40

1.8K 124 1
                                    

Uśmiech wkrada się na moją twarz gdy brunetka cichutko jęczy, gdy przygryzam jej skórę na szyji...

- Lo... - wzdych znacząco, ale ja nie przerywam. Chce w końcu poczuć jej ciało przy swoim. Chce czuć, że jest i że już nigdy mnie nie zostawi. Gdy robię kolejną malutką malinkę na jej szyji dziewczyna z jękiem szarpie mnie za włosy bym się odsunęła - Przestań - rozkazuje. Patrzę w jej oczy zdziwiona

- Dla-dlaczego? - uświadomiła sobie, że mnie nie chce?

- Muszę obudzić Sofi i odporwadzić ją do szkoły - westchnęła, a mi wielki kamień spadł z serca. Chce mnie. Ułożyłam dłoń na jej policzku i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Więc obudź ją na śniadanie. Ja ją odwiozę, przy okazji pojadę do domu - głaskam delikatnie kciukiem jej policzek. Uśmiecha się, tak bardzo brakowało mi jej szczerego uśmiechu... Gdy kończę mówić otwiera szeroko oczy.

- Ale wrócisz prawda? - jej oczy są przepełnione strachem.

- Oczywiście - mówię miękko i całuje ją delikatnie w nosek. Nie mogę wytrzymać i znów wpijam się w jej usta. Oddaje pocałunek, a gdy przejeżdżam językiem po jej dolnej wardze Cabello jęczy z dezaprobaty i próbuje mnie od siebie odepchnąć.

- Lo - wzdycha. Wstaje śmiejąc się.

- No już, już - kieruje się w stronę kuchni - Idź obudź Sofi, a ja nałożę śniadanie - uśmiecham się pod nosem i przygotowuje posiłek. Gdy kończę czuje jak coś uderza w moje plecy.

- Lauren! Zostałaś! - śmieje się na szczęśliwy głos Sofi, która wskoczyła mi na plecy. Tylko jak taka mała osóbka, tak wysoko skacze?

- Zostałam kangurku - zahihotałam - Obiecałam - dodałam nieco poważniej. Kucnełam by Sofi mogła bezpiecznie stanąć na ziemi - Siadaj krasnoludku. Śniadanie gotowe - zakomunikowałam. Biorę talerze do rąk i chce już położyć je na stole, ale czuję jak dłonie Camili oplatają się niepewnie wokół mojej talii. Moje ciało sztywnieje, by po chwili się rozluźnić. Piękny zapach dziewczyny uderza w mój mózg jak narkotyk. Opiera brodę na moim ramieniu.

- Chciała bym żeby było tak dobrze już zawsze - szepnęła, tak by mała nas nie usłyszała i ucałowała moją szyję - Albo jeszcze lepiej - uśmiechnęłam się.

- Camz - mój głos jest niski i ochrypły. Nie spodziewałam się, że dziewczyna będzie taka czuła, delikatna i kochana względem mnie. Odsunęła się ode mnie, a ja z dwoma talerzami w rękach odwróciłam się przodem do dziewczyn, które już siedziały. Camila obserwuje każdy mój najmniejszy ruch z wielkim uśmiechem na twarzy. Kładę przed nimi talerze i życzę smacznego, po czym idę po swój i dołączam do stołu.

- Lauren ty naprawdę mnie odwieziesz do szkoły? - pyta mała Cabello z nadzieją.

- Jasne kangurku - czochram jej włosy - A teraz zjadaj co do okruszka i się szykujmy - dziś uśmiech z mojej twarzy nie schodzi. Tak bardzo jestem szczęśliwa, że mimo wszystko Camila nadal przy mnie jest, a ja mogę być przy niej. Mamy między sobą jeszcze sporo niewyjaśnionych kwestii, ale teraz liczy się tylko to, że jesteśmy... Właśnie co nas łączy? Kolejny temat do wyjaśnienia. W każdym bądź razie wiem, że ona jest tylko dla mnie, a ja oddałam się jej bez wątpienia.

- Lauren nic nie zjadłaś. Dobrze się czujesz? - słyszę zmartwiony głos starszej z sióstr. Martwi się. Cień uśmiechu przebiegł po mojej twarzy.

- Wszystko w porządku... Troszkę się zamyśliłam - powiedziałam i się szeroko uśmiechnęła. Zaczęłam powoli jeść.

- Ja pójdę uczesać Sofi, a ty spokojnie zjedz - uśmiechnęła się do mnie smutno.

