Słysząc otwierające się drzwi zaciskam pięści, a usta w wąską linie. Zerkam na zegarek. Czwarta nad ranem.
- Do mnie - warcze gdy słyszę jak chichoczą. Wstaje z fotela, a gdy mój wzrok pada na dwie nastolatki, moja mina musi wyrażać więcej niż tysiąc słów. Obie są podpite, a gdy mnie zauważają stają się przerazone - Po tobie się tego spodziewałam - pokazuje wściekła palcem na siostrę - Ale ty Sofi? - pytam z niedowierzeniem.
- Lauren, daj spokój - słyszę głos Camili, która właśnie się pojawia w przedpokoju - Nie są aż tak pijane, a kac jutro... To znaczy dzisiaj da im się we znaki.
- Ale Camila była umowa - przypominam jej.
- Umowa była, że mają się nie zataczać, fakt wróciły trochę później - ziewa - A ty nie potrzebnie robisz z igły widły - wzdycha ciężko - Idźcie się położyć - dziewczyny grzecznie kiwają głowami i kierują się na górę - Loluś - podchodzi do mnie i się przytula. Obejmuje ją ramionami przymykając oczy.
- Wiem, wiem... Mają prawo - mamrocze.
- Nie to miałam na myśli... - chichocze. Marszczę brwi i zerkam na nią z góry.
- Więc co? - pytam podejrzliwe.
- Zjadła bym coś - od razu z moich ust wydobywa się cichy jęk, co powoduje atak wybuchu śmiechu brunetki - Chce lody, śmietanę i ogórki kiszone... - robi maślane oczka. Lauren pakuj dupę i jedź do całodobowo na drugi koniec miasta. Wywracam oczami na własne myśli - Kluczyki są w naszej sypialni - dodaje i cmoka mnie w brodę. Idę na górę przecierając zmęczoną twarz dłonią. Zaglądam jeszcze do pokoju Tay przed wejściem do naszej sypialni, ale ku mojemu zdziwieniu nie ma jej tam. Unoszę brwi w zaskoczeniu i kieruje się do pokoju Sofi. Przystaje pod drzwiami, a gdy słyszę ciche pojękiwanie i głos siostry Camili sztywnieje.
- Tay, nie rób mi malinek - skomle. Otwieram szeroko oczy i zbiegam na dół.
- Camila chodź szybko - łapię ją za dłoń i ciągnę w stronę schodów.
- Lauren co cię opętało?! - pyta zdziwiona unosząc lekko głos, ale od razu przykładam dłoń do jej ust.
- Cicho - nakazuje. Żona w końcu się poddaje i idzie powoli za mną. Gdy w końcu przystajemy pod drzwiami Sofi słyszymy głośny śmiech zza drzwi.
- Uhh jesteś taka niegrzeczna... - słychać głos Taylor, która na pewno się teraz głupkowato uśmiecha - I co mam z tobą teraz zrobić? - w jej głosie nawet tutaj da się wysłyszeć podniecenie.
- Nie zostawiaj mnie tak teraz - Jęczy Sofi - To nie fair. Masz mnie przelecieć. Tu i teraz - wstrzymuje oddech i zerkam na minę Camili, która również jest nie tęga. Sofi? Coś takiego? To nie do pomyślenia. Takie słowa? Kurwa, one się tam zaraz będą ruchały!
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko - słyszę pomruk siostry, a po chwili znów pojękującą jak mniemam Sofi.
- Co tak stoisz? - moja żona wręcz grzmi przez zaciśnięte zęby - Trzeba je powstrzymać - warczy i otwiera drzwi z pełnym rozmachem.
