Próbuje odejść od grobu, ale nie mogę. Siadam na ławce i wpatruję się tępo w stojący przede mną nagrobek.
- Co tutaj robisz? - usłyszałam znany mi głos, ale nie odwróciłam się w jej stronę. Nie potrafię.
- Dużo dla mnie znaczyła - odparłam nawet nie spoglądając w stronę kobiety.
- Chyba musimy porozmawiać... - westchnęłam i wstałam. Skinęłam głową, ale ani razu nie spojrzałam w jej stronę. Ruszyliśmy przed siebie w dobrze znanym mi kierunku, gdzie zamieszkiwała rodzina Cabello. Po kilku minutach gdy dotarliśmy do celu rozejrzałam się do okoła. Nic się tutaj nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Wyjątek jest jeden, a mianowicie? Panuje tu smutna atmosfera. Od tego domu bije smutkiem aż na kilometr. Czuje się tutaj jak u siebie chociaż wiem, że nie powinnam. Odwróciłam głowę w stronę schodów i zobaczyłam Małą Sofi ubraną całą na czarno i ze smutkiem w oczach. Moje serce pękło na ten widok. Ta dziewczynka wiecznie była radosna i uśmiechnięta, a teraz? Cień, a nie dziecko. Jej oczka są podkrążone, a twarz blada. Podeszłam do niej i bez słowa wzięłam ją na ręce i przytuliłam mocno do siebie.
- Myślałam, że już cię nie zobaczę - nie wiem dlaczego, ale na słowa dziewczynki moje oczy zaszły łzami. Jest tak bardzo podobna do Camili... Jej mała kopia, tak jak bym poznawała brunetkę tylko najpierw przeniosła się w czasie.
- Jednak jestem mała - pogłaskałam ją po plecach. Nie wiem dlaczego, ale mała się rozpłakała. Trzymam ją w ramionach i delikatnie się z nią kołysam by się uspokoiła - No już Sof, nie płacz - poprosiłam ją i usiadłam z nią na kanapę usadawiając młodszą na swoich kolanach - Musisz być silna - po moich policzkach wpłynęły pojedyńcze łzy. Szybko je wytarłam tak by Sofi tego nie widziałam. Nie mogę jej pokazać, że jestem słaba bo i ona będzie wątpić w to czy podoła. To jeszcze dziecko, a tak wiele złego ją w życiu spotkało... Mała będzie miała silny charakter. Jak ja się czuję? Złamana. Nie wiem co mam robić, co myśleć. Paroletnie dziecko siedzi na moich kolanach i płacze w mój rękaw. Tak wiele straciła, a zyskać może niewiele - Zostanę i pomogę - zapewniłam ją, a ona spojrzała na mnie tymi małymi czekoladowymi oczkami w których zauważyłam cień nadziei.
- Obiecujesz Lo? - zamarłam, ale po chwili skinęłam głową smutno się uśmiechając. Camila tak do mnie mówiła. Na wspomnienie tego, coś boleśnie mnie zakuło w sercu. Kurwa, Lauren nie teraz! Masz pomóc dziecku, a nie sama się załamywać! To nic nie pomoże, a jedynie pogorszy sytuację! Zbeształam się w myślach i spojrzałam prosto w oczy małej Cabello.
- Oczywiście Sofi - spowrotem rzuciła mi się na szyję. Po niedługim czasie kolejny raz słyszę jak zaczyna chlipać. Moje serce właśnie zostało wyrwane i zniszczone, co do małej okruszyny - Sofi spójrz na mnie - powiedziałam łagodnie odsuwając od siebie małolatę i złapałam ją za ramiona. Zmusiłam ją by patrzyła mi w oczy nakierowując jej główkę tak by patrzyła w moją twarz - Nie płacz. Jesteś silna. Masz mnie. Wiem, że boli cię utrata mamy, ale nie możesz płakac. Twoja mama na pewno by tego nie chciała, Camila też nie. Maluszku pomogę Ci, pomogę wam, ale proszę nie płacz już - mówiąc to łzy wezbrały się pod poimi powiekami. Zaczęłam mrugać by nie opuściły moich oczu.
- Kochasz Camile? - zapytała nagle. Zmarszczyłam brwi.
- To trudne. Zrobiła mi coś złego... Wiem, że nie powinnam się na nią gniewać i po prostu wybaczyć. Zwłaszcza teraz... - zwruszyłam ramionami nie widząc czy zrozumie o czym do niej mówię.
- Ona cię bardzo kochała - odwróciłam głowę. Ujęła moją twarz w swoje małe rączki i odwróciła tak bym na nią spojrzała. Kto by pomyślał, że dzieci są tak bardzo rozumne? Może dlatego, że wszyscy ( bynajmniej tak mi się wydaje ) z rodziny Cabello, których znam. Znałam... Są tak bardzo mądrzy - Musisz jej wybaczyć - pokiwałam powoli głową.
- Postaram się Sofi - obiecałam - Powinnaś odpocząć. Zrobię ci coś do jedzenia, dobrze? A ty idź się położyć do swojego pokoju. Za niedługo do ciebie przyjdę - poczochrałam ją po głowie, a ona zeszła z moich kolan i pobiegła na górę. Wstałam i wolnym krokiem udałam się do kuchni. Podeszłam do lodówki i po krótkim namyśle wyciągnęłam z niej kilka potrzebnych składników do przygotowania tostów.
- Miałyśmy porozmawiać - oparłam się rękoma o blat i westchnęłam. Odwróciłam się w jej stronę i pierwszy raz moje spojrzenie spotkało się z jej. Moje serce szybciej zabiło gdy zaczęłam tonąć w jej pięknych czekoladowych oczach. Wiedziałam, że tak się stanie gdy tylko na nią spojrze. Ona również jak i mała Cabello ma podkrążone oczy zapewne od codziennego i długo godzinnego płaczu. Najpierw poczułam ulgę, ale po chwili została tylko złość, smutek i żal.
- Zostawiłaś mnie bez słowa... - powiedziałam chłodno i odwróciłam się z powrotem do niej plecami. Zaczęłam przygotowywać małej jedzenie
- Nie miała...
- Nie pierdol mi, że nie miałaś wyjścia! - trzasnęłam nożem o blat w przypływie agresji.
- Nie miałam - powiedziała ciszej i mimo, że stoję do niej plecami mogę wyczuć iż się wystraszyła.
- Zostawiłaś mnie na prawie cały pierdolony rok! - krzyknęłam. Z nerwów moje kręcę drżą jak galareta. Odwróciłam się do niej przodem i od razu zapragnęłam podejść i ją przytulić, pocałować i wybaczyć tylko jest jeden mały problem. Nie potrafię.
- Gdybym mogła postąpić inaczej... - w jej głosie słychać smutek, a z oczu kąpią pojedynczego łzy.
- Miałaś go Camila. Mogłaś mi powiedzieć, oszczec mnie... A co zrobiłaś? Wolałaś mnie ranić, wykorzystać i odejść! - do moich oczu również napłynęły łzy. Nadmiar agresji sprawia, że już nad sobą nie panuje i aktualnie szklanka pęka mi w dłoni. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy ją wzięłam.
- Boże Lauren nic ci nie jest? - dziewczyna chciała do mnie podejść, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie - syknęłam - Już dosyć krzywdy mi wyrządziłaś - wycedziłam przez zaciśnięte zęby
- Przepraszam - jej twarz jest cała zalana łzami. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo nie umiałam się kontrolować.
- Przepraszam? I tylko tyle masz mi do powiedzenia? - dziewczyna zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się jeszcze mocniej, a ja prychnęłam - Może powiedz mi coś w stylu "To była tylko wakacyjna przygoda" - zakpiłam - Gdy wróciliśmy miałaś naprawdę wiele do powiedzenia, a teraz brakło ci języka w gębie? - znów się zaśmiałam. Zrobiłam szybko jedzenie dla Sofi i zaniosłam jej.
- Nie kłóćcie się - poprosiła mnie patrząc tymi wielkimi i niewinnymi oczkami prosto w moje.
- Sofi proszę cię... Gdy zjesz połóż się spać ja muszę jeszcze porozmawiać z Camilą - powiedziałam i wyszłam z pokoju małej, po czym znów skierowałam się do kuchni.
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...