to już tego nie przeżyje - zamknęłam oczy czując, jak mój oddech przyspiesza, serce wali jak szalone - Kocham cię - powtórzyła i zmieniła pozycje tak, że siedzi nadal na moich kolanach, ale okrakiem twarzą do mnie. Zarzuciła ręce na moją szyję i paznokciem zaczęła delikatnie jeździć po skórze na mojej szyji. Zadrżałam przy jej dotyku. Zbliżyła się i oparła czoło o moje. Moje całe ciało przeszył dziwny dreszcz. Zamknęłam oczy, gdy je otworzyłam od razu utonęłam w tym płynnym, czekoladowym spojrzeniu. Tak bardzo pragnę ją pocałować. Tak bardzo chcę poczuć jej usta na swoich, jej oddech i dotyk. Tak bardzo mnie zraniła mimo tego nie czuje do niej odrazy, czy nienawiści. Nadal ją pragnę, nadal desperacko potrzebuje jej bliskości zwłaszcza po takiej długiej rozłące.
- Powiedziałaś, że byłam dla ciebie nikim - muszę usłyszeć, że coś dla niej znacze.
- Zawsze byłaś kimś wiele więcej. Nie byłyśmy razem, ale i tak czułam się jak bym była twoja, a ty jak byś była moja - czuje jej oddech na swoich wargach. Moje serce bije niczym dzwon. Znów jest blisko, znów jest tylko moja. Przed oczami stanęły mi ostatnie nasze dni. Widok oschłej Camili od razu ostudził mój zapał. Przed oczami stanęła mi kolejna scenka. Śpię, ona się wymyka i zostawia mnie całkiem samą. Czuje jej delikatne usta na swoich. Nie oddaje pocałunku. Wstrzymuje oddech i odsuwam ją od siebie.
- Nie chce tego - powiedziałam dobitnie patrząc jej w oczy.
_______________________________________
Filmik mojego autorstwa :3 Prosty i zwyczajny 😀 ps. Kto ma ochotę na Polsat? 😂😂
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...