*W tym czasie z perspektywy Sofi*
Kiwamy delikatnie głowami i idziemy powoli na górę. Lauren jest na nas wściekła, ale Camila chociaż trzyma naszą stronę. Przystaje w przedpokoju by przegnać się jak zwykle przytulasem z Taylor, ale ku mojemu zdziwieniu dziewczyna otwiera drzwi do mojego pokoju. Nim jestem w stanie pojąć tego co się dzieje łapie mnie za dłoń i do niego wciąga zatrzaskując za nami drzwi. Przytwierdza mnie mocno do ściany, a jej usta napierają na moje. W moim brzuchu rozpętuje się piekło, przyjemny ból w podbrzuszu i automatycznie podkręcone do czerwoności podniecenie. Dopiero teraz sobie uświadamiam iż nasze języki toczą wolną walkę w namiętnym pocałunku. Moje dłonie są wplecione w jej miękkie i pachnące jak zwykle truskawkami włosy. Wzdycham cicho w jej usta gdy unosi mnie za uda, a ja od razu oplatam ją nogami w pasie. Sadza mnie na biurku, a jej już delikatnie spuchnięte od pocałunków usta schodzą na moją szyję. Składa na niej wiele pojedynczych pocałunków, na co cicho i niekontrolowanie pojękuje. Tego uczucia po prostu nie da się powstrzymać. Odchylam głowę bardziej w tył by miała większy dostęp do mojej szyji. Chichocze cicho gdy zasysa moją skórę delikatnie, ale gdy robi to mocniej lekko się krzywie
- Tay, nie rób mi malinek - skomle cicho, przez to gdyż czuję jej język na zostawionym przed chwilą po sobie śladzie. Przejeżdża nim delikatnie i powoli przez dłuższą chwilę, a pieczenie i ból malinki dzięki temu znacznie się zmniejsza. Dłoń dziewczyny zsuwa się delikatnie i powoli pod zwiewną sukienkę, która jest lekko do przedkolada i zmierza w stronę mojej kobiecości. Nie protestuje. Jeśli to ma być mój pierwszy jakikolwiek raz to w tym momencie pragnę aby należał tylko i wyłącznie do niej. Jęczę cicho gdy zaciska dłoń na moich już lekko mokrych majtkach.
- Ktoś tu jest mokry - jej głos jest delikatnie zachrypnięty przez emocje towarzyszące w tym momencie.
- Tay nie przestawaj. Błagam - przymykam oczy gdy zabiera rękę i kładzie ją, na moim biodrze.
- Zabroniłaś mi robić malinki - mamrocze niezadowolona, a ja wzdycham.
- Bo są rakotwórcze - wywracam oczami.
- Ja tutaj mam panowanie - chichocze.
- Proszę wróćmy do tego... - jęczę niezadowolona, a dziewczyna posyła mi złośliwy uśmieszek, a po chwili wybucha chwilowym śmiechem.
- Uhh jesteś taka niegrzeczna... - mamrocze podgryzając płatek mojego ucha co wzbudza we mnie kolejną falę podniecenia - I co mam z tobą teraz zrobić? - zerka na mnie lekko się odzywając w tył by spojrzeć w moje oczy.
- Nie zostawiaj mnie tak teraz - jęczę błagalnie - To nie fair. Masz mnie przelecieć. Tu i teraz - zdecydowanie w moim głosie dziwi mnie samą. Jak to możliwe? Nie ważne. Chce ją, tylko ją. Posyła mi łagodny uśmiech.
- Twoje życzeniem jest dla mnie rozkazem, księżniczko - za nim się orientuje jej usta znów idelanie współgrają z moimi, a nawet języki delikatnie tańczą ze sobą wolny i zmysłowy taniec. Dłoń Taylor znów ląduje na mojej kobiecości i znów delikatnie ją ściska, na co cichy jęk wydobywa się z moich ust wprost do jej. Tay uśmiecha się pod nosem, a gdy wsuwa dłoń w moją bieliznę słyszę huk drzwi. Taylor odskakuje ode mnie jak poparzona, a moje policzki płoną, lecz w tym momencie nie mam pojęcia czy to podniecenie, czy strach co teraz się stanie. Miny naszych sióstr są... Nie umiem ich odczytać na chwilę obecną i dopiero teraz chyba zaczynam odczuwać jak tak naprawdę podpita jestem. Będzie nieciekawie.
_______________________________________
Wykorzystuje bezsenność na rozdział więc oto on. Nie trudziłam się z poprawianiem ponieważ mam dziś mega wenę i napiszę pewnie jeszcze kilka rozdziałów, które będą już teraz regularnie. Ps. Moja korekta mnie zabije 😂 znanaXnieznajoma i jeszcze jedno... Opisałam też co się dzieje za drzwiami żeby ciekawość was nie zjadła😂 zbliżamy się do końca, więc to kwestia 2-3 góra 5 rozdziałów.
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...