- Zdążę się nawet ubrać - puściłam jej oczko, a na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Tak jak powiedziałam zrobiłam i piętnaście minut później już byłam gotowa.

- Lauren bo Sofi się spóźni - upomniała mnie.

- Ale ja już jestem gotowa - uśmiechnęłam się wychodząc do korytarza.

- Przepraszam - uniosłam brwi i podeszłam do niej bliżej.

- Nie masz za co - uśmiechnęłam się delikatnie, a ona przygryzła wargę nie wiedząc co zrobić.

- Idźcie już, bo naprawdę się spóźni - wywróciłam oczami.

- Nie zapomniałaś o czymś? - zapytałam sugestywnie. Camila spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, a Sofi przygląda się nam uważnie. Widząc, że brązowooka dalej nie rozumie o co mi chodzi nachyliłam się i cmoknełam ją w usta po czym oblizałam swoje - Do zobaczenia Camz - powiedziałam i otworzyłam drzwi - Chodź kangurku - puściłam młodszą przodem po czym ruszyłam za nią zamykając za sobą drzwi zostawiając Camile w osłupieniu.

*Oczami Camili*

Wyszła zostawiając mnie w szoku. Myślałam, że to co się stało na kanapie to tylko działanie pod wpływem chwili. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni i zaczęłam zmywać. Szczerze się sama do siebie jak jakaś idiotka. Czy to oznacza, że teraz już będzie dobrze? Czy mogę mieć nadzieję na to, że Lauren mi wybaczy? Oblizałam usta  po czym je przygryzłam, nadal czuję na swoich wargach smak i miękkość jej pełnych i słodkich, niepowtarzalnych i jedynych w swoim rodzaju.

- Mila? - podskoczyłam i talerz który właśnie trzymam w ręku rozbilam o zlew. Odwróciłam się szybko, a moje oczy napotkały zmatwione piwne teńczówki.

- Co tutaj robisz? - zapytałam niskiej blondynki

- Musiałam się z tobą zobaczyć... - powiedziała po czym szybko do mnie podbiegła - Boże Mila krwawisz - zawołała Ally i pociągnęła mnie spowrotem w stronę zlewu po czym odkręciła wodę i włożyła moją dłoń pod strumień

- Przepraszam... - szepnęłam widząc jak się mną opiekuje. Tyle jej zawdzięczam. Nie skrzywdziłam tylko Lauren, ale i Ally. Wyrzuty sumienia się nasiliły, a w moich oczach poczułam łzy - Nie chciałam was zranić - załkałam - Bałam się, że przeze mnie...

- Oh, cicho - powiedziała i mnie do siebie przytuliła - Wybaczam ci. Dinah wszystko mi powiedziała. Rozumiem cię. Nadal cię kocham jak siostrę - odsunęła się ode mnie i złapała mnie za rękę - Chodź opatrze ci te ranę - owinęła ramię wokół mojej talii i pociągnęła mnie w stronę łazienki. Ally dobrze wie gdzie co się znajduje, ponieważ spędzała tutaj dość dużo czasu pomiędzy naszymi przerwami w trasie. Odkaziła ranę, na co chciałam wyrwać dłoń z jej bo piecze, ale nie pozwoliła mi na to - Siedź spokojnie - powiedziała dobitnie nie znosząc sprzeciwu. 

- Ale to piecze - poskarżyłam się. Mniejsza wywróciła oczami.

- Zaraz przestanie - zapewniła i zawinęła mi dłoń bandażem - Gotowe - uśmiechnęła się delikatnie. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, aż nie wytrzymałam i rzuciłam się w jej ramiona. Wypuszczając kolejne łzy ze swoich powiek.

- T-tak ba-bardzo t-t-tęs-tęskniłam - wyszlochałam, a ona zaczęła głaskać mnie uspokajająco po plecach.

- Jesteśmy tutaj z tobą. Teraz już wszystko będzie dobrze, pomożemy ci - biorę głębokie wdechy i wydechy by się uspokoić.

- D-d-dzię-dziękuje - wyszeptałam jąkając się.

- Rodzina nigdy nie zostawia w potrzebie - powiedziała i również mocniej się do mnie wtuliła. Tak bardzo za nimi tęskniłam.

_______________________________________

Za niedługo pojawi się mój nowy blog o dziewczynach! Wydaje mi się, że was zaciekawi, ponieważ na żaden podobny jeszcze nie trafiłam. Lauren i Camila będą miały siostry bliźniaczki, no i rozdziały będą wiele dłuższe  😀 będzie się działo 😉 

CHANGE // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz