*Oczami Camili*
Jestem przerażona. Strach sparaliżował moje całe ciało. Jest ciemno i za gorąco, a dźwięki odbijają się głucho w mojej głowie. Z moich oczu cieknie łza za łzą, ale niemalże od razu przestałam łkać gdy zauważyłam ruch między drzewami. Nagły przypływ odwagi i adrenaliny sprawił, że wstałam. Nogi zaczęły mnie prowadzić same w kierunku poruszającego się obiektu. Stanęłam za drzewem by móc ukradkiem obserwować całą sytuację. Odwaga jednak przemija, a do moich oczu napływa więcej łes, więcej niż chwilę temu. Ten widok rozerwał mnie i moje serce na kawałki. Lauren leży w wielkiej kałuży swojej krwi. Jest blada, a jej ciało nie wskazuje żadnych oznak życia. Moje ręce drżą tak bardzo, że nie jestem w stanie nawet przyłożyć dłoni do ust by zagłuszyć swój płacz by nikt mnie nie usłyszał. Niewiadomo kiedy pojawił się przy niej ogromny wilk z mordą całą we krwi, krwi Lauren. Spojrzał na mnie, a ja wiem, że to już będzie koniec.
Zerwałam się z płaczem do pozycji siedzącej nerwowo się rozglądając. To był tylko sen Camila
*Oczami Lauren*
Otworzyłam przerażona oczy. Ze snu wyrwało mnie szarpnięcie i głośny szloch dziewczyny śpiącej obok mnie
- Camz? - przybliżyłam się niepewnie bliżej niej zmieniając pozycję na siedzącą
- Lo - rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła głowę w moją szyję
- Jestem przy tobie - zapewniłam ją głaskając ją delikatnie po plecach. Serce mi się kraje jak widzę ją w takim stanie. Rozczęsioną i wystraszoną - Co się stało? - zapytałam starając się panować nad swoim głosem by się nie załamał
- Miałam zły sen... - mimo, że bardzo się o nią martwiłam jej ton głosu prawie, troszkę mnie rozbawił. Brzmi jak dwuletnie dziecko. Zacisnęłam usta i przytuliłam ją bardziej do siebie.
- Co Ci się śniło? - głaszcze ją po plecach by się uspokoiła.
- Wielki, zły wilk - uniosłam brwi - I on był cały we krwi...
- We krwi? - zmarszczyłam czoło
- W twojej - znów załamał się jej głos, a ton przybrał jeszcze bardziej płaczliwe wydanie - Leżałaś w lesie... Blada, zimna, bez życia. Chciałam ci pomóc, ale nie umiałam. Nie mogłam - rozpłakała się na dobre i wtuliła się we mnie jeszcze bardziej zasilając dłonie na mojej koszulce
- Shhh - zacisnęłam mocniej powieki by i z moich nie zaczęły się wylewać łzy. To był dla niej koszmar bo zabrakło mnie. W jej śnie umarłam... A ona płakała... Zależy jej na mnie bardziej niż sama bym oczekiwała - Już dobrze Camzi. Nie płacz słońce, proszę - zaczęłam kołysać nasze ciała w przód i w tył. Zrobiło mi się momentalnie niedobrze. To moja wina, że miała ten koszmar...
- Ta dzisiejsza sytuacja w lesie...
- Tak to przez nią miałam taki sen - przyznała powili się uspokajając
- Czyli boisz się też horrorów? - Lauren to oczywiste! Sprzedałam sobie mentalnego liścia
- Tak, po nich też mam koszmary... - przerwała by wziąść większy wdech - Ale ten dzisiaj przerósł sam siebie
- Przepraszam. Już nigdy więcej cię nie będę straszyć. Obiecuję, kochanie wybacz mi proszę - poczucie winy zaczęło mnie wręcz od środka zabijać. Jak ja mogłam jej zrobić takie świństwo? Plus dla ciebie za głupotę Jauregui.
- Ważne, że to nie było naprawdę i nic ci nie jest - westchnąła. Wplotłam dłoń w jej włosy i zaczęłam masować palcami jej skórę głowy. Odchyliła się lekko, a jej czekoladowe oczy przeszyły mnie na wylot. Uśmiechnęłam się lekko
- Czyli ci na mnie zależy? - powiedziałam z dumą wypowiadając to na głos.
- Cholernie mi na tobie zależy Lo - Nie miało to brzmieć jak pytanie, ale gdy usłyszałam potwierdzenie uśmiechnęłam się od ucha do ucha, jak sześcioletnie dziecko na widok Disneyland'u. Czuje na szyi delikatne i miękkie wargi Camili. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech, a następnie zagryzłam wargę czując, że zostawia po sobie ślad w moim czułym miejscu. Naparła na mnie swoim ciałem tak żebym się położyła i usiadła na mnie okrakiem nie przerywając kontaktu swoich ust z moją szyją. Znów kolejna malinka i się nie powstrzymałam, żeby cichy jęk nie wydostał się z mojego gardła.
- Camz - westchnęłam gdy jej ręce wylądowały pod moją koszulką
- Tak? - jej dłonie powędrowały jeszcze wyżej. Ułożyła je na moich piersiach i zaczęła się bawić moimi sutkami. Znów to samo. Stado motylków rozszalało się w moim podbrzuszu, w czułym miejscu poczułam narastające podniecenie, a pod wpływem jej dotyku cała się rozpływam.
- C-co robisz? - dopiero zwróciłam uwagę na to, że mój oddech stał się strasznie szybki i nierówny
- Odwdzięczam ci się za wtedy - bolesne ukłucie w brzuchu
- Jak nie chcesz nie musisz... Camila wiesz, że nie chce byś robiła coś wbrew sobie, a chce żebyśmy to robiły nie z obowiązku tylko...
- Pragnę cię - wydyszała również już podniecona i wypiła się w moje usta. Tak bardzo nie chce tego przerywać, ale wiem, że muszę. Z każdą sekundą pragnę więcej jej dotyku i z każdą trudniej mi to przerwać
- Camz - jęknęłam gdy położyła dłonie obok mojej głowy by nade mną zawisnąć. Moje ciało i mózg nie przyjmują braku jej dotyku. A tym bardziej serce. Pragnie tylko jej bliskości. Potrzebuje tego jak niczego innego. To właśnie ona napredza je do kolejnych uderzeń. Spojrzała spragniona prosto w moje oczy.
- Lauren...
- Nie chce żeby to był tylko seks - przerwałam jej - Chce żeby to miało znaczenie. Nie chce żeby to było tylko "nic", chce żeby to było "coś" - zrobiłam małą przerwę próbując dobrać słowa do kolejnej części przemówienia, ale mi przerwała
- Chcesz żeby to było z uczucia? - zesztywniałam na jej pytanie. Uczucia? Tak właśnie tego pragnę. By to wychodziło z miłości, a nie z chęci pożądania. Nie chce by to było puste i dla mnie takie nie było, ale jak dla niej? Ja byłam jej pierwszym pocałunkiem, pierwszym razem. Budzi się w nocy ze snu z płaczem bo w nim umarłam, ale czy to świadczy o jej uczuciu? Czy to w ogóle o czym kolwiek świadczy? Patrzę przerażona w jej oczy i nie wiem co odpowiedzieć. Gdy próbuję i otwieram usta, zaraz je zamykam z powrotem. Nie chce na nią naciskać, nie chcę by czuła się do czegoś przymuszona. Chcę by to samo od niej wyszło. Skinęłam powoli głową nie przerywając kontaktu wzrokowego. Boje się jej reakcji. Patrzy na mnie w ciszy. Zaraz wyjdzie i zostawi mnie tutaj samą? To by tylko oznaczało, że to co dzieje się pomiędzy nami jest niczym... Presja we mnie narasta, a obawy spowodowane ciszą uderzają mnie jeszcze mocniej. Powoli się do mnie przybliża i łączy nasze usta w delikatnym pocałunku, wkłada w niego dużo uczucia. Rozpływam się, a wszystkie obawy odpływają na bok. Bez zastanowienia oddaje pocałunek wplatając palce w jej włosy. W tym momencie nie liczy się już nic prócz niej.
CZYTASZ
CHANGE // CAMREN
RomanceCamila Cabello i Lauren Jauregui należą do zespołu Fifth Harmony. Dziewczyny nie są swoimi fankami a wręcz się nienawidzą. Jedna drugiej robi mocno pod górkę. Jak daleko to wszystko zajdzie? jak daleko się posuną? Co się stanie gdy naprawdę się polu...